poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Bahamy część 2

Witam wszystkich w tym jakże pięknym dniu, no można powiedzieć, że mamy ciepły wieczór na koniec wakacji dla jednych, dla drugich jak ja koniec umowy o pracę. Zapraszam do czytania drugiej części miniaturki Bahamy. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Również nie wiem czy zauważyliście, ale wprowadziłam zakaz kopiowania. Więc oświadczam, że zabraniam tego.  Dodałam kilka rzeczy, np.: obserwowane blogi, 
Przez cały czas trwania mojego blogu odwiedziło moje opowiadanie wiele osób. Łączna liczba wyświetleń to ponad 5,5 tyś. To dużo, szkoda tylko, że nie mogę powiedzieć o ilości komentarzy umieszczonych pod opowiadaniem. 
W każdym razie zapraszam do czytania :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Po tej całej miniaturce wracam do kolejnych rozdziałów Miony i Draco jako skazanych na siebie.

Zapomniałam napisać, że na Bahamach faktycznie znajduje się taki ośrodek jak Sandals. Jest to piękny ośrodek dla par, romantyczny z możliwością ślubu na plaży. Miejsce idealne. Poniżej zdjęcia:


 z lotu ptaka

 zdjęcie z drugiego budynku

 budynek z boku to recepcja i fontanna z opowiadania

 jeden z basenów


Hermiona i Ginny nawet się nie obejrzały, a już siedziały na pokładzie samolotu i popijały szampana. Pozwoliło to Ginny zapomnieć o wszystkim i rozluźnić się. Lot trwał 8 godzin, niestety musiały przesiąść się w Miami na lot do Nassau, na szczęście kolejny lot trwał tylko 40 minut, więc nawet nie poczuły tej kolejnej podróży.
            Wysiadając z lotniska troszkę się zdziwiły widokiem jaki zastały. Jedna wielka kolejka do odprawy, na szczęście ktoś powiedział im, że jako goście hotelowi, a nie mieszkańcy wysp archipelagu nie muszą czekać na odprawę i mogą od razu pójść do odpowiedniego busa, który zawiezie je do hotelu. Po kilkunastu minutach w dosyć dusznym busie zajechali pod wielki hotel Sandals. Wg wielu poradników turystycznych ten hotel miał być najlepszy na całym archipelagu.
            Hotel był piękny, widać było, że właściciel miał słabość do antycznej Grecji. Ginny była tak zachwycona widokiem hotelu, że wolała posiedzieć przed recepcja. Usiadła obok fontanny i wpatrywała się w widoki zapominając o wszystkim. W tym czasie Hermiona próbowała załatwić pokój w hotelu:
- Witam, była robiona rezerwacja na nazwisko Gordon, to miał być apartament dla nowożeńców.
- Dzień dobry, oczywiście już patrzę, tak zgadza się, apartament jest już gotowy, już szukam klucz dla pani.
- No właśnie zaszła taka mała pomyłka i proszę o zmianę zamiast tego apartamentu proszę o pokój dla dwóch osób tzn. twin room (dwa łóżka w pokoju).
- Niestety ale to jest niemożliwe, w naszym hotelu są jedynie pokoje double (podwójne łóżko), dla nowożeńców mamy specjalne pokoje w drugim budynku, są wyposażone dodatkowo.
- Proszę mnie zrozumieć jak wręcz potrzebuje twin room, muszę go mieć.
- Niestety proszę pani, nie mamy takich pokoi, hotel jest tylko dla par i nie mamy nawet takich możliwości, żeby były jakieś dostawki czy coś podobnego
Rozmowa ich trwałaby dalej gdyby nie właściciel hotelu, który zaintrygowany osobą którą widział na jednym z monitorów przekazujących przekaz z kamer rozmieszczonych po ośrodku, nie mógł uwierzyć, że to właśnie ta postać stoi w jego recepcji.
- Pamelo, czy coś jest nie tak, są jakieś problemy – zapytał się wysoki blondyn ubrany w ciemno szary garnitur, który właśnie wyszedł z bocznych drzwi
- Nie panie dyrektorze- recepcjonistka w jednej chwili wyprostowała się, uśmiechnęła się i mówiła dalej – Ta pani, zamówiła pokój dla nowożeńców i teraz chce go zmienić na twin room, powiedziałam jej, że takich nie mamy ale ona nawet nie chce słyszeć o tym.
Właściciel podszedł do monitora spojrzał na dane i powiedział
- No no Granger, a może już nie Granger? Kiedy zmieniłaś nazwisko? – Hermiona, która do tej pory była odwrócona tyłem do recepcji i przyglądała się Ginny na zewnątrz nawet nie zauważyła kiedy do pomieszczenia wszedł ktoś jeszcze. Teraz słysząc tak znany jej głos odwróciła się i stanęła naprzeciwko Malfoya
- Malfoy? Co ty tu robisz? - Ledwo wypowiedziała te słowa, przecież obiecała Rudej, że nie będzie nikogo znajomego
- Ja? To nawet nie wiesz, kogo wybierasz hotel? Witam cie w moim hotelu, no w połowie moim, druga połowa należy do Blaise
- To żart jest, tak? – pomyślała o dodatkowej osobie z przeszłości czyli jeszcze Zabini. Dawna miłość Ginny. Oj chyba mają kłopot. Natłok myśli doprowadził do wyczerpania Miony i marzyła ona już teraz tylko o łóżku, ciszy i spokoju.
- Nie Granger, to nie żart. Powiedz mi co się dzieje. Z tego co widzę to masz rezerwację na apartament więc nie wiem po co Ci teraz inny
- Popatrz przez drzwi i co widzisz? – Malfoy popatrzył przez okno i zobaczył siostrę zdrajcy krwi, jak zawsze mówił o jej starszym bracie – To miał być jej miesiąc miodowy, ale ten idiota Mark ją zostawił, załamała się i jesteśmy, więc błagam zrób coś.
- No to może być problem, bo naprawdę nie mamy takich pokoi jaki chcesz, ale Pamela poszuka wam zaraz pokoi obok siebie.
Miona słysząc Malfoya zaczęła się zastanawiać nad możliwością propozycji właściciela i mówiła sobie w myślach: ale to będzie droższe o wiele i nie wiem, chyba, że zamiast dwóch tygodni to zostaniemy tylko tydzień, ale czy to wystarczy rudej, czy się pozbiera. Chociaż zawsze to coś, może się uspokoi choć w minimalnym stopniu.
Malfoy jakby czytał w jej myślach odezwał się po chwili
- Granger, oczywiście dla was jako dla dawnych znajomych ze szkoły daje wam te pokoje na koszt firmy tak jak wszystko co tutaj jest do waszej dyspozycji w pakiecie. Możecie nawet zostać w hotelu miesiąc czasu, aż Ruda się pozbiera do końca. – Draco oczywiście słyszał, że młoda Weasley ma zamiar wyjść za mąż i widział smutek u Blaise więc wiedział, że może teraz uda się im naprawić przeszłość – Pamelo, poszukaj tych pokoi dobrze?
- Ale szefie, obawiam się, że nie będziemy mieć dwóch pokoi obok siebie – powiedziała recepcjonistka, odwracając się do Malfoya i wręcz przytulając się do niego. Miona na to wszystko patrzyła z niedowierzaniem, oczywiście, uważała, że chłopak nic się nie zmienił i pełno kobiet jak zawsze kręci się obok niego
- Pokaż mi to, przecież nie mamy sezonu, więc nie powinno być żadnego problemu – mówiąc to delikatnie przesunął recepcjonistkę i zasiadł przed komputerem – Jak tu nie ma pokoi wolnych a na ostatnim piętrze, przecież tu jest kilka. Nie wiem dlaczego cię tutaj trzymam i chyba dziś wyjaśnimy sobie to w moim gabinecie. A teraz Granger mam pokoje dla was, nie masz nic przeciwko, że będą na piętrze gdzie jest też apartament mój i Blaise?
- Nie mam nic, jeśli to tylko 2 pokoje i będziemy mieć spokój i ciszę
- Oczywiście, a teraz choć zaprowadzę was do pokoju
- Nie, wolałabym, żeby Ruda nie widziała ciebie chwilowo, obiecałam jej, że nie spotka tutaj nikogo znajomego
- Dobrze, Pamelo zadzwoń po bagażowego i daj klucze, a ja muszę iść do biura, udanego urlopu, pozdrów Rudą – Malfoy odwrócił się i poszedł do siebie, w tym samym czasie przyszedł bagażowy, zabrał walizki dziewczyn i zaprowadził je pokoi.
Ginny pierwsze co zrobiła wchodząc do pokoju to położyła się do łóżka, pilotem zasłoniła okna i poprosiła przyjaciółkę, żeby dała jej odpocząć.
- Hermi, proszę daj mi z dwa dni spokoju, chcę zostać sama, muszę przemyśleć wszystko, dobrze?
- Oczywiście, jak będziesz gotowa daj znać, jestem w pokoju obok, albo będę gdzieś w ośrodku
Hermiona wchodząc do swojego była pod wrażeniem. Wielki pokój z dębowym dosyć wysokim łóżkiem, szezlongiem, stoliczkiem z kanapą i fotelami oraz z tarasem, który miał widok na ocean. Miona od razu wyszła na taras
- Umarłam i jestem w raju – widok był przepiękny, w tle widać było wysepkę, wszędzie ocean i ten delikatny wiatr
Zamykając drzwi od tarasu pomyślała o kąpieli i tak też zrobiła. Wzięła długą kąpiel i poszła spać. Lot mimo, że pierwszą klasą to zawsze jest męczący, a reszta wydarzeń z dnia poprzedniego sprawiła, że bardzo była zmęczona.


niedziela, 30 sierpnia 2015

Miniaturka nr 5 "Jak to w życiu bywa"

Sama jestem zdziwiona, że coś dodaję, ale spotkanie w kawiarni sprawiło, że widziałam dziś dużo kobiet w ciąży i tak jakoś mnie to natchnęło...

Zapraszam do czytania. 

Jutro druga część wyjazdu na Bahamy :)



- Malfoy!!! Pomóż mi szybko!
- Nie mam teraz czasu, piję kawę i wiesz, że to czas, kiedy nie można mi przeszkadzać.
- Ale ja potrzebuje ciebie tutaj!
- Jeśli nie jest to propozycja wspólnej nocy, to nawet nie próbuj mnie wołać.
- Malfoy, naprawdę potrzebuję ciebie, musisz przyjść i mi pomóc!
- Nie!
- Zrób to!
- Nie, powiedziałem, że nawet nie ma mowy.
- Jak to nie? Masz to zrobić i już.
- Chyba śnisz, co ty sobie wymyślasz? Nazywam się Malfoy i mam swoją godność.
- No tak, bo wielki pan Malfoy nie może nic zrobić i mi pomóc.
- Oczywiście, myślisz, że nie mam co robić tylko być na każde twoje skinienie tak?
- To była twoja wina, więc teraz powinieneś płacić za swoje wybryki!!!
- Moja wina? Czy ty siebie słyszałaś kobieto? To twoja wina, ja nie chciałem tego.
- Nie chciałeś tego? Wiesz, co, nienawidzę cię i wynoszę się z tego domu! Co ja sobie myślałam? Tak wynoszę się. Wyprowadzam się do mamusi.
- A idź i już, proszę bardzo. Wiesz gdzie są drzwi.
- A żebyś wiedział, że pójdę.
- Krzyż na drogę.
- Idę, odchodzę, ale... Czy mógłbyś jednak tu przyjść?
- Co znowu Granger? - powiedział blondyn wchodząc do sypialni po kilku sekundach
- Nie jestem Granger. Przez ciebie musiałam zmienić nazwisko i od 2 lat jestem Malfoy. Chyba jeszcze to pamiętasz, co?
- Uwierz, to jest coś co mi się śni do dziś. Nie wiem, co mną kierowało, że się z tobą ożeniłem. Bo na pewno nie twój miły charakter.
- Już nie gadaj głupot, tylko zapnij mi te głupie sandały, bo mam zamiar wynieść się z tego domu i pójść do mamy. A twój wybryk mi to uniemożliwia.
- Nie mów o moim synu jak o jakimś wybryku. Toć to moja krew i mój pierworodny.  - uklęknął przed dziewczyną i zapiął jej buty, oraz pomógł jej wstać - A teraz idź już do mojej matki, bo nie może się doczekać, aż zobaczy ciebie i ustalicie wszystko na przyjęcie, te wasze babskie dziwne imprezy. Nigdy tego nie rozumiałem.
- I nie zrozumiesz - mówiąc to uśmiechnęła się i pogłaskała odstający brzuch - a teraz kochanie i mówię to do mojego dziecka Malfoy, a nie do ciebie, pójdziemy do twojej babci ustalić Baby Shower. A teraz mężu może byś mnie jeszcze zawiózł? - mówiąc to Hermiona pocałowała delikatnie chłopaka w usta i poszła w stronę drzwi
- Co ja mam z tymi kobietami, musiałem być głupio zakochany, że wybrałem Granger na kobietę mojego życia - uśmiechnął się do siebie i poszedł za kobietą, która miała w sobie jego już 8 - miesięczne dziecko. - Ale czego się nie robi z miłości...





poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Bahamy część 1

Witam wszystkich czytających. Ostatnie dwa tygodnie byłam sama w pracy jak wiadomo każdy kiedyś musi mieć ten urlop. Dzięki temu, że siedziałam sama miałam czas, żeby coś napisać. I o to jest miniaturka w minimum 8-10 części, które mam nadzieję, że będą pojawiać się w każdy poniedziałek. Mam już napisanych 5 części. Typowa romantyczna i wakacyjna. Na pożegnanie z latem :) 
Mam nadzieję, że się Wam spodoba

EMELIA, dziękuję za komentarze, oczywiście co do ostatniej miniaturki to niestety nie będzie ciągu dalszego. Bo oczywiście, że Amanda będzie zdrową dziewczynką z nową mamusią:)



Był ciepły jesienny wieczór gdy w jednym z apartamentów w Londynie dwie kobiety siedziały przytulone do siebie. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie ich ubranie. Jedna z nich rudowłosa miała na sobie białą suknię ślubną a druga o brązowych włosach długą złotą sukienkę. 
- Hermi, ale jak on tak mógł – płakała i mówiła – przecież mówił, że mnie kocha, że nie widzi świata po za mną i co ja mam teraz zrobić. Ja już nie chcę żyć, nie mam dla kogo
- Ginny co ty wygadujesz, masz mnie. A on jeśli tak postąpił widocznie jest tchórzem i łajdakiem. Nie zostawia się ukochanej osoby jedynie z listem. Proszę nie płacz już, połóż się do łóżka i prześpij się, a ja coś wymyślę co mamy zrobić. Proszę napij się eliksiru słodkiego snu, dzięki czemu będzie ci łatwiej – mówiąc to Hermiona podała fiolkę z eliksirem dziewczynie, wyszła z sypialni i udała się do salonu przemyśleć dzisiejszy dzień. Pełen niespodzianek dzień, niestety tych złych niespodzianek. Zamiast ślubu Ginny Weasley z Markiem Gordonem doszło do porzucenia przed ołtarzem i to jeszcze listownie. Jak on tak mógł? Hermi nie mogła tego zrozumieć. Teraz wchodząc do salonu zauważyła rzeczy Ginny, czyli jej wielką walizkę na kółkach i torebkę, spakowaną na wyjazd na Bahamy, prezent ślubny Ginny dla męża.
- Mam pomysł, jutro lecimy na wyspy. A co? Zakupiony wyjazd nie może się zmarnować  – zadowolona z pomysłu Hermiona najpierw zadzwoniła do szpitala i poprosiła o urlop a potem poszła do swojej sypialni i spakowała wszystko co będzie jej potrzebne na 2 tygodnie pobytu w najlepszym hotelu na Bahamach. Zadzwoniła jeszcze na lotnisko i podając nr biletu przebukowała go na swoje nazwisko. Dzięki temu dziewczyny mogły lecieć pierwszą klasą na nazwisko Granger a nie tak jak było wcześniej Gordon. Z uśmiechem na twarzy poszła pod prysznic i przebrała się do spania. Idąc do swojego pokoju, zajrzała jeszcze do sypialni przyjaciółki i widząc, że dziewczyna zasnęła, zaklęciem zdjęła jej suknie ślubną. Poszła do swojej sypialni z suknią i schowała ją na dno swojej szafy. Nastawiła budzik na 5:45 rano, położyła się do łóżka i zapadła w sen.
            Następnego dnia brązowowłosą obudził budzik. Poszła pod prysznic i opatulając się ręcznikiem poszła obudzić Rudą.
- Ginny, kochanie obudź się – mówiąc to lekko ją szturchała
- Jeszcze 5 minut mamusiu – odezwała się zaspana dziewczyna
- Ginny, to ja Miona, Musisz wstać, bo nie mamy czasu i za godzinę musimy wyjść
- Powiedz mi, że to był zły sen i dzisiaj będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu – w oczach Rudej znów zaczęły się zbierać łzy – I co ja mam teraz zrobić?
- Ruda nie płacz już, tylko idź pod prysznic i ubieraj się, jedziemy na wycieczkę
- Jaką wycieczkę, ja nie chcę nigdzie jechać a tym bardziej nikogo nie chcę widzieć
- Wiem o tym, dlatego jedziemy na Bahamy, Mark powinien żałować tego, że odszedł i nie skorzystał z takiej okazji jak ten wyjazd. Dlatego też jedziemy razem ok.? Słońce, plaża i nikt ze znajomych. Nikt nie będzie o tym wiedział, bo będziemy na drugim krańcu świata. Więc jak zgadzasz się?
- Ok. Hermi dziękuję ci. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła – mówiąc to powoli podniosła się łóżka i poszła do łazienki.         
Hermiona zadowolona, że udało jej się namówić przyjaciółkę na wyjazd, poszła do swojego pokoju i przebrała się w kremowe rurki, czerwoną koszulkę i czarne trampki, potem zamówiła taxi na godz 7:00 i poszła zrobić na śniadanie tosty i kawę. Po kilku minutach do kuchni zeszła Ruda ubrana już w taki sam zestaw jak Miona, tylko, że cały czarny. Dziewczyny zjadły śniadanie, zaklęciem wymyły naczynia i były gotowe na wyjście z domu. Zabierając walizki i torebki z biletami na samolot opuściły apartament i zjechawszy windą, wsiadły do taxi, która już na nie czekała.

pozdrawiam

LIEBSTER AWARD

Zostałam nominowana do Liebster Award przez 

Emelia z blogu http://hp-around-the-world.blogspot.com/

Dziękuję za nominację.

 Przyznam się, że dość długi czas zastanawiałam się nad tym co zrobić. Oczywiście odpowiem na Twoje pytania ale nie będę chyba nominować nikogo innego. Moim głównym argumentem jest to, że co raz mniej osób pisze, dużo blogów, które pokochałam albo jest zawieszonych, albo już skończonych, bądź też nie biorą w tym udziału. Dlatego też taka moja decyzja

1. Gdzie chciałabyś spędzić wakacje swoich marzeń?
Wakacje, marzeń to nie jest jedno miejsce ale wiele miejsc na świecie np.: Włochy, Francja, Hiszpania, Grecja, Japonia, USA, Kanada itd. dla mnie ważne jest poznawania kultury i tym się kieruję, wybierając miejsce na wakacje. Więc idealnie, żeby było miejsce bogate kulturowo, do tego piękne krajobrazy, idealna pogoda i czas na relaks.

2. Jaki masz znak zodiaku?
Bliźnięta

3. Która grupa krwi?
AB+

4. Mając do wyboru, jaką śmiercią umrzesz, którą byś wybrała?
Szybką, nie chciałabym cierpieć i najlepiej we śnie

5. Wolisz zgubić się w lesie czy w górach?
Wolałabym się nigdzie nie zgubić, ale jeśli już to z zaradnym przystojniakiem, który mi umili ten czas i nie pozwoli, żebym miała atak paniki, wtedy nie ma znaczenia miejsce

6. Co sądzisz o homoseksualistach?
Są mi obojętni. Nie znam prywatnie żadnej takiej osoby, więc trudno mi powiedzieć jacy są. 

7. Czy kiedykolwiek myślałaś o wywołaniu ducha Krwawej Mary?
Nigdy nie myślałam o tym. To nie moja bajka.

8. Czy masz w pokoju jakieś rośliny?
Mam trzy białe storczyki.

9. Która pora roku jest dla ciebie najfajniejsza i dlaczego akurat ta?
Uwielbiam wiosnę i lato. Wszystko budzi się do życia, dojrzewa, są piękne róże i kwiaty i przede wszystkim świeże owoce i warzywa.

10. Co jest najnowocześniejszą rzeczą w twoim pokoju?
Mój pokój jest klasyczny więc oprócz laptopa i kindla nie ma żadnego innego sprzętu

11. Jakiego koloru paprykę jesz najczęściej?
czerwoną

pozdrawiam

środa, 12 sierpnia 2015

Miniaturka nr 3:)

Może nie tyle co miniaturka a przemyślenia DM

Te kilka zdań to jest coś czego mi brakowało i co chciałabym żeby zostało zawarte w książce. W poniedziałek w pracy jakoś tak mnie natchnęło...

        Jakie to życie jest przewrotne. Jednego dnia mając 11 lat zacząłem szkołę i zanim ją ukończyłem zdarzyło się tak dużo różnych rzeczy, że do dziś nie wierzę, że to wszystko się stało. Nazywam się Draco Malfoy, mam teraz 30 lat i uważam, że życie moje i wielu czarodziejów jest jak pudełko z niespodzianką. Tak jestem czarodziejem i jestem dumny z bycia nim.
         Na moim 7 roku nauki w najlepszej szkole w Wielkiej Brytanii w Hogwarcie wybuchła Wielka Wojna, to te miejsce wybrał Lord Voldemort, żeby pokazać swoją potęgę i zniszczyć Pottera. Ale nie udało mu się, został pokonany z rąk "Złotego Chłopca" i jego przyjaciół, jak ja się wtedy cieszyłem. On Voldzio wielki czarodziej przegrał i to była najpiękniejsza rzecz jaka mi się przytrafiła.
        Wcześniejsze lata nauki nie były zbyt piękne i nie jestem do końca dumny z tego jaki byłem. Chciałem być jak ojciec, ale przeszło mi to, gdy wstąpiłem w szeregi Śmierciorzeńców i zobaczyłem jacy oni są naprawdę. Słowa Voldzia na początku brzmiały pięknie. Świat tylko dla czystokrwistych. Zero mugoli, najlepiej ich wszystkich wytępić i posłać do piekła i to w jak najpiękniejszym stylu. I zaczęły się morderstwa, tortury, gwałty na początku było śmiesznie i ciekawie, ale tylko do pewnego momentu. Mimo, że sam nie brałem w tym udziału bo przecież chodziłem do szkoły gdzie Dyrektor mógł sprawdzić jakie były rzucane zaklęcia i mógłbym mieć problem to jednak brałem w tym udział. Stałem obok i przyglądałem się. Czasami owszem uważałem, że ktoś już za bardzo został "uszkodzony", ale i tak kibicowałem mojemu ojcu i innym.
        Jedna istota w ich rękach zmieniła wszystko, co wcześniej uważałem za słuszne. Była nią Granger, irytująca najlepsza uczennica. Naczelna kujonica szkoły i pupilka wszystkich nauczycieli oprócz oczywiście Snape. Granger była torturowana przez moją ciotkę. Ten moment i ta chwila gdy widziałem jej oczy do dziś mi się śnią. Jej krzyk, oczy błagające mnie o pomoc. Ale i jej siła walki i odwaga. Nie poddała się, nie wyjawiła niczego. To był ten moment gdy zmieniłem swoje postrzeganie świata. Znałem ją i nienawidziłem ale zobaczyć jak ktoś kogo na co dzień obrażasz jest torturowany przez kogoś innego to już inna rzecz. Ja ją mogłem tak traktować i nikt inny.
       Po tym wydarzeniu wszystko się zmieniło i gdy doszło do Wielkiej bitwy już nie chciałem walczyć. Wolałem się schować na drugim końcu świata i tam pozostać, ale musiałem tam być i udawać, że walczę w imieniu Voldzia. Udało mi się i większość bitwy spędziłem w Pokoju Życzeń ze Złotą Trójcą. Uratowali mnie przed ogniem, nie pozwolili żebym został w pomieszczeniu, które się paliło i tylko sekundy zdecydowały, że teraz mając te 30 lat mogę odprowadzić mojego synka do szkoły. Moja mała kopia stresuje się bardzo, wychowałem go najlepiej jak potrafiłem i mam nadzieję, że jego lata w szkole będą o wiele przyjemniejsze niż moje. Stojąc na peronie 9 i 3/4 przypominają mi się wszystkie lata kiedy wyczekiwałem lokomotywy, która mogłaby mnie zabrać do szkoły, teraz będę wyczekiwać przyjazdów syna i jego odjazdów. 
         A życie będzie dalej wielkim pudełkiem niespodzianek.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

miniaturka nr 2 Zimowe Marzenia część 6

Czy ktoś widział mój ostatni post wigilijny? Szukam i nie wiem gdzie jest. W Wigilię dodałam ostatnią część miniaturki świątecznej i chyba coś poszło nie tak bo nie ma jej na blogu. 
Była również notka o chwilowym zawieszeniu ale i tego nie ma.
Szkoda.
Niestety nie mam już na komputerze tamtego zakończenia więc w weekend napisałam nowe. Takie bardziej dla każdego do wyobraźni dalszych losów. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 
W środę dodam krótką miniaturkę.


- Mama? - krzyknęła Hermiona na widok Jane Granger z Amandą na rękach - Co tu robisz z małą na rękach?
- Jest chora - mówiąc to mama dziewczyny weszła do domu nie czekając na zaproszenie córki, słyszała tylko, że Miona zamknęła drzwi i poszła za nią - Mała jest rozpalona i nie wiem co robić. Dałam jej tabletki, robiłam kompres i nic.
- Ona jest czarownicą, mamo. Nie pamiętasz co było ze mną jak chorowałam? Nic mi nie pomagało i tak samo jest z nią. Połóż ją na kanapie i przykryj kocem. - mówiąc to rozpaliła zaklęciem kominek i poszła na górę do sypialni. Z jednej z szafek wyjęła potrzebne jej eliksiry i zeszła na dół.
- Od kiedy jest gorączka?
- Wczoraj w południe zaczęła już delikatnie mieć podniesioną temperaturę. Myślałam, że to lekka gorączka i wystarczy kompres i jakieś leki. Ale temperatura nie schodziła tylko było jeszcze gorzej. Zamiast maleć to rosła. Nie wiedziałam co robić, więc z nadzieją, że jesteś w domu przyszłam tutaj.
            Dziewczynka miała wysoką gorączkę, w pewnym momencie zaczęła przez sen wołać tatę. Hermiona podała jej kilka mikstur. Domyślała się co może się dziać. Każde dziecko magiczne przechodzi w bardzo młodym wieku tak zwaną inicjację magii i widocznie właśnie przyszedł czas na Amandę. Niestety Miona nie mogła dać jej normalnych dawek, bo dziewczynka mogłaby mieć problem z przejściem. Podała jej jedynie minimalne dawki i miała nadzieję, że to wystarczy i zmniejszy cierpienie dziecka. Spojrzała na matkę i powiedziała
- Mamo, idź do domu. Ja się nią zajmę. Trzeba ją inaczej leczyć, więc i tak nie możesz mi pomóc. Podałam jej leki i teraz trzeba czekać. Szkoda, że dopiero teraz przyszłaś z tym. Przeważnie czarodzieje gdy zobaczą już pierwsze symptomy przychodzą do szpitala. Mugolskie leki nie pomagają, a czarodziejskie nie do końca są odpowiednie dla dzieci w tym okresie. Ale to zawsze coś. Nie pytaj się dlaczego tak się dzieje, bo tego nikt nie wie.
- Jeśli będziesz coś wiedziała zadzwoń.
- Jasne mamo, a Malfoy wie?
- A nie powiedziałam ci? Wyjechał dwa dni temu i ma wrócić jutro. Zostawiłam mu karteczkę, że jestem u ciebie. Dbaj o księżniczkę...
- Oczywiście. A ty odpocznij troszkę. - Mówiąc to Miona odprowadziła mamę do drzwi, pocałowała w policzek na pożegnanie i wróciła do małej. Wzięła Amandę na ręce i zaniosła na górę gdzie położyła ją w swojej sypialni, zasłoniła okna i usiadła na fotelu obok. Przykryła się kocem i zaczęła rozmyślać.
            Inicjacja młodych czarodziejów jest czymś co w głównej mierze pokazuje, czy dziecko będzie miało moc. Te dzieci, które tego nie przejdą do 8 roku życia w przyszłości są charłakami. Oczywiście może być i tak, że dziecko będzie przed inicjacją wykazywać oznaki magii ale nie zawsze ona pozostanie w ciele dziecka i bez inicjacji ta magia zaniknie. Im szybciej inicjacja tym lepiej oczywiście dla czystokrwistych rodzin, dla których to jest ona dumą.
            Teraz Hermiona miała duży problem, nie zajmowała się nigdy bezpośrednio w szpitalu tym zdarzeniem, jedyne co, to była świadkiem i uczyła się na uniwersytecie o tym. A teraz pozostała sama z małą Amandą, do której żywiła co raz głębsze uczucia. Myśląc o małej zasnęła na fotelu. Była tak śpiąca, że nie usłyszała nawet jak ktoś wszedł do jej sypialni.

            Tą osobą był Malfoy. Wcześniej wrócił z delegacji i chciał zrobić niespodziankę córeczce, kupił jej pluszowego białego króliczka i chciał zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Ale gdy wszedł do domu i zawołał ją i nie usłyszał nikogo to zmartwił się. Wszedł do kuchni gdzie poprosił wcześniej, żeby Jane na lodówce zostawiała wiadomości. Wisiała tylko jedna karteczka:

"Draco, coś jest z Małą. Chyba jest chora i nie wiem co robić. Zabieram ją do Hermiony."

Pod spodem zostało dopisane zdanie

"Miona mówi, że zajmie się sama Amandą i że nie będę potrzebna, więc idę do siebie jak coś. Dziecko jest w dobrych rękach, więc nie martw się."

            Gdy tylko przeczytał tą wiadomości wypadł z domu i biegiem udał się do domku Miony. Zdziwił się, że drzwi nie zostały zamknięte na klucz ani zabezpieczone żadnym zaklęciem, co było niepodobne do dziewczyny. Wpadł do środku i obszedł cały dół, nie znalazł nikogo, więc udał się na górę. Wszedł do sypialni i zobaczył swoją córkę na łóżku przykrytą kołdrą. Dotknął jej czoła i była rozpalona, zobaczył dopiero po chwili siedzącą obok Mionę. Poprawił koc, który osunął się na jej kolana i wyczarował sobie również fotel i usiadł w nim z dala łóżka, za to miał świetny widok na dwie kobiety.

            Patrząc na córkę wiedział, że przechodzi inicjację. Czuł magię już wchodząc do domu i był dumny. O tak duma wręcz go rozpierała. Sama myśl, że córka będzie magiczna dawała mu wielką nadzieję, że będzie inna niż on w szkole. Oczywiście będzie najmądrzejsza i najlepsza we wszystkim, ale też zrobi wszystko aby miała lepszy charakter niż on. W tym momencie usłyszał cichy jęk z fotela obok i popatrzył na Granger. Zauważył, że nie wyglądała najlepiej, worki pod oczami, szara cera to nie była ta pełna wigoru dziewczyna co w szkole. Wiedział od jej matki, że potrafi nawet kilka dni siedzieć w szpitalu i jedyny kontakt z nią to był telefon, aby ktoś wyszedł z psem i nakarmił go. Wg słów matki jej życie to pomoc innym. Tak samo jak kiedyś, ale teraz chociaż brała pieniądze za to, i miała jakiś wyższy cel. Podziwiał ją, z dnia na dzień co raz bardziej i to była zasługa Amandy, która mogła tylko o niej mówić, mimo, że widziała ją kilka razy, już nazywała ją mamą. Doszedł do wniosku, że taka kobieta jak Granger będzie idealna jako matka jego córki. Tylko teraz potrzebny jest plan zdobycia i tym planem będzie Amanda już się on o to postara. Gdy zobaczył, że Hermiona się obudziła i pierwsze co zrobiła to podejście do łóżka i sprawdzenie czoła małej, a do tego delikatny pocałunek, wiedział już, że nie ma innego wyjścia i musi sprawić aby Granger zmieniła w nazwisko w najbliższym czasie. I uda mu się to inaczej nie nazywałby się Draco Malfoy...