Czy ktoś widział mój ostatni post wigilijny? Szukam i nie wiem gdzie jest. W Wigilię dodałam ostatnią część miniaturki świątecznej i chyba coś poszło nie tak bo nie ma jej na blogu.
Była również notka o chwilowym zawieszeniu ale i tego nie ma.
Szkoda.
Niestety nie mam już na komputerze tamtego zakończenia więc w weekend napisałam nowe. Takie bardziej dla każdego do wyobraźni dalszych losów. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
W środę dodam krótką miniaturkę.
-
Mama? - krzyknęła Hermiona na widok Jane Granger z Amandą na rękach - Co tu
robisz z małą na rękach?
-
Jest chora - mówiąc to mama dziewczyny weszła do domu nie czekając na
zaproszenie córki, słyszała tylko, że Miona zamknęła drzwi i poszła za nią -
Mała jest rozpalona i nie wiem co robić. Dałam jej tabletki, robiłam kompres i
nic.
-
Ona jest czarownicą, mamo. Nie pamiętasz co było ze mną jak chorowałam? Nic mi
nie pomagało i tak samo jest z nią. Połóż ją na kanapie i przykryj kocem. -
mówiąc to rozpaliła zaklęciem kominek i poszła na górę do sypialni. Z jednej z
szafek wyjęła potrzebne jej eliksiry i zeszła na dół.
-
Od kiedy jest gorączka?
-
Wczoraj w południe zaczęła już delikatnie mieć podniesioną temperaturę.
Myślałam, że to lekka gorączka i wystarczy kompres i jakieś leki. Ale temperatura
nie schodziła tylko było jeszcze gorzej. Zamiast maleć to rosła. Nie wiedziałam
co robić, więc z nadzieją, że jesteś w domu przyszłam tutaj.
Dziewczynka miała wysoką gorączkę, w
pewnym momencie zaczęła przez sen wołać tatę. Hermiona podała jej kilka
mikstur. Domyślała się co może się dziać. Każde dziecko magiczne przechodzi w
bardzo młodym wieku tak zwaną inicjację magii i widocznie właśnie przyszedł
czas na Amandę. Niestety Miona nie mogła dać jej normalnych dawek, bo dziewczynka
mogłaby mieć problem z przejściem. Podała jej jedynie minimalne dawki i miała
nadzieję, że to wystarczy i zmniejszy cierpienie dziecka. Spojrzała na matkę i
powiedziała
-
Mamo, idź do domu. Ja się nią zajmę. Trzeba ją inaczej leczyć, więc i tak nie
możesz mi pomóc. Podałam jej leki i teraz trzeba czekać. Szkoda, że dopiero
teraz przyszłaś z tym. Przeważnie czarodzieje gdy zobaczą już pierwsze symptomy
przychodzą do szpitala. Mugolskie leki nie pomagają, a czarodziejskie nie do
końca są odpowiednie dla dzieci w tym okresie. Ale to zawsze coś. Nie pytaj się
dlaczego tak się dzieje, bo tego nikt nie wie.
-
Jeśli będziesz coś wiedziała zadzwoń.
-
Jasne mamo, a Malfoy wie?
-
A nie powiedziałam ci? Wyjechał dwa dni temu i ma wrócić jutro. Zostawiłam mu
karteczkę, że jestem u ciebie. Dbaj o księżniczkę...
-
Oczywiście. A ty odpocznij troszkę. - Mówiąc to Miona odprowadziła mamę do
drzwi, pocałowała w policzek na pożegnanie i wróciła do małej. Wzięła Amandę na
ręce i zaniosła na górę gdzie położyła ją w swojej sypialni, zasłoniła okna i
usiadła na fotelu obok. Przykryła się kocem i zaczęła rozmyślać.
Inicjacja młodych czarodziejów jest
czymś co w głównej mierze pokazuje, czy dziecko będzie miało moc. Te dzieci,
które tego nie przejdą do 8 roku życia w przyszłości są charłakami. Oczywiście
może być i tak, że dziecko będzie przed inicjacją wykazywać oznaki magii ale
nie zawsze ona pozostanie w ciele dziecka i bez inicjacji ta magia zaniknie. Im
szybciej inicjacja tym lepiej oczywiście dla czystokrwistych rodzin, dla
których to jest ona dumą.
Teraz Hermiona miała duży problem,
nie zajmowała się nigdy bezpośrednio w szpitalu tym zdarzeniem, jedyne co, to
była świadkiem i uczyła się na uniwersytecie o tym. A teraz pozostała sama z
małą Amandą, do której żywiła co raz głębsze uczucia. Myśląc o małej zasnęła na
fotelu. Była tak śpiąca, że nie usłyszała nawet jak ktoś wszedł do jej
sypialni.
Tą osobą był Malfoy. Wcześniej
wrócił z delegacji i chciał zrobić niespodziankę córeczce, kupił jej pluszowego
białego króliczka i chciał zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Ale gdy wszedł do
domu i zawołał ją i nie usłyszał nikogo to zmartwił się. Wszedł do kuchni gdzie
poprosił wcześniej, żeby Jane na lodówce zostawiała wiadomości. Wisiała tylko
jedna karteczka:
"Draco, coś
jest z Małą. Chyba jest chora i nie wiem co robić. Zabieram ją do
Hermiony."
Pod
spodem zostało dopisane zdanie
"Miona
mówi, że zajmie się sama Amandą i że nie będę potrzebna, więc idę do siebie jak
coś. Dziecko jest w dobrych rękach, więc nie martw się."
Gdy tylko przeczytał tą wiadomości
wypadł z domu i biegiem udał się do domku Miony. Zdziwił się, że drzwi nie
zostały zamknięte na klucz ani zabezpieczone żadnym zaklęciem, co było
niepodobne do dziewczyny. Wpadł do środku i obszedł cały dół, nie znalazł nikogo,
więc udał się na górę. Wszedł do sypialni i zobaczył swoją córkę na łóżku
przykrytą kołdrą. Dotknął jej czoła i była rozpalona, zobaczył dopiero po
chwili siedzącą obok Mionę. Poprawił koc, który osunął się na jej kolana i
wyczarował sobie również fotel i usiadł w nim z dala łóżka, za to miał świetny
widok na dwie kobiety.
Patrząc na córkę wiedział, że
przechodzi inicjację. Czuł magię już wchodząc do domu i był dumny. O tak duma
wręcz go rozpierała. Sama myśl, że córka będzie magiczna dawała mu wielką
nadzieję, że będzie inna niż on w szkole. Oczywiście będzie najmądrzejsza i
najlepsza we wszystkim, ale też zrobi wszystko aby miała lepszy charakter niż
on. W tym momencie usłyszał cichy jęk z fotela obok i popatrzył na Granger.
Zauważył, że nie wyglądała najlepiej, worki pod oczami, szara cera to nie była
ta pełna wigoru dziewczyna co w szkole. Wiedział od jej matki, że potrafi nawet
kilka dni siedzieć w szpitalu i jedyny kontakt z nią to był telefon, aby ktoś
wyszedł z psem i nakarmił go. Wg słów matki jej życie to pomoc innym. Tak samo
jak kiedyś, ale teraz chociaż brała pieniądze za to, i miała jakiś wyższy cel.
Podziwiał ją, z dnia na dzień co raz bardziej i to była zasługa Amandy, która
mogła tylko o niej mówić, mimo, że widziała ją kilka razy, już nazywała ją
mamą. Doszedł do wniosku, że taka kobieta jak Granger będzie idealna jako matka
jego córki. Tylko teraz potrzebny jest plan zdobycia i tym planem będzie Amanda
już się on o to postara. Gdy zobaczył, że Hermiona się obudziła i pierwsze co
zrobiła to podejście do łóżka i sprawdzenie czoła małej, a do tego delikatny
pocałunek, wiedział już, że nie ma innego wyjścia i musi sprawić aby Granger
zmieniła w nazwisko w najbliższym czasie. I uda mu się to inaczej nie nazywałby się Draco Malfoy...
HA! Wiedziałam, że nie umarłaś! Notki się chyba nie dodały, bo ich tutaj nie widziałam…
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna! Pomysłowo z tą inicjacją magiczną, mam tylko nadzieję, że Amanda nie umrze. No i ja cem dalszy ciąg miniaturki, masz go natychmiast napisać, bo cię znielubię!
Kilka błędów, a jakże, znalazło się. Głównie przecinki i powtórzenia, ale jesteśmy tylko ludźmi, prawda?
Jeszcze raz ci powiem, CIESZĘ SIĘ, ŻE ŻYJESZ, cieszę się z całej bryły lodowej!
Pozdrawiam,