poniedziałek, 8 września 2014

Zawsze to podejrzewałam

Zawsze podejrzewałam, że Albusa ciągnie do panów... a dziś dopiero okazało się, że już o tym autorka kiedyś wspomniała.



"Ta miłość była wielką tragedią profesora"

To, że prof. Albus Dumbledore (dyrektor szkoły magii w Hogwart - jedna z głównych postaci serii książek o Harrym Potterze) jest gejem, ujawnia sama autorka powieści w 2007 roku. Zrobiła to na spotkaniu z fanami książek, dzięki którym stała się najbogatszą pisarką na świecie.
- Zapałał uczuciem do innego maga, Gellerta Grindelwalda. Jednak gdy Grindelwald zwrócił się w stronę ciemnej magii, Dumbledore załamał się i postanowił zwalczyć swojego rywala. Ta miłość była wielką tragedią profesora - powiedziała.

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/dumbledore-gejem-oszukalas-nas-i-zarobilas-miliony-autorka-harry-ego-pottera-odpowiada,466209.html

sobota, 6 września 2014

Rozdział 17

Przed Wami kolejny rozdział. Większość miałam już napisane dawno, ale nawal pracy nie pozwolił mi na szybszą publikację. I nawet to co jest poniżej to nie jest to wszystko co miało być. Ale, że chciałam coś dodać, to muszę to zrobić teraz. Mam nadzieję, że się spodoba.

pozdrawiam



Granger!!! Co to ma być do cholery? – krzyk wpadającego do pokoju blondyna obudził śpiącą w  łóżku brunetkę. Dziewczyna przestraszona podskoczyła wręcz w łóżku i rozejrzała się na boki, gdy zobaczyła, że to tylko pewien irytujący blondyn zapytała się go spokojnie
- Mordują kogoś? Rodzice moi wrócili? Czy mam gości? Pali się? -  z każdym pytaniem była co raz bardziej rozbudzona
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
- Więc czemu mnie budzisz Malfoy? – gdy chciała się znów położyć do spania, chłopak podszedł do niej i usiadł na jej łożu. Dziewczyna również usiadła i oparła się o ścianę. Dopiero teraz zauważyła, że trzyma portret od Paula. Ten portret na którym jest sama z nim w sukni ślubnej, uśmiechnęła się na moment wspominając wczorajszy wieczór i od razu poprawił się jej humor. 
– O widzę, że rozpakowałeś prezent od Paula, mam nadzieję, że ci się podoba, bo ja swój mam zamiar powiesić w salonie nad kominkiem – dodała z nutką rozbawienia.
- Czyś ty zgłupiała? – chłopak zapytał się jej, przy okazji spoglądając na nią i uśmiechając się w duchu za pomysł z koszulką nocną, która była mocno wycięta i powtórzył raz jeszcze – Co to ma być do cholery? – dzięki temu jak siedzieli na łóżku miał idealny widok na górną część jej ciała, co z chęcią wykorzystywał i nawet już nie był taki zdenerwowany jak jeszcze 15 minut temu, gdy otworzył pakunek. Ten widok umilił mu ranek tego był pewien.
- Ale o co ci chodzi? – nie rozumiejąc chłopaka zaczęła się zastanawiać jak dotarła do łóżka, po chwili zauważyła, że jest za bardzo odkryta i zakryła się kołdrą. – jeśli chodzi ci o portret to prezent, każdy z nas dostał dwa. Jedno grupowe a drugie właśnie takie. Wiem, wiem, wiem i ja też nie jestem zadowolona, że musieliśmy razem. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam być w parze z tym aktorem. Był boski, te oczy, uśmiech i te dołeczki a jego ciało… coś idealnego
- Co ty nie powiesz a jeszcze wczoraj w nocy mówiłaś, że to ja jestem silny i przystojny – nie mógł nie wspomnieć o tym blondyn, widząc zaskoczenie na twarzy byłej gryfonki dodał – Nie mów, że nie pamiętasz tej wczorajszej nocy? I nie musisz się aż tak zakrywać, już wszystko widziałem wczoraj – widząc jej minę i szok w oczach dodał – Nie pamiętasz naprawdę? A pamiętasz historię tej boskiej koszulki jaką masz na sobie?
Hermiona spojrzała pod kołdrę i widząc nieznaną jej zieloną koszulkę, wyskoczyła szybko z łóżka i pobiegła do garderoby, a potem do łazienki. Chłopak usłyszał tylko głośny krzyk, potem kilka przekleństw i po dwóch minutach znów zobaczył dziewczynę w jej sypialni. Ale widach, że skorzystała z szybkiej toalety i niestety nałożyła szlafrok
- Co to jest Malfoy? Jak? Gdzie? Kiedy? To twoja wina? Twój pomysł? Jak mogłeś? – dziewczyna wyrzucała krótkie pytania z siebie niczym z karabinu i z każdym następnym była co raz bardziej cicha, aż wreszcie usiadła na łóżku i złapała się za głowę
- Przestań się tak pytać i zacznij oddychać. – odpowiedział jej uśmiechając się w duchu. Dzięki jej minie i przejęciu cała złość już przeszła i teraz miał tylko jeden wielki ubaw z dziewczyny, usiadł specjalnie obok niej – A ta noc była wyjątkowa i uwierz mi. Nigdy jej nie zapomnę – dodał szeptem kładąc swoją dłoń na jej kolano i delikatnie zaczął sunąc nią w górę i w dół uda
- Malfoy, nawet nie zaczynaj tak gadać i nie dotykaj mnie– dziewczyna wstała i podeszła do okna. Kilka razy wzięła głęboko powietrze, w myślach policzyła od 10 w dół i odwróciła się. Popatrzyła na blondyna krótko i podeszła do niego, złapała go za koszulkę i przybliżyła się do– powiedz prawdę co się stało w nocy, i nawet nic nie zmyślaj, bo…
- Bo co moja ty gryfineczko? – odpowiedział rozbawiony chłopak zastanawiając się ile jeszcze może tak z niej się pośmiać i patrząc w jej oczy doszedł do wniosku, że czas na zabawę.
- W nocy jakoś nie miałaś nic przeciwko, żebym cię dotykał. Sama nawet przylgnęłaś do mnie swoim ponętnym ciałem. Chcesz dokładnie wiedzieć jak było wczoraj? Nie ma sprawy – i podniósł ją jak pannę młodą i rzucił na łóżko i przybliżył się do niej prawie kładąc się na niej i mówiąc do ucha
 – No tak w skrócie to ta noc tak wyglądała – poczuł jak zadrżała, więc dodał szeptem – czy chcesz żebym dalej kontynuował? Albo też możemy zacząć od początku od momentu na schodach? Co ty na to? – gdy zobaczył, że potwierdziła, a jej oczy wręcz zabłysły z ciekawości i z czegoś czego nie mógł wiedzieć czym było dodał – to poproś a może się uda dostać ci coś więcej niż same przyniesienie do łóżka, ale na dzień dzisiejszy tylko zmieniłem  koszulkę zaklęciem. - I wyszedł z pokoju w wielkim uśmiechem na ustach, zabierając po drodze portret z podłogi, gdzie spadł wcześniej.
Dziewczyna leżała w łóżku i była w dużym szoku. Nie wiedziała co było prawdą a co jego wymysłem. Wczorajszy wieczór był z dużą ilością alkoholu, nawet nie pamiętała kiedy ostatnio tyle wypiła. Owszem pamiętała Harrego i Celine, pamiętała tańce, obrazy i rozmowy. Nawet to jak powiedziała przy wszystkich, oczywiście gdy Harry już wyszedł, że uważa Malfoya za jednego z przystojniejszych facetów jakich do tej pory poznała. Oczywiście musiała wmawiać Celine i Jasmin, a najbardziej dla Paula, że są tylko kolegami i nic nie ma między nimi, ale jej przyjaciele jej nie uwierzyli. Były wręcz zdziwione, że ich przyjaciółce udało się trzymać ręce z dala od niego. Według nich wyglądał jak McSteamy i brunetka musiała im przyznać rację po dłuższym przemyśleniu.
Oczywiście Hermiona była dumna, że na nią on tak nie działał, że cały czas uważa go za nadętego, egoistycznego dupka, który zamieszkał w jej królestwie. Tak myślała do dziś. Czy to mogło być prawdą, że powiedziała mu jaki jest przystojny i silny? Wątpiła, żeby kłamał, więc chyba musiała być bardzo pijana, ale to nie zmienia faktu jak się dostała do łóżka i dlaczego ma na sobie taką koszulkę.
            Było tylko jedno wyjaśnienie, blondyn mówił prawdę. A jego słowa teraz wskazywały, że nic więcej nie było i bardzo się z tego cieszy. Ale czemu jej ciało zadrżało gdy szepnął jej do ucha? A jego dotyk, to jak ją rzucił na łóżko sprawiło, że się wręcz za bardzo podnieciła. Dawno nie czuła się tak przy żadnym facecie i doszła do wniosku, że jeśli coś się nie zmieni to pójdzie do łóżka z blondynem. Działał na nią, ten typ złego chłopca, zawsze miała do takich słabość. Wiedział co robi, niby delikatny dotyk, muśnięcie, szept i było już po niej. Jedynie co jej pozostało to prysznic, tylko zimny…
            Dziewczyna poszła do łazienki, zdjęła koszulkę i powiedziała do swojego odbicia w lustrze:
- swoją drogą trzeba przyznać, że koszulka ta jest bardzo seksowna. Zieleń świetnie podkreśliła moją cerę, tylko ten smok… Gdyby nie to, że to znak Malfoya to pewnie bym częściej w niej teraz spała, ale niestety… - i wrzuciła ją do kosza na pranie, a potem wzięła prysznic. Zimny prysznic oczywiście, żeby zapomnieć o jego dotyku. Gdy zamknęła oczy pod strumieniem wody, przypomniała sobie pewne urywki. Ale czy to mogła być prawda, że przytuliła się do niego jak wziął ją ręce. I miał rację był silny… A to źle wróżyło… Po chwili zmieniła zimny strumień na cieplejszy, wymyła włosy i wyszła. Ubrała się w luźne spodnie i koszulkę i zeszła do kuchni poprosić o późne śniadanie. Czekając i popijając sok przy kuchennym stole rozmawiała z Sookie. W pewnym momencie do kuchnie weszła Amanda
- Dziwne
- Co jest dziwne?
- O panienka Hermiona! Nie wiem czy mogę powiedzieć
- Oczywiście, że możesz Amando
- No bo panienki gość zapytał się mnie czy wiem co oznacza McSteamy, więc mu powiedziałam, że mega ciacho
Hermiona słysząc to wypluła sok, który właśnie piła.
- Co takiego? A skąd on to wziął? O nie… - dziewczyna w myślach chciała sobie przypomnieć, czy tak go przypadkiem nie nazwała. Przecież przypadek to nie jest, że wczoraj tak mówiły dziewczyny o nim a dziś pyta się o te słowo.
- Zapytałam się go czy chodzi mu o aktora z serialu – mówiła dalej Amanda -  i powiedział, że został tak nazwany przez pewną kobietę i nie wie co oznaczało to słowo, więc mu powiedziałam co oznacza
- Ciekawe co to za kobieta – próbowała powiedzieć normalnie dziewczyna i poprosiła o dolanie soku i żeby ktoś przyniósł jej śniadanie do pokoju. Doszła do wniosku, że chyba jednak trzeba teraz unikać blondyna.
            Poszła do pokoju i czekając na śniadanie zaczęła rozmyślać.
- Po pierwsze i najważniejsze jak McSteamy? Musiała coś mu powiedzieć, przecież sam by nie wymyślił, więc to ona. Nie ma innego wyjaśnienia. Ale co teraz? Jak żyć mają? Chyba nie ma innego wyjścia, będzie go unikać, to najlepsze rozwiązanie.
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi i Amanda przyniosła jej posiłek.
- Amando, jeśli możesz to przynoś mi wszystkie posiłki do pokoju dobrze? Śniadanie, obiad i kolację przez najbliższe dni. Mam pewien projekt i muszę się skupić.
- Oczywiście panienko

Hermiona znów została sama w pokoju i doszła do wniosku, że trzeba coś zmienić. Nie może tak nic nie robić całymi dniami, wiec wzięła posiłek i przeszła do tajemnego pokoju. Musiała napisać do McGonagall miała jej podać dokumenty i książki i nic, więc dziewczyna wzięła pióro i papier i napisała do niej list

Profesor McGonagall
Zwracam się z prośbą o przesłanie potrzebnych dokumentów do przyśpieszonego kursu egzaminacyjnego na prawo. Proszę również o listę podręczników bądź też książki, które będą mi potrzebne.

Z wyrazami szacunku
Hermiona Granger

Dziewczyna zadowolona z krótkiej notatki przywołała sowę i wysłałam list.

- No to teraz czeka mnie jedynie czekanie na odpowiedź i będą mogła zacząć przygotowywać się na egzamin. Później pójdę na studia, zdam je i otworzę swoją własną kancelarię. I będę najlepsza jak zawsze. Muszę to uczcić – i z uśmiechem na ustach podeszła do barku po czerwone wino, nalała je sobie i wyszła na taras pooddychać świeżym powietrzem. Ale zbyt długo nie nacieszyła się tym chwilowym szczęściem, ponieważ zobaczyła w oddali spacerujących po ogrodzie Narcyzę z synem. I cale szczęście z mojej przyszłej wyśnionej przyszłości diabli wzięło… A miało było tak pięknie. Ale cóż zrobić.

Resztę tego dnia jak i trzy następne spędziła w swoim pokoju na nauce magii bezróżdżkowej i niewerbalnej, uważała, że dawno nie miała czasu ćwiczyć więc teraz jest okazja. Oczywiście w duchu wiedziała, że to tylko wymówka przeciwko spotkaniom z Malfoyem, ale sama się do tego nie przyznawała.
Co dziennie Amanda przynosiła jej posiłki i zabierała stare tace, dziwiła się, że dziewczyna zamknęła się w pokoju i nie wychodzi z niego. Tak jak ona myślała o tym cała służba i nawet zastanawiali czy nie zadzwonić po jej rodziców.       
Myśleli również nad rozmową z Harrym, ale ten wychodził wcześnie rano i wracał bardzo późno gdy większość już spała. Niestety doszło do kolejnego ataku na rodzinę Starks i to morderstwo było jeszcze bardziej brutalne od poprzedniego. Nawet żona została torturowana, a dzieci nie znaleziono, więc teraz szukali ich dalszej rodziny by sprawdzić czy może ich tam nie wywieziono. Wiec Harry miał zbyt dużo pracy a zbyt mało czasu na spanie, nie mówiąc już rozmowie z Mioną, a jeszcze gorsze dla niego było to, że miał nr telefonu do Celine a nie miał nawet kiedy zadzwonić.
              Najbardziej cieszył się z takiej sprawy Draco. Cisza, spokój i radość z tego, że cały dom miał dla siebie. Zwłaszcza, że jego matka pokochała pewne pudełko z ruchomymi, gadającymi zdjęciami i co raz więcej czasu spędzała przed nim. Mówiła, że to jest bardzo fascynujące i nie wyobraża sobie życia bez tego. Poprosiła nawet Lucasa, żeby te pudełko wstawić do jej sypialni. I z tego co Draco dowiedział się po 2 dniach od matki, że ta rzecz która nazywała się telewizorem była wg niej oczywiście najlepszą jaka powstała i została wymyślona przez mugoli. 
              Więc chłopak miał czas na basen, bibliotekę i rozmyślanie. I niestety najwięcej w jego głowie było myśli na temat gospodyni. Musiał przyznać, że to co się wydarzyło w jej sypialni było ciekawe. Oczywiście nie planował się przespać z nią, w końcu to mugolaczka a mu nie wypada wejść do łóżka z taka osobą. Przecież to nie godne arystokratycji, ale z drugiej strony, wystarczyło, że szepnął jej coś do ucha to ona od razu zadrżała, do tego miała świetne ciało i trudno mu się było do tego przyznać, ale miała coś w sobie, zwłaszcza jak się złościła. Jej oczy ciskały wtedy wręcz błyskawice i to mu się podobało. Był dumny z siebie i teraz uważał, że to był dobry pomysł zanieść ją wtedy do sypialni i zmiana jej koszulki. Uwielbiał kobiety w takich kusych nocnych koszulkach, które zwłaszcza górne partie miały mocno wycięte. A gdy dowiedział się co oznaczało McSteamy to był bardzo zaskoczony, tym bardziej czy było możliwe, że uważała go za mega przystojniaka? 
                Po dłuższym czasie tego typu rozmyśleniach wziął książkę wcześniej przyniesioną z biblioteki i zaczął ją czytać. Przeczytał później jeszcze dwie książki w ciągu tych dni 3 dni i zaczął się nudzić. Nie miał co robić. Nudził się i zaczął chodzić w kółko w swoim pokoju, od ściany do okna, od okna do ściany. I gdy tak któryś raz z kolei doszedł do okna zauważył lecącą sowę z paczką w jego stronę. Szybko otworzył okno i wpuścił ją do środka. Sowa upuściła paczkę na łóżko i odleciała powrotem. Chłopak rozpakował pakunek i okazało się, że w środku są dwie mniejsze paczuszki jedna podpisana dla niego a druga dla Granger. Otworzył tą swoją i wypadł z niej list, który zaczął czytać.:

Panie Malfoy,

   Zaadresowałam przesyłkę na Pana, ze względu na to, że również to Pana dotyczy i przede wszystkim liczę, że odda Pan drugą paczkę Hermionie Granger. Tak jak wcześniej rozmawialiśmy, doszedł Pan do wniosku, że będzie studiował prawo w przyśpieszonym tempie. Taką samą decyzję podjęła panna Granger i dlatego też mam nadzieję, że współpraca się Wam uda. 
            W tym roku na ten kierunek Starszyzna podjęła decyzję, że wszystkich podzielą w pary i tak będziecie zdawać egzaminy praktyczne i teoretyczne. Dokładnie nie wiem na czym będzie polegać to, ale wiem, że wszystko będzie się sumowało i liczona będzie średnia. Dlatego też udałam się do Francji, żeby poprosić Starszyznę o połączenie Pana i Pannę Granger jako jedną parę. Jesteście, a raczej byliście moimi najlepszymi uczniami i mam nadzieję, że nadal tak pozostanie. Chciałabym również zaznaczyć, że w Waszej sytuacji to będzie najlepsze rozwiązanie. 
          Dopiero wczoraj dostałam Wasze książki, te wszystkie, które uważam, że przydadzą się Wam w nauce. Proszę aby przekazał Pan drugą paczuszkę koleżance. Pierwszy wstępny egzamin odbędzie się w 12 grudnia i mam nadzieję, że przyniesiecie chlubę swojej szkole.

Pozdrawiam

M. McGonagall
PS.: zapomniałam dodać, że większość książek uda się odczytać tylko jeśli będziecie w odległości do 3 metrów od siebie.
PS 2.: Starszyzna poprzez Wasze nazwiska połączyła Was w pary magiczne i dlatego tylko tak będziecie musieli pracować



- No to mam przechlapane – powiedział chłopak i zaczął wyjmować książki z paczki, którą dostał – tych książek jest chyba z trzydzieści. Porąbało ich na tej uczelni czy jak? I dlaczego wszędzie tam gdzie ja to i ta Granger… to jakieś jest wielkie nieporozumienie…. Dlaczego???