środa, 12 listopada 2014

Rozdział 18 część 1

            Tak sobie pomyślałam, że dodam pierwszą część najnowszego rozdziału. Głównie to przemyślenia Draco i Hermiony. 
Dravelio dziękuje za te miłe słowa, jeśli chodzi o Paula to oczywiście nim jest. Pomyślałam, że potrzebuję postać, przy której kobiety nie będą miały oporu się rozebrać. Nie mówiąc już o tym, że musiała być dosyć charakterystyczna i mieć wpływ na resztę

Kolejna część rozdziału w niedzielę, a potem już będzie świąteczna miniaturka. 

               Malfoy był zły i to bardzo, uważał, że cały świat odwrócił się do niego plecami. Po pierwsze dlaczego jeśli dzieje się coś złego to on jest w pierwszej kolejności? Najpierw mordują jego ojca, potem Ministerstwo zamiast łapać mordercę wymyśla sobie, że lepiej dać im jakąś przynętę w formie pewnego młodego, przystojnego blondyna i to oczywiście za jego plecami. A potem jeszcze to!!! Zawsze chciał pomagać ludziom pokrzywdzonym przez prawo, a teraz patrząc na poczynania Ministerstwa jeszcze bardziej tego zapragnął. Ale jak to ma się udać, jeśli na taki sam plan wpadła również pewna irytująca i mega pociągająco- wkurzająca gryfonka? I to jeszcze 3 metry? To było pewnie jakieś głupstwo Dyrektorki i na 100% można to obejść, wystarczy tylko dobre zaklęcie, przecież jest czarodziejem.
            Wziął do ręki paczkę z jego nazwiskiem i otworzył ją, a w środku było około 20 różnych pozycji. Otworzył pierwszą tą z tytułem "Prawo w czasach Merlina" i okazało się, że nie wszystkie strony może zobaczyć. Zaczął więc przeglądać następne książki i niestety dyrektorka miała rację. Albo nie mógł ich otworzyć albo nie było wszystko w nich dostępne. Zastanawiał się czy tak było u wszystkich. Bo przecież nie każdy tak jak on miał pecha, że ze swoją akademicką połówką mieszkają w jednym miejscu. A co z innymi? Pewnie McGonagall coś namieszała. Nie miał wyboru i musiał zanieść książki do Granger, ale uznał, że ma czas i zrobi to jutro, bo przecież ona i tak nie wie o tym.
            Nie wiedział tylko, że jego koleżanka również dostała list od byłej dyrektorki informujący ją o podręcznikach, egzaminie i konieczności nauki w odległości 3 metrów. Nie wiedział również o tym, że czas po dostaniu i przeczytaniu listu minął jej na malutkiej histerii, która zakończyła się rozwaleniem lampki, telefonu i wazonu i otworzeniem butelki wina i rozmyślaniem nad stworzeniem laleczki Voodoo z twarzą blondyna. Dopiero po wypiciu dwóch lampek wyjęła różdżkę i naprawiła rozwalone rzeczy, dziękowała również wszystkim niebiosom, że jest czarownicą. Inaczej byłby problem, troszkę szkoda by było telefonu. Po tym wszystkim wzięła długą kąpiel z kolejną lampką wina i słuchając głosu Matta Dusk próbowała myśleć i wyluzować się, ale się nie udało. Wyszła z wanny nałożyła na siebie koszulkę od Griffina i poszła spać.
            Następnego dnia rano postanowiła, że koniec z zamknięciem w pokoju, trzeba stawić czoło wszelkim przeciwnościom, zwłaszcza, że czeka ją nauka w bliskiej odległości od blondyna. Do tego rano dostała wiadomość od rodziców, że wieczorem wracają, a w weekend szykuje się bal u rodziny Connonów, więc musi znaleźć sobie partnera, ale z tym to nie był problem, bo, od czego jest Griffin. Wystarczy jeden krótki sms i to będzie mieć już z głowy. Jak pomyślała tak też zrobiła. Potem szybko się ubrała i zeszła do jadalni na śniadanie. Schodząc po schodach spotkała Amandę, która niosła jej tacę z jedzeniem.
- Wybacz Amando, zapomniałam poinformować cię o zmianie moich planów. Zjem dziś w jadalni, czy Harry już zszedł?
- Nic się nie stało panienko. Pan Harry ostatnio wychodzi wcześnie rano i prosi jedynie żeby mu zostawić w lodówce coś do jedzenia. Wraca również bardzo późno i prawie wcale go nie widzimy.
- Aha. Ma niestety bardzo dużo pracy i niestety tak to bywa. Proszę przekaż wszystkim, że macie mu jak najbardziej pomóc. Jedzenie i poranna kawa, żeby była zawsze świeżo zaparzona. Wiem, że ją uwielbia rano wypić, a pewnie nie ma czasu sam zrobić. I nie ważne, o jakiej dziś wróci dziś godzinie, jeśli go ktoś z was zobaczy, przekażcie mu, że chciałabym z nim porozmawiać i może mnie obudzić.
- Oczywiście, a co mam z tacą zrobić?
- Zanieś ją do jadalni i połóż na moim miejscu, przecież nie będziesz tego wywalać.
- Ja muszę jeszcze coś zrobić - i mówiąc to wróciła do pokoju, zmieniła buty na adidasy, wzięła do ręki kurtkę i dopiero wtedy zeszła. Doszła do wniosku, że jeśli dziś nie pada to może sobie pozwolić na spacer po ogrodzie. I chociaż tak pomyśli o czymś przyjemnym na świeżym powietrzu.
            Zjadła w samotności szybkie śniadanie i zakładając kurtkę zastanawiała się czy reszta już jest po posiłku czy może jeszcze przed. Przez te trzy dni nie wiedziała co się dzieje w domu a przecież to ona powinna być przykładną gospodynią i zajmować się chociaż Narcyzą. Zwłaszcza, że egzaminy co raz bliżej a ona nadal nie ma podręczników. Zostały tylko trzy miesiące...

            Spacerowała po ogrodzie i jak zawsze cieszyła się możliwością mieszkania w domu obok którego jest tyle zieleni. Zazdrościła sama sobie. Przeszła do miejsca, które pokochała najbardziej czyli ogrodu różanego po środku którego stała altanka. Ogród różany to było zbyt duże słowo, bardziej zagajnik, jej mała samotnia z bordowymi różami. Gdy podeszła bliżej okazało się, że ktoś już tam jest, stoi do niej tyłem i wycina jej róże...

2 komentarze:

  1. Musisz trochę popracować nad interpunkcją. Staraj się też nie używać potocznych słów, na przykład: "wkurzający", bo czytelnik ma wtedy wrażenie, że opowiadanie jest niedopracowane ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Pisz dalej, dziewczyno!
    Pozdrowienia, Drav

    OdpowiedzUsuń