I przybywam z kolejnym rozdziałem. W którejś z wcześniejszych notatek wspominałam o pewnym planie na rozdział VI. Ale niestety natchnienie przyszło i kazało mi zmienić kilka rzeczy. Mam nadzieję, że na lepsze, choć niestety opóźni się spotkanie Hermiony i Draco. Do spotkania dojdzie w VIII rozdziale, co pewnie nie każdemu się spodoba. Ale co zrobić. Nie każdy rozdział może być zabawny i ciekawy, muszą być również przejściowe i takie które będą miały swoje konsekwencje w przyszłości (co zobaczycie w VII).
A teraz zapraszam do czytania. Następny rozdział za tydzień w weekend.
pozdrawiam
Sobotni poranek był ciężki dla Hermiony jak i jej przyjaciół. Śniadanie na kacu, choć już nie takim dużym jak po wstaniu z
łóżka, bo udało jej się wlać troszkę eliksiru na kaca do dzbanka z wodą dla
wszystkich towarzyszy, ale kac to kac. Na szczęście posiłek wpłynął dobrze na
wszystkich, a ładna pogoda pozwoliła na zjedzenie go na tarasie. Delikatny
wiatr i gorąca kawa sprawiły, że mieli znów energię do życia. Po śniadaniu,
dziewczyna pokazała im siłownię, z czego panowie byli bardzo zadowolenia i już
zapowiedzieli się na wspólne ćwiczenia. Sobota minęła szybko, wspólny obiad i
popołudniowa herbata i każdy wrócił do siebie.
Tylko jedno nurtowało dziewczynę, pytanie
przyjaciół odnośnie jej kolegów i koleżanek ze szkoły. Zastanawiali się kiedy
będą mogli ich poznać. Dziewczyna wspominała im często o Harrym, Ginny i Ronie,
ale jak miałaby ich przedstawić, gdy nikt nie wiedział kim ona jest tak
naprawdę. Musiała podjąć decyzję i zdecydowała, że w poniedziałek powie Harremu
wszystko o sobie i będzie musiała go zaprosić do siebie żeby poznał jej
przyjaciół. Resztę soboty i niedzieli spędziła nad książkami i nauką animagii.
W poniedziałkowy poranek obudziła się koło
7 rano, więc postanowiła pójść pobiegać. Gdy wróciła dochodziła już 8 i nie
miała za dużo czasu, szybka kąpiel, umycie włosów, potem za pomocą różdżki
wysuszenie i ułożenie ich w koński ogon, delikatny makijaż i była już prawie
gotowa. Jeszcze tylko odpowiedni strój. I tu zaczęły się problemy. Dziewczyna
zastanawiała się co nałożyć, z jednej strony idzie na spotkanie z przyjacielem
w jego domu a z drugiej spotkanie z dyrektorką. Postanowiła, że założy beżowy
top, czarny żakiet, czarne spodnie, botki i torebkę. Do tego tylko kolczyki i
zegarek i już była gotowa.
Po szybkim śniadaniu, wsiadła do
samochodu, w GPS wpisała adres Harrego i z piskiem opon wyjechała z domu. Droga
nie zajęła jej dużo czasu, mimo, że korki w centrum gdzie był apartament
chłopaka były dosyć duże. Tak jak jej pisał wjechała do garażu powołując się na
niego. Zaparkowała i szybko do windy na jak się dowiedziała wcześniej 8 piętro.
Na piętrze tym były 3 mieszkania, zapukała w drzwi z cyferkami 46 i nawet się
nie obejrzała jak była przytulana przez brata.
-
Hermi, jak się za tobą stęskniłem, wchodź na salony. – mówiąc to przepuścił ją
w drzwiach – mam nadzieję, że masz ochotę na kawę, bo właśnie zaparzyłem, ale
może najpierw pokaże ci mieszkanie? Nawet nie wiesz, jak się cieszę z kupna go.
W końcu mam moje miejsce na ziemi, tylko moje.
-
Powoli Harry – uśmiechnęła się dziewczyna – mamy dużo czasu, dopiero koło 14
muszę wyjść od ciebie, żeby zdążyć do szkoły. Najpierw podaj kawę, a ja zwiedzę sobie twoje królestwo – mówiąc to, poklepała go po ramieniu i poszła przed siebie.
Musiała przyznać, że apartament chłopaka był typowo męski. Dominowały szarości,
granaty i czerń na szczęście pokoje były słoneczne i wszystko ze sobą
współgrało. Trzy sypialnie z łazienkami, biuro, salon, kuchnia i jadalnia
tworzyły miły kąt do życia, zwłaszcza dla osoby, która dużo pracowała. Wchodząc
do salonu czekał na nią już Harry więc usiadła razem z nim na kanapie. W tle
leciała delikatna muzyka.
-
Hermiono, wspominałaś o spotkaniu w szkole. Powiedz mi po co się tam wybierasz?
-
McGonagall napisała, żebym odebrała dyplom ukończenia, a że jestem samochodem,
to muszę o 14 wyjść. Ale to nam wystarczy, taką mam nadzieję. Z tego co wiem ty
już dawno odebrałeś swój, ale cóż musiałeś szybko mieć papiery do pracy, a ja
musiałam tyle czekać
-
To troszkę dziwnie
-
Co jest dziwnego Harry?
-
Dostałem w sobotę rano list od McGonagall i prosiła o przybycie również na 16,
więc mam nadzieję, że będę mógł razem z tobą się zabrać?
-
Oczywiście, ale uprzedzam kocham szybkość. Wybacz, że pytam, ale po co masz
jechać?
-
Tego to ja nie wiem, poprosiła o spotkanie, bez możliwości odmowy i to w
sprawie służbowej. A co do szybkości to również ją kocham, chociaż co innego w
samochodzie, co będzie czymś nowym, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałem nim, ale latanie... to co innego, brakuje mi tych czasów. Ale Hermi
opowiadaj co u ciebie? Jakie masz plany i co porabiasz teraz?
-
Tak myślałam o prawie połączeniu tego czarodziejskiego z mugolskim, ale muszę
się zapytać dyrektorki jak to wygląda w praktyce, a tak to cóż ostatnio spędzam
jak najwięcej czasu z przyjaciółmi, którzy chcieliby ciebie poznać.
-
Z chęcią się z nimi spotkam, tylko dlaczego posmutniałaś jak o tym wspomniałaś?
-
Bo widzisz, jest pewna rzecz, o której ci nie mówiłam. Nikt w Hogwarcie o tym
nie wie i troszkę się obawiam.
-
Nie wierzę, że ty która stałaś przed obliczem Voldzia i reszty tej szalonej zgrai boisz
się coś powiedzieć. Jesteś moją siostrą więc nie ma takiej rzeczy, przy której
mógłbym być zły na ciebie.
-
Jestem bogata
-
Ja też jestem bogaty
-
Nie Harry, ja jestem bogata, a ty jesteś dobrze ustawiony w życiu, mimo spadków
i kasy za pokonanie. Ja oprócz kasy za pokonanie Voldzia, mam również spadek po
dziadkach no i rodzice są bardzo bogaci. Mogę mieć wszystko. Co teraz myślisz o mnie?
Mam nadzieję, że nie jesteś zły, że to była tajemnica.
-
Miona, kochanie, oczywiście, że nie jestem na ciebie zły. I wiedziałem, że masz
pieniądze. Pamiętaj, że mieszkałem u mugoli, gdzie ciotka lubiła różne marki,
które widziałem też na twoich ubraniach. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale
jeśli ty nie robiłaś z tego problemu więc ja się nie wtrącałem. A zresztą nie
powiesz mi że nazwisko Granger nie było mi znane od początku. Wydaje mi się, że
każdy kto był w połowie mugolem wiedział, albo zdawał sobie sprawę z tego. Więc
jak dla mnie wszystko jest ok. – mówiąc to wstał i przytulił dziewczynę, która
wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać – a teraz kochanie nie płacz tylko
opowiedz mi o swoich przyjaciołach, jeśli mam ich poznać to chciałbym wiedzieć
kto jest kim
-
Harry jesteś kochany, nawet nie wiesz jak mi łatwiej teraz. Naprawdę bałam się,
że będziecie mnie postrzegać jak nie wiem np. Malfoya, który wszędzie
podkreślał czego to on nie może
-
Ale ty nie jesteś nim, jesteś dobrą, kochaną Hermioną, która na pierwszy plan
stawia przyjaźń, a nie kto ile ma w skrytce
-
Dziękuję. A jeśli chodzi o moich przyjaciół to jest ich piątka. Najstarszy jest
Griffin ma 25 lat, zajmuje się finansami i wprowadził się właśnie na moją
ulicę, później jest Paul, świetny chłopak i fotograf, taki typowy artysta, ale
jest kochany. Celine jest śliczną blondynką, dziś wyleciała do Stanów, gdzie
dostała rolę w serialu, ale wróci w tym tygodniu. No i na koniec Cambellowie
Jasmin i Mark, nie wiem czy interesujesz się tenisem, ale w każdym bądź razie
oboje grają zawodowo. Trudno jest opowiadać o nich, będziesz musiał ich poznać
i to będzie najlepsze rozwiązanie.
-
Cieszę się, że masz przyjaciół po za szkołą, ale powiedz oni wiedzą o magii?
-
Nie i mam nadzieję, że nic nie wspomnisz o tym. Dlatego też tylko ty ich
poznasz. Wyobrażasz sobie Rona wśród mugoli jakby miał zachować tajemnicę?
Nawet wolę nie myśleć co by powiedział gdyby się tego dowiedział. Miałeś jakiś
kontakt z nim? Mi napisał tylko krótką wiadomość, przez co jestem wściekła na
niego
-
Napisał mi jakieś głupoty, jakby nie chciał się niczym chwalić i chciał zataić
wszystko. Ale za to Ginny mi napisała taki list, że nie zrozumiałem z niego
niczego, tylko tyle, że chce zostać w Paryżu, bo kocha to miasto – na to zdanie
oboje się uśmiechnęli
-
Mi to samo napisała, czytając wiedziałam, że jest szczęśliwa, ale mam zamiar
się z nią spotkać jak będzie w najbliższym czasie w Londynie czyli chyba w
następny już weekend. Nie mogę się doczekać spotkania. Ale Harry my tu gadu
gadu, a już jest 12. Za dwie godziny trzeba będzie się zbierać więc może
pójdziemy na jakiś obiad wcześniej? Jak myślisz?
-
Pomyślałem o tym i zamówiłem coś, powinni niedługo dostarczyć. Tu nie daleko
jest chińska knajpka i mają naprawdę dobre jedzenie.
-
To super. Harry jeśli możesz to zrób mi jakąś herbatę jeszcze dobrze?
-
Jasne Miona.
Po
kilku minutach dostarczono im obiad, który zjedli wspominając szkolne czasy. Po
obiedzie zostało im jeszcze troszkę czasu, więc postanowili, że w Hogsmeade
zajdą na kremowe, jeśli będą przed czasem. Zjechali do garażu i Harry zobaczył
maleństwo dziewczyny
-
Serio? Miona to twój samochód? Myślałem, że jako grzeczna, ułożona i dobra
kobieta to będziesz mieć jakieś babskie auto, a to nie jest grzeczne auto to
diabeł nie maszyna. Jest boski.
-
To wsiadamy i pokaże ci co potrafi mój mały szatan.
Oboje
wsiedli i wyjechali w stronę tunelu aportacyjnego.
-
Muszę przyznać, że nieźle chodzi samochód. W ogóle nie czuje się prędkości.
-
Prędkość poczujesz Harry, jak wyjedziemy na autostradę. Jak na razie jadę
powoli.
-
Powoli 100 km/h uważasz za powolna jazdę?
-
Oczywiście daj mi kilka minut a zobaczysz co to znaczy prowadzić szatana
Droga
do wioski zajęła im 2 godziny tak jak wspominała Hermiona. Udalo im się
przyjechać po 15 więc zaszli do Trzech Mioteł na kremowe
-
Witam Madame Rosmerto – przywitał się Harry – poprosimy 2 kremowe i coś do chrupania
-
Oczywiście, zaraz podam
Miona
i Harry usiedli przy jednym ze stolików. Po chwili przyniesiono im piwo i
paluszki.
-
Przez to wszystko nie miałam nawet czasu zapytać cię o tą całą sytuację, którą
pisałeś mi w liście
-
Zbytnio nie mogę ci o tym opowiadać, ale powiem ci tylko to co mogę i no
oczywiście zero nazwisk, ok.?
-
Poczekaj chwilę – dziewczyna wyjęła różdżkę, zrobiła lekki ruch nadgarstkiem i
powiedziała - silere nos fecie*, dobra teraz możesz mówić
-
Jak wiesz ciało ojca zostało znalezione w gruzach, a chłopaka i matki nigdzie
nie ma. Wyobraź sobie, że zero kontaktu z nimi nie ma, nikt ich nie widział,
ani nic nie słyszał. Co jest dziwne, chyba, że zostali porwani. Ale jeśli tak
się stało to nic porywacze nie dostaną. Po wojnie niestety ale ich nazwisko
straciło na szacunku, więc kilku aurorów doszło do wniosku, że na czas śledztwa
trzeba zablokować im dojście do skrytki i nasz przełożony, a nawet sam minister się na to zgodził.
Nakazał też powiadomić gobliny, że jeśli ktoś z nich się stawi do skrytki w banku, to
mają wezwać odpowiednie służby. Podobno dla ich bezpieczeństwa wszystko robią.
-
Zaczyna się robić ciekawie. Aż szkoda mi ich. Serio. Nie patrz tak na mnie
jakbyś był zaskoczony. Nikomu nie życzę tego. Ojciec nie żyje, z nimi nie ma
kontaktu, kasy nie mają i jak żyć teraz mają? I jeszcze kto zabił ich ojca i
resztę osób. A wiadomo kim byli, te ciała?
-
Jeszcze nie wszystkich, ale wszyscy mieli znak. Więc każdy z nich służył
Lordowi.
-
Nie uważasz, że to dziwne? Tyle osób w jednym miejscu?
-
To jest dziwne, ale śledztwo trwa. A
teraz powinniśmy się zbierać i iść do zamku
-
Masz rację. To co zbieramy się?
-
Jasne
Oboje
wstali i wyszli z pubu.
*silere
nos fecie- zaklęcia powodujące wyciszenie rozmowy w danym miejscu