poniedziałek, 5 października 2015

Bahamy część 7

               W czasie gdy Malfoy i Zabini omawiali sprawy firmowe, Ginny i Miona bawiły się w najlepsze. Chociaż słowo bawiły to troszkę zbyt dużo powiedziane, bardziej odpoczywały, rozmawiały i podziwiały. Zwłaszcza podziwiały ośrodek, były na spacerze, zobaczyły budowle, korty, fontanny, alejki. Było pięknie, wręcz idealnie. Weszły na dach gdzie widziały wszystko z góry i były tym wręcz oczarowane. Cały ośrodek wyglądał przepięknie, a do tego lekki ciepły wiatr sprawiał, że można było stać na tym dachu i stać i wręcz pokochać to miejsce. Jakie życie byłoby wtedy proste... W tym momencie obie myślaly tak samo. że życie na Bahamach byłoby idealne.
              Po spacerze poszły zjeść krewetki w tempurze i znów wybrały się na zwiedzanie, tym razem brzegiem oceanu. Możliwość spaceru nie była zbyt duża. Niestety plaża należąca do ośrodka skończyła się w pewnym momencie i dziewczyny trafiły na skałki a za nimi na prywatne posesje. Pozostało im usiąść na skałkach i patrzeć w dal. Siedziały w ciszy dłuższy czas. Każda myślała o czymś innym, ale myśl była jedna  - przyszłość. Pierwsza z rozmyśleń ocknęła się brunetka i dziewczyny stwierdziły, że czas wracać i usiąść na czymś wygodniejszym. 
             W pewnym momencie zobaczyły w oddali parę młodą, ich gości i księdza, który udzielał im ślubu. Widok ten sprawił, że w oczach Ginny znów pokazały się łzy.
- Chodź Ruda, nie patrz tam - mówiąc to Hermiona przytuliła przyjaciółkę i skręciły w stronę basenu, gdzie usiadły na leżakach jak najdalej od wszystkich ludzi, wcześniej miały położone w tym miejscu swoje rzeczy, więc nie musiały wracać do pokoju po torby. Oczywiście brunetka wybrała leżak pod parasolem, żeby znów się nie poparzyć.
- Wiesz Miona, myślałam, że już mi przeszło, że zaczynam zapominać, a tu jedna mała rzecz i znów chce mi się płakać. Tylko nie wiem po czym?
- Kochanie, to naturalne, że jesteś smutna. Byłaś w pięknej białej sukni, wszystko było przygotowane i miało być idealnie. Ale nie zmienisz przeszłości i mimo wszystko musisz jakoś zapomnieć. Nie zrobisz tego w dwa dni.
- Wiem o tym, ale to takie smutne. Myślałam, że jakoś ułożę sobie już życie, że będziemy ze sobą na dobre i złe. Praca, potem wspólna kolacja i film i tak będziemy do końca żyć. Potem dzieci i życie by było piękne.
- Ginny? Nie obraź się, dobrze? Mam pytanie, które od kilku miesięcy za mną chodzi. Nie pytałam się ciebie o to wcześniej, bo byłaś taka przejęta całym tym weselem i Markiem, wydawałaś się szczęśliwa, ale czy ty go kochałaś? Tak prawdziwie?
Ginny nie odpowiedziała od razu tylko dopiero po kilku sekundach - Tak Miona, tak.
- Nie powiedziałaś tego od razu, więc zastanów się raz jeszcze. Gdybyś kochała go szczerze i prawdziwie to bez zająknięcia byś mi potwierdziła to. Może jednak to nie była miłość a przywiązanie? Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra, ale czasami miłość ucieka, szukałaś czegoś nowego i pojawił się Mark. Może i miał coś w sobie, choć to nie mój typ, ale może to było zauroczenie tylko... Miłość nie jest prosta i szybka. Z dnia na dzień nie zmieni się wszystkiego, będziesz teraz cierpiała tego jestem pewna. Ale uwierz, że tak będzie lepiej, czasami wydaje mi się, a nawet jestem pewna, że on nie był dla ciebie. Mówisz, że chciałaś ustatkowania się, wspólnych wieczorów, kolacji, ale to nie jesteś ty.
- Tak sądzisz Miona?
- Jestem pewna tego. Ile cię znam, co? Jak długo jesteśmy przyjaciółkami? No właśnie. Nawet nie ma sensu już liczyć. Więcej życia spędziłyśmy jako przyjaciółki niż z daleka od siebie. Znam cię bardzo dobrze i wiem, że to nie było dla ciebie. To ty z nas dwóch jesteś tą co kocha taniec, muzykę, wieczory z przyjaciółmi, więc przez ten czas z Markiem, gdzie się z tym podziałaś? Gdzie jest moja przyjaciółka, która raz w tygodniu wyciągała mnie na tańce, co? - w czasie tego monologu Hermiony, Ginny siedziała i rozmyślała nad jej słowami, zanim się odezwała minęło troszkę czasu
- Już wiem, dlaczego mówili, że jesteś najmądrzejsza. To jest trudne, wiesz? Masz rację, co do tego, że potrzebowałam zmiany i troszkę brakowało mi tych wspólnych wypadów. Zwłaszcza żałuję, że dawno nie tańczyłyśmy. Obawiam się jedynie, że to troszkę jeszcze potrwa. - zakończyła smutniej
- Nie martw się, nigdzie mi się nie śpieszy. Jeszcze mi się nie znudziła nasza przyjaźń, choć czasami za dużo ode mnie wymagasz.
- Jak to za dużo? Czy ty uważasz, że kupowanie ubrań raz w tygodniu i wyjście na imprezę to za dużo? Jesteś ważną i piękną kobietą, która musi dbać o siebie, oraz raz na jakiś czas odprężyć się w dobrym towarzystwie. Ratowanie życia to nie taka prosta sprawa. - powiedziała Ginny
- I widzę, że powraca moja dawna przyjaciółka - uśmiechnęła się brunetka - To jaki masz teraz plan?
- Jak to jaki? Wracam do żywych, albo raczej mogę powiedzieć, że taki mam plan. I tego teraz się trzymamy, ok? Zero rozmowy o nieudanym weselu, Marku, oraz o Londynie. Będziemy się bawić, opalać i zero facetów.
- No z tym może być problem Ginny. Pamiętaj, że gdzieś tu się kręci pewien brunet.
- O nim mi nawet nie wspominaj, a zresztą to już zamknięty temat i możemy normalnie się z nim spotkać. To co krem z filtrem, okulary i opalanie? Chociaż to dziś robimy cały czas, prawda? Jest bosko - mówiąc to posmarowała się kremem i położyła się na leżaku, wystawiając ciało na promienie słoneczne.
            Tak samo zrobiła brunetka i po chwili już obie słuchały muzyki i uspakajały się. W ciszy poleżały z 30 minut, w między czasie Miona wyjęła książkę i zaczęła dalej czytać tam gdzie skończyła ostatnio.
            Czas mijał im szybko, nie patrzyły na zegarek, nie wiedziały jaki jest czas, to że mijał szybko wiedziały tylko dlatego, że brzuch rudej zaczął wydawać dziwne odgłosy, więc brunetka wstała i poszła do baru gdzie wzięła kilka rzeczy do jedzenia. Na wielkiej tacy miała, po 2 kawałki pizzy z owocami morza, oczywiście krewetki i muffiny czekoladowe. Do tego mrożona herbata i była gotowa na ucztę bogów. 
              Zjadły słuchając muzyki i zastanawiały się co dalej mają dziś robić. W końcu doszły do wniosku, że wieczór spędzą w pokoju i zobaczą jakiś dobry film. Najbardziej z tego była zadowolona Ginny, która skrycie troszkę denerwowała się spotkaniem z dawną miłością. Bała się tego co on sobie o niej pomyśli. Bo owszem rozmowa taka szczera z Mioną dała jej do myślenia. Inaczej spojrzała dzięki niej na swój związek z Markiem i chyba musiała przyznać jej rację, że nie końca to była prawdziwa miłość. 
             Po posiłku poszły do swoich pokoi gdzie każda z nich wzięła prysznic. Później brunetka posmarowała sobie plecy aloesem tam gdzie dosięgnęła i oczywiście przypomniały jej się sprawne dłonie pewnego blondyna, żeby nie myśleć o tym wykonała telefon i zamówiła półmisek serów i owoców i białe wino na godzinę 19, W między czasie rozpakowała swoje walizki, które od początku były zapakowane i wyjmowała z nich tylko to co aktualnie było potrzebne. Teraz miała czas więc mogła to zrobić. Gdy już wszystko pięknie było poukładane i powieszone, nałożyła bawełniane spodenki i bluzkę i wyszła do przyjaciółki. Jak tylko wyszła z pokoju i zamknęła go drzwi po przeciwnej stronie otworzyły się i wyszedł z nich Zabini.
- Psst Miona - szepnął do niej - Mam sprawę, pomożesz mi?
- Czemu mówisz tak cicho? - z uśmiechem na twarzy odpowiedziała mu dziewczyna
- Bo to tajemnica, wejdź do mnie na moment - mówiąc to otworzył szerzej drzwi i przepuścił dziewczynę, która podeszła do niego - Cieszę się, że tu jesteś i to z Ginny.
- Nie jesteś zaskoczony? No nie dziwię się, że nie jesteś, pewnie Malfoy się wygadał co?
- Tak nie do końca. Szczerze, Granger? Usłyszałem śmiech mojego słoneczka i Draco mi powiedział, że spędzacie tutaj wakacje, bo nie odbyło się wesele. Powiesz mi coś więcej o tym?
- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć dokładnie. Wiesz, że wam kibicowałam. Wyszło jak wyszło i teraz nie wiem jak się zachować. Nie wiem co Ginny by o tym sądziła, nie chciałabym robić nic przeciwko niej. Lubię cię, ale musisz zrozumieć, że jeśli ona będzie chciała, to sama opowie ci o tym. Nie gniewasz się?
- Nie, choć nie ukrywam, że chcę wiedzieć. Wiem, że nie było wesela. Miał być kilka dni temu, ale... No dobrze. - mówił smutnym głosem - A możesz mi powiedzieć jak ona się z tym czuje?
- A jak myślisz? Miała być teraz z mężem na swoim miesiącu miodowym a jest ze mną, więc? To nie było za mądre pytanie, jest roztrzęsiona, zła, wściekła i smutna. Jak się z nią zobaczysz, to proszę uważaj dobrze? - ostatnie słowa brzmiały jak wielka prośba względem jej najlepszej przyjaciółki - Cieszę się, że ciebie widzę - mówiąc to wyszła i poszła do przyjaciółki, Nie zauważyła błysku w oku bruneta, który w swojej głowie tworzył plan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz