Coś co miało być miniaturką już dawno przestało nią być. Tak mnie to wkręciło, że mam ochotę pisać i pisać i nie mam dosyć tego opowiadania.
Przed wami już 8 część. I jak widzicie już nie miniaturka ale same Bahamy. Staram się napisać prawdziwą miniaturkę i mam 2 pomysły, które tak naprawdę przyśniły mi się, teraz muszę tylko je opisać i przenieść w świat Harrego Pottera.
Liczę na pozytywne komentarze, albo jakiekolwiek.
Hermiona i Ginny spędziły miły wieczór oglądając maraton z filmami romantycznymi. Dwa filmy, półmisek owoców, serów i butelka wina sprawiły, że obie zasnęły w pokoju rudej. Rano obudziły się dopiero koło 10 i wiedziały, że nie mają co liczyć na śniadanie. Pozostało im jedynie ubrać się w kostiumy i lekkie sukienki i wybrać się na brunch.
Ich posiłek to oczywiście krewetki nad basenem, ale pod parasolem i z dużą ilością olejku z wysokim filtrem. Okazało się, że obie dziewczyny troszkę za bardzo wcześniejszego dnia pokochały słońce i teraz cierpiały.
- Tak się zastanawiam co my będziemy tu robić przez następne dni. Wczorajszy dzień był fajny, dawno tak się nie bawiłam. Tak teraz myślę, że naprawdę dawno Ginny nie miałyśmy możliwości spędzić same tyle czasu. - powiedziała brunetka
- Masz rację. W szkole nie byłyśmy aż tak zaprzyjaźnione. I nie było możliwości abyśmy się lepiej poznały. Moja matka myślała, że w przyszłości będziesz jej córką, ale jak ja się cieszę, że nie jesteś z moim durnym bratem - mówiąc to uśmiechnęła się - naprawdę takiego idioty jak on to świat nie widział nigdy
- Nie powinnaś tak mówić o nim. Pogubił się chłopak.
- Pogubił? Zwariowałaś? Przecież on uważał się za BOHATERA!!! Nie wiem skąd ten pomysł. Zawsze był w cieniu moich starszych braci, ale bez przesady. Za bardzo popadł w euforię po wygraniu. I nie ma co się dziwić, że wylądował na oddziale zamkniętym.
- Szkoda mi go, jednak tyle lat razem przeżyliśmy razem a tu niestety wyszło jak wyszło. - posmutniała brunetka - Najgorsze, gdy dzieje się źle z osobą, którą znasz tyle lat i nie możesz nic zmienić, nie możesz pomóc.
- Nawet nie można go normalnie odwiedzić. Byłam u niego miesiąc temu chciałam mu powiedzieć o ślubie i Marku, myślałam, że może coś do niego dojdzie, ale niestety nadal wszystkich traktuje wrogo. Dobrze, że nie ma różdżki, bo tylko Avadą strzela jakby walczył z Voldziem. Nic się nie da z nim już zrobić. Pozostało nam wszystkim pogodzić się ze stratą. Już nie będzie taki jak kiedyś, niestety... Ale to zmieniło nas wszystkich wiesz? Tak mi się wydaje, nie wiem czy dobrze uważam.
- Co masz na myśli mówiąc zmieniło?
- Przede wszystkim chłopaki są częściej w domu, rzadko u nas bywasz więc nie widziałaś tego. Ale wydorośleli, albo raczej są bardziej poważni, zaczęli inaczej patrzeć na świat. Pomagają rodzicom i starają się uczestniczyć w życiu. Dzięki temu ja mogłam troszkę oddalić się od tego wszystkiego. Bracia w domu, mama była dla nich, a ja miałam wolność. Ale jeszcze nigdy nie byłam tak wolna jak tutaj. Tu jest bosko.
- Masz rację Ginny, tu jest bosko, popatrz tylko na ocean. Patrzysz na wodę i widzisz tylko i wyłącznie przestrzeń i daje to taką wolność, że człowiek marzy jedynie aby móc tu zamieszkać na stałe.
- Ciekawe jak tu jest w zimę, na pewno pięknie, nie ma pewnie śniegu, ale chyba powinno być ciepło. Jak myślisz Miona?
- A skąd ona ma wiedzieć, jak nigdy nie była tutaj, co? - dziewczyny za swoimi plecami usłyszały męski głos
- Ale zawsze jesteście tutaj mile widziane. Zwłaszcza ty moja wiewióreczko.
Gdy dziewczyny się odwróciły zobaczyły przed sobą bruneta i blondyna ubranych plażowo i trzymających tacę z drinkami. Malfoy podszedł od razu do leżaka Hermiony i usiadł obok niej podając jej szklankę z napojem. Ta podziękowała mu skinieniem głowy i nie bardzo wiedząc co zrobić, upiła od razu łyk i spojrzała na Ginny, która wręcz patrzyła na bruneta tak jakby chciała mu zrobić krzywdę, ale też i była zaskoczona i nie wiedziała o co chodzi. Zabini za to podsunął sobie leżak stojący kilka metrów dalej i rozłożył się na nim przed Ginny
- Zabini? Malfoy? Co wy tu robicie? - zapytała Ginny
- Jak to co wiewióreczko? Jesteśmy tu dla was, nie widać. Zapomniałyście uzupełniać płyny, więc przybyliśmy na ratunek.
- A raczej Zabini nie powinieneś ratować z opresji jakiejś głupiutkiej blondynki? Idź i zobacz może jakaś się topi w basenie - odpowiedziała mu rudowłosa.
- Wiesz, że nigdy blondynki nie były w moim guście, wole namiętne lisice, dzięki nim życie jest piękniejsze.
- Lisice? Czy ty się słyszysz Zabini? Kto ci pozwolił do nas podejść? Jak? Dlaczego? Ale...?
- Ginny. uspokój się i oddychaj. Powoli wdech, wydech, wdech, wydech, no idzie co ci co raz lepiej, a teraz spokojnie posiedzimy sobie, porozmawiamy i kto wie co będzie dalej - mówiąc to mrugnął do dziewczyny
- Ty... Ty... Aaaaaa - dziewczyna wstała i szybkim krokiem odeszła w stronę pokoju. Za nią pobiegł Zabini z uśmiechem na ustach
- No dobra. Co się tutaj dzieje? - zapytała zaskoczona Hermiona do Draco gdy zostali sami
- Mnie się nie pytaj. Ja chciałem tylko troszkę zaczerpnąć świeżego powietrza, mieliśmy zrobić anonimowy obchód, ale Blaise zobaczył was z daleka i doszedł do wniosku, że potrzebujecie coś zimnego do picia i ...
- I nie mógł oczywiście być obojętnym i musiał wkurzyć Ginny, tak? - zakończyła za blondyna brunetka
- Coś w tym sensie - uśmiechnął się chłopak, wstał i położył się na pustym leżaku i popatrzył na dziewczynę - Nie bądź zła na niego, od wczoraj chciał wpaść do jej pokoju i przytulić się do niej i reszty co chciał zrobić i o czym mówił już byś nie chciała wiedzieć. I tak dziwne, że tyle wytrzymał.
- Rozmawiałam z nim wczoraj, powiedziałam mu, żeby zachowywał się normalnie i uważał. A on co? Od razu wielki zakochany Zabini
- Czyli też to zauważyłaś?
- Co takiego miałam zauważyć?
- To, że Blaise nadal jest zakochany w niej.
- Naprawdę? Myślałam, że się wygłupia tylko.
- Oj Miona, Miona, przecież to widać z daleka. Zabini świata po za nią nie widzi. Więc mam nadzieję, że teraz mu się uda.
- A ja nie wiem czy powinno im się udać, w każdym bądź razie powinnam iść poszukać Ginny.
- Na twoim miejscu bym tego nie robił. Jak znam mojego przyjaciela, to nie dał jej uciec. Lepiej posiedź tu ze mną. Może masz ochotę na mrożoną kawę?
- Wybacz Malfoy, ale nie mam ochoty na kawę a tym bardziej nie chcę teraz siedzieć z tobą, gdy moja przyjaciółka jest sama i skazana na twojego kumpla. Odchodzę - mówiąc to brunetka wstała i poszła do budynku do którego wbiegła wcześniej Ginny.
Blondyn, gdy został sam uśmiechnął się i rozłożył na leżaku. Wiedział, że za kilka minut wróci jego kumpel. Bo taki był prawdziwy plan. Wkurzyć rudą, żeby odeszła a za nią brunet, a on miał zostać z brunetką. I mimo, że Hermiona odeszła to wiedział, że z wyspy nie ucieknie.
Miona nie dogoniła przyjaciółki, minęła za to wysiadającego z windy bruneta, który przechodząc obok niej powiedział:
- Jak się masz Mionuś?
- Dobrze się czujesz? Gdzie jest? - odpowiedziała mu dziewczyna
- U siebie w pokoju, ale na twoim miejscu nie wchodziłabym tam. Wystawia pazurki - jego uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił i potarł się o zaczerwieniony policzek - Ale może dla ciebie będzie milsza i nie pobije cię. Wracam do Smoka.
Gdy wyszła z windy dziewczyna przyśpieszyła kroku i podeszła do pokoju. Nie musiała pukać, bo drzwi były otwarte, a Ginny chodziła po pokoju. Mimo, że nic nie mówiła to wściekłość na jej twarzy była ogromna. Jej oczy ciskały piorunami.
- Kochana? Co się stało? Co Diabeł ci zrobił? - zapytała się brunetka
- Co mi zrobił? Ten gad, ten mały robak? To, to coś?
- Tak on, co on ci zrobił? Ginny uspokój się, weź głęboki wdech i wydech i powiedz mi.
- Przywaliłam mu.
- Co zrobiłaś? - zapytała zaskoczona Hemiona
- Przywaliłam mu, ale tak mocno wiesz? Tak jak ty w 3 klasie
- A dlaczego? - zapytała, choć do końca chyba wiedziała co mogło spowodować taką agresję przyjaciółki
- On! On! Pocałował mnie!!! - mówiąc to Ginny rzuciła się na łóżko i zakryła głowę poduszką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz