poniedziałek, 7 września 2015

Bahamy część 3

Kolejny tydzień za nami. 
7 dni i około 100 wejść na bloga.
To bardzo fajny wynik. Tylko szkoda, że zero komentarzy. 

Jeśli się Wam podoba zostawcie chociaż jedno słowo jakieś.

 Zawsze staram się komentować to co czytam, ze względu na szacunek do autora. Jeśli ktoś z Was pisze, to wie, że nie jest to takie proste. I mimo, że każdy z nas pisze dla siebie to również pokazujemy to, po przez udostępnianie na blogu i dajemy czytelnikom jakąś naszą cząstkę. 

A teraz zapraszam do czytania.

Następnego ranka Hermiona wstała dość wcześnie, przebrała się w sukienkę i sandałki, zrobiła delikatny makijaż i zeszła na śniadanie. Siedząc przy stoliku, obserwowała gości zasiadających w restauracji. Same pary, młodzi i seniorzy, widać było, że każdy z nich kochał swoją drugą połówkę, szczęście na twarzy było widoczne już z daleka i w takich właśnie momentach zazdrościła innym, że mają kogoś. Kochała swoją pracę, ale gdy wracała do domu, gdzie nikt nie czekał na nią, czuła się wtedy samotna.
            Rozmyślając tak nawet nie zauważyła, że do stolika ktoś się dosiadł.
- No, no Granger, a co ty tu tak sama siedzisz? Gdzie podziałaś Rudą? – obok przy Hermionie usiadł właściciel hotelu. Szare spodnie i biała koszula pasowały idealnie i dziewczyna musiała przyznać, że wyglądał w tym bosko.
- Malfoy? Co tu robisz?
- Chyba nie muszę ci tłumaczyć co robię w restauracji, w moim hotelu, prawda?
- Oh, nie o to mi chodzi, co robisz przy tym stoliku, razem ze mną? Nie boisz się, że ubrudzisz się czymś?
- Podobno jesteś najmądrzejszą czarownicą, ale jak tak ciebie słucham to w to wątpię i zastanawiam się, kto takie głupoty wymyśla. Powinnaś się obudzić i pomyśleć. Jesteśmy w moim hotelu, gdzie może przyjechać każdy, nie wiem czy to zauważyłaś, ale czasy się zmieniły.
- Jeśli tak mówisz, to może w końcu przestaniesz mówić do mnie Granger, co? Nie wiem czy o tym pamiętasz, ale mam imię.
- Wiem doskonale Hermiono – powiedział to tak zmysłowym głosem, że dziewczyna aż się zarumieniła. Jeszcze nikt mówiąc do niej po imieniu nie powiedział tego tak zmysłowo i jeszcze nigdy tak nie zareagowała.
Blond włosy chłopak widząc zarumienione policzki Miony, uśmiechnął się w duchu. Od bardzo dawnych czasów, ta dziewczyna budziła w nim ogień, podobała mu się. Wyjechał z kraju i po tych pięciu latach myślał, że mu dawno już przeszło. Ale gdy zobaczył ją wczoraj w swoim hotelu coś z jego serca jakby wyskoczyło, a jakaś nieznana radość i spokój zawładnęły jego sercem. Postanowił, że musi ją przekonać do siebie, pokazać jaki jest, że zmienił się i swoją mroczną przeszłość zostawił dawno za sobą.
- Hermiono – zwrócił na siebie jej uwagę – jeśli ja mam mówić do ciebie po imieniu, to mam nadzieję, że z twojej strony również usłyszę  moje imię. Wiem, że samo moje nazwisko pokazuję mój status, ale każdy je tutaj zna. A teraz, czy chciałabyś abym pokazał ci hotel?
- Oh, oczywiście Draco, możemy nawet teraz się przejść. Później mam ochotę troszkę poleżeć na słońcu. Tak dawno nie miałam urlopu i mimo, że wiem, że jestem tu dla Rudej to znam ją na tyle, że przez dwa dni jej nie zobaczymy – mówiąc to wstała od stolika i razem z Malfoyem udali się na spacer po kompleksie. Jako, że w skład hotelowy wchodziło kilka budynków, 2 baseny, plaża, część sportowa z kortami, spacer zajął im około godzinki. Gdy doszli do basenu przy plaży Malfoy zaproponował usiąść przy barze w celu wypicia czegoś zimnego.
- Draco, muszę przyznać, że cały ten kompleks jest piękny, jak to się stało, że zostałeś właścicielem w Nassau? To chyba był ryzykowny krok, co?
- Czy ryzykowny to nie wiem, ale nie było zbytnio wyjścia. Po wojnie nazwisko moje już nie dawało tego samego co wcześniej. Nie miałem możliwości dostania dobrej pracy, a coś chciałem robić. Własny biznes w Wielkiej Brytanii to nie byłby dobry pomysł, bo jakich miałbym klientów, do tego Blaise z Rudą się pokłócili i chciał wyjechać z kraju. Więc przyjechaliśmy tutaj i jakoś tak się stało, że wcześniejszy właściciel miał długi to zrobiliśmy interes. Pozmienialiśmy kilka rzeczy i tak powstało Sandals. Wspominałaś wcześniej, że to twój pierwszy urlop więc co robisz takiego? Bo nie wierzę, że zostałaś marnym aurorem, albo jakimś urzędasem.
- Wybrałam karierę magomedyka. Po wojnie owszem miałam propozycję na pracę w ministerstwie, ale praca przy biurku to nie dla mnie. Chciałam coś robić wielkiego i tak magomedycyna była najlepszym rozwiązaniem. Tak wspominasz o Zabinim, ale nigdzie go nie widziałam.
- Jest na Jamajce, postanowiliśmy otworzyć jeszcze jeden hotel, tylko, że tam będzie zarządzać Pansy i jej mąż Thomas. Blaise pojechał pozałatwiać papiery jakieś i jutro wraca dopiero.
- Dawno go nie widziałam, nie wiem tylko jak Ginny zareaguje na niego.
- Ja liczę na pojednanie, mimo wszystko Blaise miał zawsze na nią dobry wpływ.
- Może i tak, ale sam wiesz jak to się skończyło – w pewnym momencie Miona zaczęła się śmiać tak szczerze i serdecznie, że Malfoy sam nie wiedział co się dzieje – Draco, wybacz, ale właśnie dopadła mnie ta sytuacja. Ja i ty rozmawiamy ze sobą jakby nigdy nic się nie stało, owszem jak Ginny była z Blaisem tolerowaliśmy się, ale co się z nami teraz stało?
- Chyba dorośliśmy...
- Chyba masz rację, nigdy nie myślałam, że tak to się wszystko potoczy.
- Co masz na myśli?
- Jak Ginny była z Blaisem, myślałam, że nic nie będzie ich wstanie rozdzielić. Byli idealni, tzn pasowali do siebie, ale widocznie to nie wystarczyło. Gdy rozeszli się, byłam w szoku. Potem poznała Marka i znów się zakochała, ale jakoś nigdy za nim nie przepadałam, wydawał się być taki nudny, nie miał tego szaleństwa w sobie, nie potrafił zaskakiwać. Jego jedyne szaleństwo to list w kościele.
- To dlaczego z nim była? Jeśli mówisz, że to nudziarz
- Nie wiem, wydaje mi się, że szukała odskoczni, kogoś kto nie będzie jej przypominał Blaise. Jakiejś stabilizacji w życiu. Wydaje mi się, że marzył jej się po prostu dom z kominkiem i ogródkiem, dzieci i kochający mąż. Mimo, że wiemy o miłości to jednak Diabeł był szalony i razem to była mieszanka wybuchowa.
-  I widać jak to się skończyło. Wybacz, ale muszę iść do biura mimo, wszystko jestem szefem i muszę dbać o dobro gości.
Uśmiechając się Draco wstał i poszedł do siebie.
 Miona natomiast poszła do jednej z restauracji po jakieś lekkie przekąski i sok dla Rudej. Gdy wchodziła do jej pokoju, zobaczyła, że dziewczyna nadal leży w łóżku, na szczęście już nie płakała tylko cały czas patrzyła się w sufit. Hermiona położyła posiłek na stolik i usiadła na łóżku, biorąc dłoń przyjaciółki.
- I jak się czujesz? Spałaś coś w ogóle?
- Hermi, nie wiem czym dam radę, już nawet nie mogę płakać.
- Może byśmy przeszły się na spacer, posiedziały na plaży co?
- Nie obraź się, ale jeszcze nie teraz, za wcześnie jest jeszcze.
- Dobrze, ale zjedz chociaż coś, przyniosłam ci coś delikatnego.
- Jak dam sobie radę, Hermiono, nie patrz na mnie i idź na basen, odpoczywaj a ja obiecuję ci, że jutro postaram się wstać z łóżka.
- Oczywiście, jak coś mam telefon przy sobie więc dzwoń – mówiąc to Hermiona, poszła do swojego pokoju, aby przebrać się w kostium kąpielowy i zabierając torbę z książką i olejkiem do opalania wyszła na basen. Czytając książkę i opalając się nawet nie zauważyła jak minęła 15 i dopiero osoba, która wyrwała jej książkę z ręki przypomniała jej o reszcie otaczającym jej świata.
- Granger, Granger i co ja mam z tobą zrobić, godzina 15 a ty od ilu godzin leżysz i czytasz, co?
- Jak dobra lektura to i czas leci szybciej – gdy próbowała wstać poczuła jak plecy zaczynają ją delikatnie palić i jęknęła z bólu, zwracając uwagę na siebie – miałeś pracować, a znów ciebie spotykam.
- Każdy musi zjeść jakiś lunch, jadłaś już? Jak nie to zaraz przyniosę naszą specjalność, poczekaj chwilę – mówiąc to poszedł do jednego z barów z boku basenu.
Miona już czuła, że źle zrobiła biorąc taką grubą książkę, ale „Sto lat samotności” to taka piękna opowieść. Była na siebie zła, bo zapomniała się posmarować olejkiem, a przecież nie jest w Europie a na Bahamach a tutaj słońce jest mocniejsze. Trzy godziny leżenia na brzuchu będą wieczorem istną katorgą. Jej rozmyślania na temat własnej głupoty przerwał Malfoy niosący tacę z posiłkiem. Siadając na leżak dziewczyny położył między nich lunch.
- A o to moja droga specjalność hotelu: krewetki w cieście Tempura, istny nektar bogów, jeszcze nigdy takich nie jadłaś – mówiąc to uśmiechnął się do niej. Zauważyła, że przebrał się i miał na sobie teraz białą bokserkę i beżowe spodenki. Był jedynie w japonkach co dawało mu takiej inności, luzu, musiała przyznać, że w takich prostych ubraniach, gdzie widać było idealne mięśnie, sylwetkę robiło się jej gorąco.
   Tak samo jak Miona przyglądała się Draco to i on na nią zerkał z pożądaniem, ale co się dziwić czarne bikini na jej idealnym ciele wyglądało zabójczo. Aż miał ochotę sprawdzić czy też i jej skora jest taka miękka na jaką wygląda. Zawsze podziwiał ją, przeważnie ze względu na jej oczy i umysł ale teraz z chęcią chciałby mieć ją tylko dla siebie w swoim apartamencie. Ale wiedział, że jest ona inna niż wszystkie kobiety i on miał też inne priorytety. W tym momencie jego życia myślał o ustatkowaniu się, o żonie i dzieciach o kobiecie, która by z chęcią z nim zamieszkała w hotelu i tu spędzili resztę życia. Gdy tak oboje rozmyślali jedząc posiłek nie zauważyli tego, że duża część gości hotelowych często na nich spogląda, a jeszcze więcej pracowników. Każdy już słyszał od recepcjonistki Pameli kim jest ta dziewczyna i jaka to była ona nie miła wobec niej. A teraz szef z nią spędza połowę dnia. Starsze kobiety były zadowolone, że szef znalazł sobie jakąś miłą kobietę, młodsze natomiast były zazdrosne, bo każda liczyła, że to ona będzie mogła sobie posiedzieć nad basenem i móc zjeść, wypić i bez skrępowania się patrzeć na szefa.
- Hermi? Mogę tak mówić do ciebie? Co ja się pytam, oczywiście, że mogę – ciszę przerwał chłopak – Co powiesz na kolację na wyspie? Jeszcze nie widziałaś jej.
- Wyspie? Jakiej wyspie? Nie mów, że kupiliście wyspę dla siebie
- Oczywiście, wyspa znajduje się za tobą, zobacz to tamta w dali – oboje się odwrócili i Miona mogła zobaczyć w dali wysepkę, na której było widać kilka małych budyneczków – Ja wracam do pracy i o 19 zajdę po ciebie i płyniemy na wyspę – powiedział to taki głosem, że dziewczyna nie miała możliwości nawet się sprzeciwić, a chłopak powiedział to i odszedł.

1 komentarz:

  1. Naprawdę bardzo mi się podoba :) Nie spotkałam się jeszcze z żadnym opowiadaniem Dramione, które toczyloby się w "ciepłych krajach" :)
    Czytać będę na pewno, bo naprawdę jest fajne. Co prawda przeczytałam dopiero ten rozdział Ale wciągnął mnie na tyle, ze z chęcią cofne się do początku miniaturki :3 W końcu muszę dowiedzieć się co zalamalo tak Ginny :)

    http://Slughorn.blog.pl

    OdpowiedzUsuń