Zapomniałam wczoraj dodać rozdział. Nie wiem jak to się stało. Chyba już mylą mi się dni i nawet nie wiem co jest w danym dniu.
Zapraszam do czytania
Hermiona uśmiechnęła się i położyła na plecach. Zakładając okulary na oczy zaczęła rozmyślać. I doszła do wniosku, że Malfoy się zmienił. Owszem był przystojny, czasami uważała, że nie ma chyba bardziej boskiego faceta na świecie od niego. Ale nie tylko jego wygląd ją zaskoczył, ale i osobowość. Musiała to przyznać zmienił się na lepsze. W czasie tych kilku godzin rano i teraz wywarł na niej ogromne wrażenie. Był miły, przyniósł jej obiad, ani razu jej nie obraził i niestety miał w sobie to coś, co ciągnęło do niego kobiety. Dziewczyna wiedziała, że świat się zmienił od wojny minęło dobrych kilka lat, 5 lat minęło od ich ostatniego spotkania. Chłopak miał rację, w Anglii miałby problem z interesami, mimo, że został oczyszczony to w pamięci pozostaje wszystko, a tutaj niby też pod Brytyjską flagą, ale życie toczyło się inaczej. Hermiona zazdrościła mu, teraz leżąc przy basenie i zażywając kąpieli słonecznej marzyła o tym, aby te dni spędzone w Sandals trwały jak najdłużej.
Nawet nie zauważyła kiedy minęła 17 i musiała się zacząć szykować na kolację, miała ochotę na to, tym bardziej na tej malowniczej wyspie. Była troszkę zła na Draco, że nawet nie dał jej możliwości tylko powiedział, że przyjdzie po nią o 19 i tyle. Teraz nie miała wyboru, więc wzięła swoje rzeczy i poszła do pokoju przyszykować się. Dopiero jak była w pokoju i rozebrała się, zobaczyła swoje plecy. Chociaż trudno było to nazwać plecami, były całe czerwone jak włosy Rudej. Poczuła jak wszystko ją piecze. Wzięła zimny prysznic bo tylko to dało jej troszkę wytchnienia. W samym ręczniku zrobiła makijaż, ułożyła włosy i miała teraz problem co założyć. Każdy stanik jaki przymierzała za bardzo naciskał na spieczoną skórę pleców i niestety nawet nie zauważyła kiedy wybiła 19 i ktoś zapukał do jej drzwi. Zakrywając się znów ręcznikiem otworzyła je i oczywiście punktualny Draco czekał na nią.
- No, no tak byś mogła mnie zawsze witać, ale muszę cię zmartwić przyjemności zostawmy na potem, najpierw kolacja
- Nawet mnie nie denerwuj, chyba musimy zrezygnować z kolacji – mówiąc to Miona wpuściła chłopaka do pokoju
- Dlaczego? Czyżbyś miała inne plany wobec mnie? Po szybkim zastanowieniu chyba jednak wole zacząć wieczór od deseru – Draco rozsiadł się na kanapie i zaprosił ręką dziewczynę do siebie – To co zaczynamy zabawę?
- Tylko jedno ci w głowie. Nawet nie wiesz jak chciałam popłynąć na wyspę, ale chyba przesadziłam z opalaniem, a na to nie ma eliksiru ani zaklęcia i nie mogę się w nic ubrać bo wszystko mnie pali – gdy mówiła o tym Draco wstał i podszedł do niej. Obrócił ją tak, że mógł zobaczyć jej plecy i kark i aż gwizdnął. Szybko poszedł do jej łazienki i wrócił z buteleczką czegoś zielonego.
- Hermi, no to ładnie się urządziłaś. Ale ja wielki Draco zaraz ci pomogę. Chociaż dziwne, że taka mądra czarownica jak ty, tak się spaliła i do tego pani doktor. Usiądź na łóżku, albo jeszcze lepiej połóż się. Na szczęście dla ciebie i innych gości w każdym pokoju są specjalne żele z aloesu. Chłodzą i łagodzą, więc zaraz Ci go wmasuję, ale najpierw zadzwonię na wyspę i przełożę kolację na 20:30 bo kilka minut będziesz musiała z tym poleżeć.
W czasie gdy Hermiona kładła się na łoże, chłopak wykonał szybki telefon. Potem usiał obok niej i odchylił ręcznik. Po chwili dziewczyna poczuła coś zimnego, a potem ciepłe i delikatne palce chłopaka, kiedy powoli wmasowywał aloes na jej plecach i karku. Jego palce były jakby muśnięcia, które sprawiały, że Hermiona czuła się co raz bardziej odprężona ale i podniecona. Dotykał ją jakby była z porcelany i chyba nie zdawał sobie sprawy co z nią robi. Teraz cieszyła się, że leży na brzuchu bo na 100% by zobaczył jej zarumienione policzki. Ale Draco wiedział co robi. Z jednej strony nie chciał za bardzo mocno wmasować jej specyfiku, bał się, żeby nie piekło, ale z drugiej strony teraz cieszył się z delikatności jaką jej sprawiał. Musiał przyznać, że ma skórę delikatną i miękką, a dotykanie jej sprawiało mu wielką przyjemność tym bardziej, że widział jak reagowała jej skóra. Schodził co raz niżej i niżej i sam czuł, że sprawia mu to za dużo przyjemności. Jego ciało samo zaczęło odczuwać bliskość dziewczyny. Miał wielką ochotę pocałować ją i gdy zbliżał się ustami w stronę karku, coś mu przerwało, a dokładniej zadzwonił jego telefon i przerwał tą magiczną chwilę.
Draco aż podskoczył, wyprostował się i wstał do telefonu, który odłożył wcześnie na stolik. Odebrał telefon i wyszedł na balkon. W czasie gdy chłopak z kimś rozmawiał, Hermiona odetchnęła z ulgą. Czując jego palce, jego dotyk zaczęła sobie wyobrażać ich razem. Jego palce wręcz paliły ją od tego dotyku, chciała więcej i więcej. A nie tylko plecy i kark. W myślach zaczęła liczyć od dziesięciu w dół i tak kilka razy i gdy wiedziała, że już nie czuje tych motylków i nie powinna mieć zarumienionych policzków, odwróciła głowę w kierunku balkonu przez który wszedł Malfoy. Dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć i musiała przyznać, że wyglądał świetnie. Jasne spodnie a do tego biała koszula z podwiniętymi rękawami. Niby zwykły i prosty zestaw, ale wyglądał świetnie.
Po 15 minutach leżenia w ciszy dziewczyna wstała i przeszła do łazienki z wybranymi po drodze ubraniami. Nadal nie mogła założyć stanika więc zapięcie owinęła dodatkowym kawałkiem materiału dzięki czemu stanik nie podrażniał jej skóry. Nałożyła do tego białą koronkową sukienkę i płaskie sandałki i była już gotowa na kolację na wyspie. Gdy wyszła z pokoju Draco czekał już na nią. Zdziwiła się jego miną, nie był za bardzo z czegoś zadowolony, więc domyśliła się, że coś się stało. Ale wolała poczekać aż sam zacznie rozmowę. Wzięła małą beżową torebkę i wyszli z pokoju. Skierowali się na pomost gdzie już czekała na nich prywatna łódka do wyłącznego użytku właścicieli tego kompleksu, udali się nią na wyspę. Hermiona płynąc cieszyła się, że mogła podziwiać takie widoki jakie są na Bahamach. Wiatr we włosach, szum fal oceanu i tylko ona i on. Popatrzyła na Draco i zauważyła, że i on na nią spogląda, a gdy się uśmiechnął poczuła coś dziwnego, taka mała iskierka nadziei obudziła się w niej na myśl o lepsze jutro.
Po 15 minutach leżenia w ciszy dziewczyna wstała i przeszła do łazienki z wybranymi po drodze ubraniami. Nadal nie mogła założyć stanika więc zapięcie owinęła dodatkowym kawałkiem materiału dzięki czemu stanik nie podrażniał jej skóry. Nałożyła do tego białą koronkową sukienkę i płaskie sandałki i była już gotowa na kolację na wyspie. Gdy wyszła z pokoju Draco czekał już na nią. Zdziwiła się jego miną, nie był za bardzo z czegoś zadowolony, więc domyśliła się, że coś się stało. Ale wolała poczekać aż sam zacznie rozmowę. Wzięła małą beżową torebkę i wyszli z pokoju. Skierowali się na pomost gdzie już czekała na nich prywatna łódka do wyłącznego użytku właścicieli tego kompleksu, udali się nią na wyspę. Hermiona płynąc cieszyła się, że mogła podziwiać takie widoki jakie są na Bahamach. Wiatr we włosach, szum fal oceanu i tylko ona i on. Popatrzyła na Draco i zauważyła, że i on na nią spogląda, a gdy się uśmiechnął poczuła coś dziwnego, taka mała iskierka nadziei obudziła się w niej na myśl o lepsze jutro.
Wieczór, który spędzili na wyspie był cudowny. Piękna plaża, drzewa, zapalone girlandy na całej powierzchni wyspy i restauracja w stylu greckim sprawiły, że czas spędzony tam minął im tak szybko, że zapomnieli o całym otaczającym ich świecie. Rozmawiali o prostych sprawach, nie poruszali żadnych ważnych. Uważali oboje, że ta kolacja ma być czymś przyjemnym. I po wielu latach po szkole każdemu z nich do głowy weszła mała myśl, że tak mogłaby wyglądać ich przyszłość. Tu na tej plaży jedząc kraby i popijając białe wino było tak idealnie, że tylko głupiec nie zakochałby się. Wracali w ciszy, w Londynie rzadko kiedy Miona miała możliwość obserwować niebo, a tutaj było jak na wyciągnięcie ręki. Człowiek spoglądał w górę i widział niebo pełne gwiazd. Gdy dopłynęli do kompleksu hotelowego i zeszli z pomostu Mionę zaciekawił pewien widok
- Draco, a co to za skupisko ludzi siedzących tam za plażą? - mówiąc to pokazała gdzie siedziało kilkanaście par
- A to jest miejsce, z którego najbardziej dumny jest Zabini. Jako, że od 20 nie podajemy przekąsek, które serwowane są w barach za tym miejscem co oni tam siedzą, to Diabeł wpadł na pomysł, żeby zrobić tam taras widokowy na gwiazdy dla zakochanych. Każda para siedzi przy mini ognisku, są koce, leżaki, poduszki i wino. Zawsze to jakaś atrakcja i podobno jest to romantyczne.
- Świetny pomysł i z tego widzę, to ludzie z chęcią tam przesiadują.
- Zakochani lubią takie głupoty - odpowiedział jej Malfoy z nutką smutku w głosie
- A ty tego nie lubisz? Nie podobają ci się takie rzeczy? Takie małe głupoty, które kochają kobiety?
- Mam pieniądze, więc nie muszę być romantyczny przy wszystkich. Wolę prywatność, nie widzę potrzeby być romantyczny przy ludziach. Mogę kupić wyspę i tam zabrać moją kobietę na kolację przy świecach. Tak jak dziś ciebie - powiedział to z błyskiem w oku, którego nie zauważyła dziewczyna
- No tak pieniądze zmieniają wszystko - odpowiedziała Miona i zastanowiła się chwilę nad słowami chłopaka. Owszem kolacja była romantyczna. Ale w jaki sposób chłopak to postrzegał nie wiedziała, dla niej to była jakby randka choć na początku tak o tym nie myślała, ale miejsce, cisza, nastrój zmieniał wszystko. Przecież mogli zostać i pójść do jakiejś innej restauracji i posiedzieć tam gdzie i reszta gości hotelowych.
- Draco, a co to za skupisko ludzi siedzących tam za plażą? - mówiąc to pokazała gdzie siedziało kilkanaście par
- A to jest miejsce, z którego najbardziej dumny jest Zabini. Jako, że od 20 nie podajemy przekąsek, które serwowane są w barach za tym miejscem co oni tam siedzą, to Diabeł wpadł na pomysł, żeby zrobić tam taras widokowy na gwiazdy dla zakochanych. Każda para siedzi przy mini ognisku, są koce, leżaki, poduszki i wino. Zawsze to jakaś atrakcja i podobno jest to romantyczne.
- Świetny pomysł i z tego widzę, to ludzie z chęcią tam przesiadują.
- Zakochani lubią takie głupoty - odpowiedział jej Malfoy z nutką smutku w głosie
- A ty tego nie lubisz? Nie podobają ci się takie rzeczy? Takie małe głupoty, które kochają kobiety?
- Mam pieniądze, więc nie muszę być romantyczny przy wszystkich. Wolę prywatność, nie widzę potrzeby być romantyczny przy ludziach. Mogę kupić wyspę i tam zabrać moją kobietę na kolację przy świecach. Tak jak dziś ciebie - powiedział to z błyskiem w oku, którego nie zauważyła dziewczyna
- No tak pieniądze zmieniają wszystko - odpowiedziała Miona i zastanowiła się chwilę nad słowami chłopaka. Owszem kolacja była romantyczna. Ale w jaki sposób chłopak to postrzegał nie wiedziała, dla niej to była jakby randka choć na początku tak o tym nie myślała, ale miejsce, cisza, nastrój zmieniał wszystko. Przecież mogli zostać i pójść do jakiejś innej restauracji i posiedzieć tam gdzie i reszta gości hotelowych.
Nawet nie zauważyła jak była już na swoim piętrze i stała pod drzwiami własnego pokoju. Wieczór minął im tak szybko i przyjemnie, że teraz oboje zastanawiali się co zrobić. Patrzyli sobie w oczy i nastała ta chwila na pocałunek. Powoli zbliżyli się do siebie i gdy dzieliły ich milimetry, drzwi obok się otworzyły i wyszła z nich Ginny.
zdjęcie wyspy
Znalazłam dziś i przeczytałam jednym tchem! To jest świetne!
OdpowiedzUsuńProszę,daj jak najszybciej kolejną część.
Pozdrawiam,życzę dużo czasu i weny.
Już czekam na kolejny rozdział.Nika