wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 13

Zapraszam na kolejny rozdział
Notkę dedykuję Alexis. Mam nadzieję, że nadal będziesz z chęcią czytać moje opowiadanie.
Jakiś czas temu miałam 1500 wejść na bloga. Byłam bardzo zadowolona, bo już jakiś wynik. Żałuję jedynie, że tak mało osób komentuje, więc nawet nie wiem czy to czyta ktoś. 

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie dla tego domu i tej szlamy. Jak ja jej nienawidzę. Z chęcią posłałbym Avadę w jej stronę a potem uciekł w jakieś odludne miejsce. Nawet na drugi koniec świata, byle jak najdalej od niej. Co ona sobie wyobraża, że jest pępkiem świata, że to jak jest bogata czyni ją jakąś pieprzoną królową? I teraz może się wręcz litować nad biednym, osieroconym człowiekiem, który chwilowo, powtarzam chwilowo jest bez środków do życia. Niech tylko oddadzą nam dostęp do skrytki a zobaczy kto tak naprawdę jest biedny. Ona i tylko ona. Jej majątek a mój to dwa odlegle światy. Zobaczy co się stanie…
Mam jej dosyć i z chęcią wyszedłbym teraz z tego domu i już nigdy nie wrócił. Tylko co z matką? Ona nie ucieknie, jest za słaba, żeby powiedzieć dość i coś zmienić w swoim życiu. Więc muszę zostać i się męczyć i znosić to całe towarzystwo wzajemnej adoracji. A będzie jeszcze gorzej. Jak znów ci mugole jutro przyjdą to chyba harakiri urządzę sobie. Co oni sobie myślą, że są pępkiem świata? Wchodzą jak do siebie i jeszcze ten w sypialni Granger… Co on sobie wyobrażał podrywać mnie. Wiem, że każdy mnie pragnie, ale bez przesady tylko brakowało żeby jakiś pedzio to robił i to jeszcze w towarzystwie szlamy, która się z tego śmiała i tego pożal się Złotego Chłopca. I on ma być tutaj jutro i nocować. Chyba trzeba będzie zamknąć się od środka w pokoju… I pilnować matki oczywiście. Tyle mugoli, żeby nikt jej nic nie zrobił. No dobra 1:0 dla Granger zostaję.
Ciekawe kiedy moja matka przyjdzie z reprymendą, bo że przyjdzie to jestem tego pewny w 100 procentach. Ona i te jej zasady kobiety idealnej i przykładnej czysto krwistej damy… Zawsze to podziwiałem u niej, że nie ważne gdzie, ważne jak… Jej motto, wszędzie jesteś damą teraz doprowadza mnie do furii.
Oho, chyba ich słyszę. Na pewno ktoś wchodzi po schodach… No tak matka z resztą… Ciekawe o czym tak dyskutują. Słyszę, że drzwi obok się zamykają czyli Potter jest u siebie a dalej nic się nie dzieje. Nie zachodzi do mnie? Ciekawe… Pewnie jutro to zrobi. Jak tak to niech tak będzie.
Malfoy od momentu wyjścia z salonu zamknął się w swoim pokoju i prowadził monolog. Był zły i było to widać, chodził po pokoju w kółko i miał chęć coś rozwalić. Z biegiem czasu ta złość ustępowała, a gdy usłyszał kroki był już na tyle spokojny, że czekał już tylko na matkę. Psychicznie nastawił się na jej słowa, a tu niespodzianka poszła sobie dalej. Wiedział, że jeśli od razu nie przyszła, to później już nie będzie jej i rozmowę odłoży do dnia następnego. Chłopak wziął prysznic i poszedł spać.
Następnego dnia zszedł przed 8 na śniadanie oczywiście w ubraniach, które miał dzień wcześniej. Chciał się zapytać kiedy będą nowe, ale był za bardzo dumny, więc usiadł przy stole i czekał. Dopiero co wszystko było przez Amandę przygotowywane i podawane. Dowiedział się również, że zaraz reszta też zejdzie na posiłek. Po chwili na śniadanie zeszła Granger, która była już w pełni ubrana i gotowa wręcz do wyjścia. Zasiadła do stołu i zaczęła od owsianki z owocami.


Malfoy musiał przyznać, że prezentowała się świetnie. Sweter i spodnie, które miała na sobie wyglądały idealnie na niej. A te wysokie buty? I jeszcze ten delikatny makijaż, dzięki niemu mógł zobaczyć jakie ma wielkie brązowe oczy i te usta. Stworzone do całowania. Wiedziała co robi nakładając na nie tylko błyszczyk. Czy ona zdawała sobie sprawę z własnego wyglądu? Pewnie tak i to była jej broń na większość mięczaków… Ale nie na niego…
- Malfoy!!! – krzyknęła dziewczyna – Czy ty mnie słuchasz?
- Yyyy, tak, ale powtórz co mówiłaś – ocknął się chłopak, tak się na nią zapatrzył, że nie słyszał co do niego mówiła
- Pytałam się, czy widziałeś się z matką. Po śniadaniu, jak Harry zejdzie i się pośpieszy wybieramy się na miasto on do biura a ja po wczorajsze zakupy, które zamówiłam – powiedziała biorąc do ręki croissanta i dżem brzoskwiniowy
- I dlaczego mi o tym mówisz?
- Może dlatego – zaczęła co raz bardziej tracić cierpliwość – że zamówiłam tobie ubrania, w których będziesz chodzić. Zawsze coś może się im stać. Mogę na przykład zmienić kolor na jakieś pastele, biel lub kupić ci ubranka różowe bądź w kwiatki. I w takie piękne ciuszki ubierzesz się dzisiaj na imprezę i będziesz w nich chodzić na co dzień.
- Nie odważysz się
- Oj żebyś wiedział, jaką mam ochotę na to. Z radością zobaczyłabym cię w spodniach w arbuzy a do tego sweter z grubej wełny w małe koliberki.
- Tylko spróbuj a zobaczysz co oznacza wściekłość Draco Malfoya
- Oj się boję, biednego Draconka, któremu nie spodobały się spodenki – złość była co raz bardziej widoczna w ich oczach, ale coś jeszcze się kryło w nich, jakby lekka nuta rozbawienia, o której nie zdawali sobie sprawy
- Co tam kochani? – przerwał im Harry
- Kochani? – zapytała się dziewczyna
- Naćpałeś się? – w tym samym czasie zapytał się blondyn
- Mam dziś wspaniały humor – odpowiedział brunet i usiadł do stołu – To co Miona, śniadanko i wyruszamy?
- Jasne. Ja już kończę więc pośpiesz się. – Wiedziała, że ma jeszcze czas więc dolała sobie kawy do filiżanki i popatrzyła na chłopaków. Musiała przyznać, że oboje prezentowali się dobrze. Harry w białej koszuli i czarnych spodniach wyglądał bardzo elegancko i przede wszystkim przystojnie. Ale to musiało z przykrością stwierdzić, że Malfoy wyglądał bosko. Zwykle jeansy i czarna bokserka, do tego potargane blond włosy. Z przykrością stwierdziła, że po raz pierwszy popatrzyła na niego troszkę inaczej. To chyba wina tej kawy. Zawsze ją rozluźniała, ale żeby do tego stopnia. Cholera jasna, on jest mega przystojny.
- Harry – powiedziała z lekkim niepokojem dziewczyna
- Tak Miona?
- Będę czekała w samochodzie pośpiesz się
Dziewczyna szybko wyszła z salonu i udała się do samochodu. Nie minęło nawet 5 minut a w samochodzie pojawił się brunet i wyjechali z domu.
- Hermi, czemu tak szybko uciekłaś z jadalni? – zapytał się chłopak
- Nie rozumiem o czym mówisz
- Jak to nie. Siedziałaś, piłaś kawę i w pewnym momencie o mało co nie wylałaś jej. Wstałaś jakby goniło cię stado hipogryfów. Więc co się dzieje?
- Nic Harry, zamyśliłam się. Zaraz tutaj jest park, więc wypuszczę cię i możesz się aportować dalej.
- Jasne, nie myśl, że jak teraz mi nie wyśpiewałaś swoich myśli to tak zostanie… Znajdę sposób i dowiem się wszystkiego.
- Nawet na to nie licz przyjacielu – uśmiechnęła się dziewczyna i gdy przejeżdżali obok parku, zatrzymała samochód. Harry wysiadł a ona pojechała dalej do centrum.

Harrods miejsce gdzie uwielbiała robić zakupy, w którym czuła się jak w najlepszym miejscu na ziemi. Zaparkowała na parkingu i poszła po swoje zamówienie. Na szczęście w sklepie gdzie odbierała swoje rzeczy znali ją na tyle dobrze, że dosyć szybko udało jej się wszystko zapłacić i sprawdzić czy jest. Obładowana torbami wróciła do samochodu. Uważała, że czeka ją teraz nagroda więc po drodze zajechała na szybkie espresso i makaroniki, które uwielbiała. Kupiła jeszcze ich na drogę i przede wszystkim na jutrzejszą kawę z rodzicami. Była w wyśmienitym humorze, kochała zakupy a jeszcze bardziej te małe ciasteczka makaroniki. Do tego wizja dzisiejszego spotkania z rodzicami i już wiedziała, że nic a tym bardziej nikt nie zepsuje jej tego dnia.
Wróciła szybciej niż się spodziewała, dochodziła dopiero 13 więc miała jeszcze godzinkę do spotkania z przyjaciółmi. Gdy weszła do mieszkania to pierwsze co zrobiła to zawołanie Draco. Okazało się, że był w salonie w matką więc nie musiała wołać drugi raz
- Czemu krzyczysz kobieto? – zapytał się chłopak
- O dobrze, że jesteś. Musisz mi pomóc przynieść pakunki z samochodu – złapała go za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
Chłopak był tak zaskoczony, że pozwolił się prowadzić a do tego jeszcze nic nie mówił jak dziewczyna wepchnęła mu wręcz do ręki pełno toreb. Ledwo niosąc to wszystko, położył wszystko w salonie.
- Uważaj, tam są bardzo delikatne ubrania twojej mamy, no i kilka twoich – mówiąc to dziewczyna zaczęła rozdzielać na kupki rzeczy, które zakupiła i tak każdy dostał nowe ciuszki. Malfoy nawet nie podziękował, gdy brał swoje na górę ale widziała w jego oczach zadowolenie. Narcyza wzięła swoje a brunetka wchodząc na górę zabrała również Harrego. Ubrania chłopaka zostawiła w jego pokoju i poszła do siebie aby się przebrać w coś wygodniejszego. Gdy to zrobiła zeszła na dół zobaczyć jak wszystko wygląda. Była zadowolona. Jadalnia została przygotowana na kolację dla 10 osób.  W salonie i jadalni wazonach stały świeżo ścięte róże i dało to idealny klimat w pomieszczeniach na spotkanie w miłym gronie. Dziewczyna również zajrzała do kuchni i zobaczyła, że praca idzie pełną parą. Pokoje rodziców również były już przygotowane. Nawet nie zauważyła gdy doszła 14 i powoli zaczęli schodzić się przyjaciele.
            Pierwsze co zrobili jej przyjaciele to siłownia i zumba. Panowie byli zadowoleni, że jako pierwsi mogli używać jej sprzętu. Uwielbiali ruch co można z łatwością było zobaczyć po ich ciele. Trzech wysokich wysportowanych facetów czysty testosteron… A Miona i Jasmin to uwielbiały. Gdyby była jeszcze Celine to już byłoby idealnie, ale niestety plan zdjęciowy ważniejszy. Ważne, że dojedzie na sesję Paula. Dziewczyny natomiast zajęły się tańcem, ale na początku zaczęły od jogi. Uważały, że krótkie rozluźnienie pozwoli na im na ploteczki. Po 30 minutach gdy włączyły tańce i minęły trzy kawałki zauważyły, że do tańca dołączyli się również panowie. Razem w piątkę ich taniec wyglądał zabawnie, zwłaszcza ruchy bioder ich kolegów. Trzeba powiedzieć, że mieli bardzo duży dystans do siebie a ich przyjaźń pozwoliła się im bawić. Ich taniec z jednej strony zabawa, ale z drugiej ruchy dziewczyn przy tańcach latino zwłaszcza biodra, piersi były wykonywane bardzo dokładnie, co sprawiało namiętny taniec, który mógłby rozpalić nie jednego faceta. Tak dobrze się bawili, że nie zauważyli nawet jak ktoś przyglądał się im zza przeszklonych drzwi. Dopiero po jakimś kawałku i obrocie Mark zauważył dodatkową widownię. Szepnął słówkiem do Griffina i obaj pod pretekstem pójścia po wodę podbiegli do drzwi i zaciągnęli Malfoya do środka. Miona nacisnęła pauzę i wszyscy odwrócili się do blondyna
- No Draco – odezwała się Jasmin – zapraszamy do tańca
- Ja nie tańczę – odezwał się chłopak
- Nie wierzę, masz ciało stworzone do ruchu i tańca – powiedział Paul do niego i mrugnął do niego
- Dajcie mu spokój – odezwała się Miona – jak nie chce to nie, nie będziemy go zmuszać
- Choć raz mówisz mądrze – przerwał jej Malfoy
- Oczywiście, że mówię mądrze, w końcu po co mamy kazać ci tańczyć jeśli po prostu tego nie potrafisz, albo po prostu moja ulubiona freteczka tchórzy – uśmiechnęła się do niego wyzywając go do potyczki słownej
- Ja nie potrafię tańczyć? Chyba śnisz kobieto. Jestem w tym najlepszy – powiedział troszkę zirytowany chłopak, co jak co, ale on wiedział co to taniec. 
              Gdy był młodszy uczył się kroków ale to było kiedyś a tutaj będzie musiał powtarzać ruchy za kimś czymś co było w tym plastiku na ścianie. Ale powiedział sobie, że im pokaże. Na szczęście założył już nowe ubrania i czuł się o wiele lepiej mając na sobie coś czego nie miał wcześniej Złoty Chłopiec. Niby to tylko spodnie dresowe i czarna bokserka i zwykle adidasy, ale były nowe a to się liczyło najbardziej. Teraz stanął obok nich i doszedł do wniosku, po jakiego czorta wszedł na piętro byłej Gryfonki. Ciekawość zgubiła go. Słyszał muzykę i krzyki i był ciekawy jak bawią się mugole a to co zobaczył na piętrze było dziwne. Sala gdzie byli wszyscy była duża. Jakiś sprzęt pod ścianą odgrodzony szybą. A piątka mugoli stała w drugim końcu sali i skakali, albo tańczyli. Owszem kobiety tańczyły, a to co wyprawiali faceci trudno nazwać było tańcem bardziej jakąś zabawą. Teraz i on sam stał razem z nimi obok Granger i musiał tańczyć. I wszystko dlatego, że nazwała go fretką i to do tego tchórzliwą. Ale zobaczą, że Malfoy zawsze wszystko robi najlepiej, więc 1:1 mamy. 
              Brunetka znowu włączyła zumbę i wszyscy zaczęli się bawić. Na samym początku najwięcej z siebie dawali oczywiści Granger i Malfoy. Mimo wielu pomyłek jak na pierwszy raz wychodziło im co raz lepiej wszystko. Energia jaka przechodziła pomiędzy nimi była jak iskra namiętności. Reszta zauważyła, że coś pomiędzy jakby iskrzyło. Co chwilę zauważali ukradkowe spojrzenia tej dwójki i mimo rywalizacji na twarzach widzieli również nutkę rozbawienia. Po 20 minutach treningu wszyscy padli na podłogę
- Czuję się jakby ktoś przejechał po mnie walcem – odezwał się pierwszy Griffin
- Bo trzeba coś więcej robić na siłowni a nie jedyny twój trening to sex – odpowiedział mu Mark, który wstał i poszedł po wodę dla każdego – popatrz tylko na mnie - pokazał swój umięśniony brzuch - same mięśnie zawdzięczam ciężkiej pracy, ćwiczeniom i teraz nawet nie czuję się zmęczony, a nie tylko sex i sex
- Ty i sex? – odpowiedział mu – Przecież to jest coś czego ci brakuje w życiu
- Dobra panowie, spokój – odezwała się Jasmin – My z Mionką idziemy się przygotować
- Masz rację kochana – Hermiona i Jasmin wstały – przypominam wam, że o 19 wszyscy spotykamy się w salonie, żeby przywitać rodziców. Tylko ładnie się ubierzcie – dodała z uśmiechem i wyszła z Jasmin
W Sali ćwiczeń zostali sami chłopacy i pierwszy rozmowę zaczął Draco
- Dobra ja też się zbieram
- Poczekaj Draco, mam pytanie do ciebie – powiedział Paul
- Jakie?
- Jest taka sprawa i tak naprawdę już każdy się zgodził nawet Harry. Potrzebuję osób do pewnej pracy. I chciałem się zapytać czy byś się zgodził
- Nie.
- Nie? Ale dlaczego? Proszę musisz się zgodzić – padł przed nim na kolana – jesteś moją jedyną nadzieją. Błagam... Zrobię wszystko co mi tylko rozkażesz. Zrób to. Proszę...
- A co miałbym robić? – zapytał z ciekawości blondyn
- Ładnie wyglądać
- I tylko tyle? – był ciekawy ale również miał wielką ochotę go prosić by w końcu przestał klęczeć przed nim, co innego gdyby to była kobieta ale nie ten facet, więc wolał się zgodzić, a jeśli nie musi nic robić trudnego to co mu szkodzi. 
- Tak tylko tyle.
- Zgadzam się – i wyszedł zanim by Paul coś jeszcze powiedział
- Udało się – ucieszył się fotograf i doszedł do wniosku, że najbliższa sesja będzie idealna
- Tylko nie skacz z radości za bardzo – odezwał się Griffin i zaproponował - To co teraz basen? – Panowie poszli na basen i czas przygotowań minął wszystkim dosyć szybko.

Kilka minut przed 19 Hermiona zeszła na dół gdzie zobaczyła, że w salonie siedzi już Narcyza w pięknej długiej zielonej sukni a obok niej są jeszcze Paul, Griffin i Mark. Gdy dziewczyna weszła do środka chłopaki aż gwizdnęli z podziwu. Wyglądała świetnie, specjalnie na tą okazję wybrała biało – czarną sukienkę i koronkowe szpilki.


Po chwili przyszła również Jasmin w delikatnej miętowej sukience. 

Dziewczyny prezentowały się wyjątkowo i teraz mając w dłoniach kieliszki z białym winem czekały na rodziców Miony i Harrego, który powinien już dawno wrócić z pracy.

Po 19 przyjechali rodzice i Hermiona była w siódmym niebie. Jej szczęście było wypisane na twarzy i Draco musiał przyznać, że dawno nie widział jej tak zadowolonej i szczęśliwej. Powitaniom nie było końca, wszyscy przyjaciele dziewczyny również z radością witali się z Państwem Granger. Dziewczyna przedstawiła również im Narcyzę i Draco i powiedziała, że później wszystko im wyjaśni. Gdy zasiedli do stołu wpadł zdyszany Harry i od razu pobiegł na górę. Wziął szybki prysznic i zszedł na dół. Przywitał się z gospodarzami a na pytanie Jasmin jak minął mu dzień w pracy odpowiedział, że miał dużo papierkowej roboty. Spojrzał znacząco na Hermionę i już wiedziała, że wieczorem będą mieli o czym rozmawiać. Wieczór minął im spokojnie.
Narcyza dosyć dużą część tego czasu spędziła w towarzystwie Jane Granger, która okazała się bardzo miłą kobietą i miały jedną wspólną miłość czyli modę i podróże. Pani Malfoy musiała przyznać, że bawiła się dobrze. Te spotkanie było inne niż te w do których była przyzwyczajona. Tutaj była radość, zabawa i szacunek i nie było tak sztywno jak w Dworze Malfoyów. Owszem zauważyła klasę i elegancję rodziców Hermiony i cieszyła się, że to w tym miejscu jest teraz, tym bardziej, że to dom na podobnym poziomie do jakiego była przyzwyczajona. A dzisiejsza rozmowa z tymi trzema młodymi chłopakami dała jej jakąś nadzieję na lepsze jutro. Adorowali ją, rozmawiali normalnie i poczuła się wyjątkowa mimo swojego wieku i chociaż zdawała sobie sprawę, że to jest dla nich zabawa albo też i normalność to dało jej jakąś satysfakcję, że jest coś warta. Zastanawiał się tylko jakie wiadomości ma Harry, czy coś wiadomo, ale musiała poczekać do zakończenia.
Draco, który siedział teraz pomiędzy przyjaciółmi dziewczyny i jej ojcem był zmęczony i troszkę wkurzony. Jedyna rzecz jaka mu się podobała to whisky, której w końcu mógł się napić., a marzył o tym od dawna. Nie rozumiał o czym oni mówią, oczywiście wiedział już czym jest samochód, ale ich rozmowa była o szybkości, jakiś koniach w tych samochodach. Czyli o czym? A gdy się go zapytali jakim on jeździ, to kompletnie nie miał pojęcia co im odpowiedzieć, ale wyręczyła go Granger mówiąc, że limuzyną i ma kierowcę. Wiec co to jest limuzyna? Nie wiedział, ale się dowie tego.
Wieczór minął dosyć szybko i gdy wszyscy kierowali się do swoich sypialni Paul przypomniał im, że o 6 mają być w limuzynie.
Miona przekazała Malfoyom i Harremu, żeby gdy się tylko przebiorą przyszli do jej pokoju. I nie minęło nawet 30 minut a wszyscy siedzieli już w jej magicznym pokoju. Narcyza i Draco byli pod wrażeniem, ale ważniejsze było teraz tylko co do powiedzenia ma Harry.
- No Potter, gadaj – powiedział zniecierpliwiony Malfoy
- Kingsley chce się z wami spotkać. I mimo, że powiedziałem mu, że nic nie wiecie to się uparł, więc nie ma  wyjścia
- Harry – odezwała się Miona – Tak myślałam, że będzie chciał nas odwiedzić. Ciekawe tylko skąd Snape o tym wiedział. Niech przyjdzie w niedziele po 17, wtedy służba ma wolne i będę mogła go wprowadzić bez problemu do domu. Trzeba napisać też liścik do Snape, żeby był obecny. – mówiąc to wstała i podeszła do biurka po papier i atrament. Napisała kilka słów i przyczepiła list do swojej sówki Ateny, gdy to pisała Harry kontynuował
- Oczywiście, nadal są na waszej posiadłości aurorzy, którzy szukają jakiś dowodów. Podobno znaleźli jakieś książki, obrazy, które nie zostały zniszczone więc namówiłem ministra żeby i to ze sobą zabrał, tak jak resztę rzeczy które są czyste. Podobno w gruzach znaleźli kartkę, która była tak jakby podrzucona. Na czystym pergaminie, zero śladów jakoby należała do waszego domu, bardziej ktoś ją podrzucił. Były na niej nazwiska kilku osób, które zostały zamordowane w ostatnim czasie i ostatnim nazwiskiem na tej liście był wasz ojciec. Więcej niestety nie mogę powiedzieć. Może Kingsley wam powie, ja nie mogę.
A teraz wybaczcie, ale muszę się wyspać, kto to wymyślił o 6 rano… - mówiąc to wyszedł z pokoju dziewczyny i skierował się do siebie

Narcyza i Draco byli zawiedzeni, że tak mało się dowiedzieli, zastanawiali się również o co w tym wszystkim chodzi. Czyżby ich mąż i ojciec był w coś zamieszany. Znali jego grzechy ale żeby aż tak… Czas to jedyne co im pozostało. Musieli czekać, może w niedzielę coś będą wiedzieć. Rozeszli się do pokoi i każdy położył się do łóżka mając mętlik w głowie.

2 komentarze:

  1. Hahaha- Cyzia i Jane psiapsiółki!!!
    Genialne przemyslenia Draco.
    i wogole batdzo fajny rozdzial.
    swietnie rozumiem co czujesz z komentarzami. Mialam tak samo- do tego stopnia, ze tymczasowo zawiesilam bloga....
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Dziękuję za dedyk :3 wybacz że tak późno ale w wakacje nie mam dużo czasu na czytanie. Oczywiście że będę czytala z chęcią twoje opowiadanie oby tak dalej! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń