Zapraszam na kolejny rozdział
Notkę dedykuję Alexis. Mam nadzieję, że nadal będziesz z chęcią czytać moje opowiadanie.
Jakiś czas temu miałam 1500 wejść na bloga. Byłam bardzo zadowolona, bo już jakiś wynik. Żałuję jedynie, że tak mało osób komentuje, więc nawet nie wiem czy to czyta ktoś.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie dla tego
domu i tej szlamy. Jak ja jej nienawidzę. Z chęcią posłałbym Avadę w jej stronę
a potem uciekł w jakieś odludne miejsce. Nawet na drugi koniec świata, byle jak
najdalej od niej. Co ona sobie wyobraża, że jest pępkiem świata, że to jak jest
bogata czyni ją jakąś pieprzoną królową? I teraz może się wręcz litować nad
biednym, osieroconym człowiekiem, który chwilowo, powtarzam chwilowo jest bez
środków do życia. Niech tylko oddadzą nam dostęp do skrytki a zobaczy kto tak
naprawdę jest biedny. Ona i tylko ona. Jej majątek a mój to dwa odlegle światy.
Zobaczy co się stanie…
Mam jej dosyć i z chęcią wyszedłbym
teraz z tego domu i już nigdy nie wrócił. Tylko co z matką? Ona nie ucieknie,
jest za słaba, żeby powiedzieć dość i coś zmienić w swoim życiu. Więc muszę zostać
i się męczyć i znosić to całe towarzystwo wzajemnej adoracji. A będzie jeszcze
gorzej. Jak znów ci mugole jutro przyjdą to chyba harakiri urządzę sobie. Co
oni sobie myślą, że są pępkiem świata? Wchodzą jak do siebie i jeszcze ten w
sypialni Granger… Co on sobie wyobrażał podrywać mnie. Wiem, że każdy mnie
pragnie, ale bez przesady tylko brakowało żeby jakiś pedzio to robił i to
jeszcze w towarzystwie szlamy, która się z tego śmiała i tego pożal się Złotego
Chłopca. I on ma być tutaj jutro i nocować. Chyba trzeba będzie zamknąć się od
środka w pokoju… I pilnować matki oczywiście. Tyle mugoli, żeby nikt jej nic
nie zrobił. No dobra 1:0 dla Granger zostaję.
Ciekawe kiedy moja matka przyjdzie z
reprymendą, bo że przyjdzie to jestem tego pewny w 100 procentach. Ona i te jej
zasady kobiety idealnej i przykładnej czysto krwistej damy… Zawsze to
podziwiałem u niej, że nie ważne gdzie, ważne jak… Jej motto, wszędzie jesteś
damą teraz doprowadza mnie do furii.
Oho, chyba ich słyszę. Na pewno ktoś
wchodzi po schodach… No tak matka z resztą… Ciekawe o czym tak dyskutują.
Słyszę, że drzwi obok się zamykają czyli Potter jest u siebie a dalej nic się
nie dzieje. Nie zachodzi do mnie? Ciekawe… Pewnie jutro to zrobi. Jak tak to
niech tak będzie.
Malfoy od momentu wyjścia z salonu
zamknął się w swoim pokoju i prowadził monolog. Był zły i było to widać,
chodził po pokoju w kółko i miał chęć coś rozwalić. Z biegiem czasu ta złość
ustępowała, a gdy usłyszał kroki był już na tyle spokojny, że czekał już tylko
na matkę. Psychicznie nastawił się na jej słowa, a tu niespodzianka poszła
sobie dalej. Wiedział, że jeśli od razu nie przyszła, to później już nie będzie
jej i rozmowę odłoży do dnia następnego. Chłopak wziął prysznic i poszedł spać.
Następnego dnia zszedł przed 8 na
śniadanie oczywiście w ubraniach, które miał dzień wcześniej. Chciał się zapytać
kiedy będą nowe, ale był za bardzo dumny, więc usiadł przy stole i czekał.
Dopiero co wszystko było przez Amandę przygotowywane i podawane. Dowiedział się
również, że zaraz reszta też zejdzie na posiłek. Po chwili na śniadanie zeszła
Granger, która była już w pełni ubrana i gotowa wręcz do wyjścia. Zasiadła do
stołu i zaczęła od owsianki z owocami.
Malfoy musiał przyznać, że prezentowała
się świetnie. Sweter i spodnie, które miała na sobie wyglądały idealnie na niej.
A te wysokie buty? I jeszcze ten delikatny makijaż, dzięki niemu mógł zobaczyć
jakie ma wielkie brązowe oczy i te usta. Stworzone do całowania. Wiedziała co
robi nakładając na nie tylko błyszczyk. Czy ona zdawała sobie sprawę z własnego
wyglądu? Pewnie tak i to była jej broń na większość mięczaków… Ale nie na
niego…
-
Malfoy!!! – krzyknęła dziewczyna – Czy ty mnie słuchasz?
-
Yyyy, tak, ale powtórz co mówiłaś – ocknął się chłopak, tak się na nią
zapatrzył, że nie słyszał co do niego mówiła
-
Pytałam się, czy widziałeś się z matką. Po śniadaniu, jak Harry zejdzie i się
pośpieszy wybieramy się na miasto on do biura a ja po wczorajsze zakupy, które
zamówiłam – powiedziała biorąc do ręki croissanta i dżem brzoskwiniowy
-
I dlaczego mi o tym mówisz?
-
Może dlatego – zaczęła co raz bardziej tracić cierpliwość – że zamówiłam tobie
ubrania, w których będziesz chodzić. Zawsze coś może się im stać. Mogę na przykład
zmienić kolor na jakieś pastele, biel lub kupić ci ubranka różowe bądź w
kwiatki. I w takie piękne ciuszki ubierzesz się dzisiaj na imprezę i będziesz w
nich chodzić na co dzień.
-
Nie odważysz się
-
Oj żebyś wiedział, jaką mam ochotę na to. Z radością zobaczyłabym cię w
spodniach w arbuzy a do tego sweter z grubej wełny w małe koliberki.
-
Tylko spróbuj a zobaczysz co oznacza wściekłość Draco Malfoya
-
Oj się boję, biednego Draconka, któremu nie spodobały się spodenki – złość była
co raz bardziej widoczna w ich oczach, ale coś jeszcze się kryło w nich, jakby
lekka nuta rozbawienia, o której nie zdawali sobie sprawy
-
Co tam kochani? – przerwał im Harry
-
Kochani? – zapytała się dziewczyna
-
Naćpałeś się? – w tym samym czasie zapytał się blondyn
-
Mam dziś wspaniały humor – odpowiedział brunet i usiadł do stołu – To co Miona,
śniadanko i wyruszamy?
-
Jasne. Ja już kończę więc pośpiesz się. – Wiedziała, że ma jeszcze czas więc dolała
sobie kawy do filiżanki i popatrzyła na chłopaków. Musiała przyznać, że oboje
prezentowali się dobrze. Harry w białej koszuli i czarnych spodniach wyglądał
bardzo elegancko i przede wszystkim przystojnie. Ale to musiało z przykrością stwierdzić,
że Malfoy wyglądał bosko. Zwykle jeansy i czarna bokserka, do tego potargane
blond włosy. Z przykrością stwierdziła, że po raz pierwszy popatrzyła na niego
troszkę inaczej. To chyba wina tej kawy. Zawsze ją rozluźniała, ale żeby do
tego stopnia. Cholera jasna, on jest mega przystojny.
-
Harry – powiedziała z lekkim niepokojem dziewczyna
-
Tak Miona?
-
Będę czekała w samochodzie pośpiesz się
Dziewczyna szybko wyszła z salonu i
udała się do samochodu. Nie minęło nawet 5 minut a w samochodzie pojawił się
brunet i wyjechali z domu.
-
Hermi, czemu tak szybko uciekłaś z jadalni? – zapytał się chłopak
-
Nie rozumiem o czym mówisz
-
Jak to nie. Siedziałaś, piłaś kawę i w pewnym momencie o mało co nie wylałaś
jej. Wstałaś jakby goniło cię stado hipogryfów. Więc co się dzieje?
-
Nic Harry, zamyśliłam się. Zaraz tutaj jest park, więc wypuszczę cię i możesz
się aportować dalej.
-
Jasne, nie myśl, że jak teraz mi nie wyśpiewałaś swoich myśli to tak zostanie…
Znajdę sposób i dowiem się wszystkiego.
-
Nawet na to nie licz przyjacielu – uśmiechnęła się dziewczyna i gdy
przejeżdżali obok parku, zatrzymała samochód. Harry wysiadł a ona pojechała
dalej do centrum.
Harrods miejsce gdzie uwielbiała robić
zakupy, w którym czuła się jak w najlepszym miejscu na ziemi. Zaparkowała na
parkingu i poszła po swoje zamówienie. Na szczęście w sklepie gdzie odbierała
swoje rzeczy znali ją na tyle dobrze, że dosyć szybko udało jej się wszystko
zapłacić i sprawdzić czy jest. Obładowana torbami wróciła do samochodu.
Uważała, że czeka ją teraz nagroda więc po drodze zajechała na szybkie espresso
i makaroniki, które uwielbiała. Kupiła jeszcze ich na drogę i przede wszystkim
na jutrzejszą kawę z rodzicami. Była w wyśmienitym humorze, kochała zakupy a
jeszcze bardziej te małe ciasteczka makaroniki. Do tego wizja dzisiejszego
spotkania z rodzicami i już wiedziała, że nic a tym bardziej nikt nie zepsuje
jej tego dnia.
Wróciła szybciej niż się spodziewała,
dochodziła dopiero 13 więc miała jeszcze godzinkę do spotkania z przyjaciółmi.
Gdy weszła do mieszkania to pierwsze co zrobiła to zawołanie Draco. Okazało
się, że był w salonie w matką więc nie musiała wołać drugi raz
-
Czemu krzyczysz kobieto? – zapytał się chłopak
-
O dobrze, że jesteś. Musisz mi pomóc przynieść pakunki z samochodu – złapała go
za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
Chłopak był tak zaskoczony, że pozwolił
się prowadzić a do tego jeszcze nic nie mówił jak dziewczyna wepchnęła mu wręcz
do ręki pełno toreb. Ledwo niosąc to wszystko, położył wszystko w salonie.
-
Uważaj, tam są bardzo delikatne ubrania twojej mamy, no i kilka twoich – mówiąc
to dziewczyna zaczęła rozdzielać na kupki rzeczy, które zakupiła i tak każdy
dostał nowe ciuszki. Malfoy nawet nie podziękował, gdy brał swoje na górę ale
widziała w jego oczach zadowolenie. Narcyza wzięła swoje a brunetka wchodząc na
górę zabrała również Harrego. Ubrania chłopaka zostawiła w jego pokoju i poszła
do siebie aby się przebrać w coś wygodniejszego. Gdy to zrobiła zeszła na dół zobaczyć
jak wszystko wygląda. Była zadowolona. Jadalnia została przygotowana na kolację
dla 10 osób. W salonie i jadalni
wazonach stały świeżo ścięte róże i dało to idealny klimat w pomieszczeniach na
spotkanie w miłym gronie. Dziewczyna również zajrzała do kuchni i zobaczyła, że
praca idzie pełną parą. Pokoje rodziców również były już przygotowane. Nawet
nie zauważyła gdy doszła 14 i powoli zaczęli schodzić się przyjaciele.
Pierwsze co zrobili jej przyjaciele
to siłownia i zumba. Panowie byli zadowoleni, że jako pierwsi mogli używać jej
sprzętu. Uwielbiali ruch co można z łatwością było zobaczyć po ich ciele.
Trzech wysokich wysportowanych facetów czysty testosteron… A Miona i Jasmin to
uwielbiały. Gdyby była jeszcze Celine to już byłoby idealnie, ale niestety plan
zdjęciowy ważniejszy. Ważne, że dojedzie na sesję Paula. Dziewczyny natomiast
zajęły się tańcem, ale na początku zaczęły od jogi. Uważały, że krótkie
rozluźnienie pozwoli na im na ploteczki. Po 30 minutach gdy włączyły tańce i minęły
trzy kawałki zauważyły, że do tańca dołączyli się również panowie. Razem w
piątkę ich taniec wyglądał zabawnie, zwłaszcza ruchy bioder ich kolegów. Trzeba
powiedzieć, że mieli bardzo duży dystans do siebie a ich przyjaźń pozwoliła się
im bawić. Ich taniec z jednej strony zabawa, ale z drugiej ruchy dziewczyn przy
tańcach latino zwłaszcza biodra, piersi były wykonywane bardzo dokładnie,
co sprawiało namiętny taniec, który mógłby rozpalić nie jednego faceta. Tak
dobrze się bawili, że nie zauważyli nawet jak ktoś przyglądał się im zza
przeszklonych drzwi. Dopiero po jakimś kawałku i obrocie Mark zauważył
dodatkową widownię. Szepnął słówkiem do Griffina i obaj pod pretekstem pójścia
po wodę podbiegli do drzwi i zaciągnęli Malfoya do środka. Miona nacisnęła
pauzę i wszyscy odwrócili się do blondyna
-
No Draco – odezwała się Jasmin – zapraszamy do tańca
-
Ja nie tańczę – odezwał się chłopak
-
Nie wierzę, masz ciało stworzone do ruchu i tańca – powiedział Paul do niego i
mrugnął do niego
-
Dajcie mu spokój – odezwała się Miona – jak nie chce to nie, nie będziemy go zmuszać
-
Choć raz mówisz mądrze – przerwał jej Malfoy
-
Oczywiście, że mówię mądrze, w końcu po co mamy kazać ci tańczyć jeśli po
prostu tego nie potrafisz, albo po prostu moja ulubiona freteczka tchórzy –
uśmiechnęła się do niego wyzywając go do potyczki słownej
-
Ja nie potrafię tańczyć? Chyba śnisz kobieto. Jestem w tym najlepszy – powiedział
troszkę zirytowany chłopak, co jak co, ale on wiedział co to taniec.
Gdy był
młodszy uczył się kroków ale to było kiedyś a tutaj będzie musiał powtarzać
ruchy za kimś czymś co było w tym plastiku na ścianie. Ale powiedział sobie, że
im pokaże. Na szczęście założył już nowe ubrania i czuł się o wiele lepiej
mając na sobie coś czego nie miał wcześniej Złoty Chłopiec. Niby to tylko
spodnie dresowe i czarna bokserka i zwykle adidasy, ale były nowe a to się
liczyło najbardziej. Teraz stanął obok nich i doszedł do wniosku, po jakiego
czorta wszedł na piętro byłej Gryfonki. Ciekawość zgubiła go. Słyszał muzykę i
krzyki i był ciekawy jak bawią się mugole a to co zobaczył na piętrze było
dziwne. Sala gdzie byli wszyscy była duża. Jakiś sprzęt pod ścianą odgrodzony
szybą. A piątka mugoli stała w drugim końcu sali i skakali, albo tańczyli.
Owszem kobiety tańczyły, a to co wyprawiali faceci trudno nazwać było tańcem
bardziej jakąś zabawą. Teraz i on sam stał razem z nimi obok Granger i musiał
tańczyć. I wszystko dlatego, że nazwała go fretką i to do tego tchórzliwą. Ale
zobaczą, że Malfoy zawsze wszystko robi najlepiej, więc 1:1 mamy.
Brunetka znowu włączyła
zumbę i wszyscy zaczęli się bawić. Na samym początku najwięcej z siebie dawali
oczywiści Granger i Malfoy. Mimo wielu pomyłek jak na pierwszy raz wychodziło
im co raz lepiej wszystko. Energia jaka przechodziła pomiędzy nimi była jak
iskra namiętności. Reszta zauważyła, że coś pomiędzy jakby iskrzyło. Co chwilę
zauważali ukradkowe spojrzenia tej dwójki i mimo rywalizacji na twarzach
widzieli również nutkę rozbawienia. Po 20 minutach treningu wszyscy padli na
podłogę
-
Czuję się jakby ktoś przejechał po mnie walcem – odezwał się pierwszy Griffin
-
Bo trzeba coś więcej robić na siłowni a nie jedyny twój trening to sex –
odpowiedział mu Mark, który wstał i poszedł po wodę dla każdego – popatrz tylko
na mnie - pokazał swój umięśniony brzuch - same mięśnie zawdzięczam ciężkiej pracy, ćwiczeniom i teraz nawet nie
czuję się zmęczony, a nie tylko sex i sex
-
Ty i sex? – odpowiedział mu – Przecież to jest coś czego ci brakuje w
życiu
-
Dobra panowie, spokój – odezwała się Jasmin – My z Mionką idziemy się przygotować
-
Masz rację kochana – Hermiona i Jasmin wstały – przypominam wam, że o 19 wszyscy
spotykamy się w salonie, żeby przywitać rodziców. Tylko ładnie się ubierzcie –
dodała z uśmiechem i wyszła z Jasmin
W
Sali ćwiczeń zostali sami chłopacy i pierwszy rozmowę zaczął Draco
-
Dobra ja też się zbieram
-
Poczekaj Draco, mam pytanie do ciebie – powiedział Paul
-
Jakie?
-
Jest taka sprawa i tak naprawdę już każdy się zgodził nawet Harry. Potrzebuję
osób do pewnej pracy. I chciałem się zapytać czy byś się zgodził
-
Nie.
-
Nie? Ale dlaczego? Proszę musisz się zgodzić – padł przed nim na kolana –
jesteś moją jedyną nadzieją. Błagam... Zrobię wszystko co mi tylko rozkażesz. Zrób to. Proszę...
-
A co miałbym robić? – zapytał z ciekawości blondyn
-
Ładnie wyglądać
-
I tylko tyle? – był ciekawy ale również miał wielką ochotę go prosić by w końcu
przestał klęczeć przed nim, co innego gdyby to była kobieta ale nie ten facet,
więc wolał się zgodzić, a jeśli nie musi nic robić trudnego to co mu szkodzi.
-
Tak tylko tyle.
-
Zgadzam się – i wyszedł zanim by Paul coś jeszcze powiedział
-
Udało się – ucieszył się fotograf i doszedł do wniosku, że najbliższa sesja
będzie idealna
-
Tylko nie skacz z radości za bardzo – odezwał się Griffin i zaproponował - To
co teraz basen? – Panowie poszli na basen i czas przygotowań minął wszystkim dosyć szybko.
Kilka
minut przed 19 Hermiona zeszła na dół gdzie zobaczyła, że w salonie siedzi już
Narcyza w pięknej długiej zielonej sukni a obok niej są jeszcze Paul, Griffin i
Mark. Gdy dziewczyna weszła do środka chłopaki aż gwizdnęli z podziwu.
Wyglądała świetnie, specjalnie na tą okazję wybrała biało – czarną sukienkę i
koronkowe szpilki.
Po
chwili przyszła również Jasmin w delikatnej miętowej sukience.
Dziewczyny
prezentowały się wyjątkowo i teraz mając w dłoniach kieliszki z białym winem
czekały na rodziców Miony i Harrego, który powinien już dawno wrócić z pracy.
Po
19 przyjechali rodzice i Hermiona była w siódmym niebie. Jej szczęście było
wypisane na twarzy i Draco musiał przyznać, że dawno nie widział jej tak
zadowolonej i szczęśliwej. Powitaniom nie było końca, wszyscy przyjaciele dziewczyny
również z radością witali się z Państwem Granger. Dziewczyna przedstawiła
również im Narcyzę i Draco i powiedziała, że później wszystko im wyjaśni. Gdy
zasiedli do stołu wpadł zdyszany Harry i od razu pobiegł na górę. Wziął szybki
prysznic i zszedł na dół. Przywitał się z gospodarzami a na pytanie Jasmin jak
minął mu dzień w pracy odpowiedział, że miał dużo papierkowej roboty. Spojrzał
znacząco na Hermionę i już wiedziała, że wieczorem będą mieli o czym rozmawiać.
Wieczór minął im spokojnie.
Narcyza dosyć dużą część tego czasu spędziła
w towarzystwie Jane Granger, która okazała się bardzo miłą kobietą i miały
jedną wspólną miłość czyli modę i podróże. Pani Malfoy musiała przyznać, że
bawiła się dobrze. Te spotkanie było inne niż te w do których była
przyzwyczajona. Tutaj była radość, zabawa i szacunek i nie było tak sztywno jak
w Dworze Malfoyów. Owszem zauważyła klasę i elegancję rodziców Hermiony i
cieszyła się, że to w tym miejscu jest teraz, tym bardziej, że to dom na
podobnym poziomie do jakiego była przyzwyczajona. A dzisiejsza rozmowa z tymi
trzema młodymi chłopakami dała jej jakąś nadzieję na lepsze jutro. Adorowali
ją, rozmawiali normalnie i poczuła się wyjątkowa mimo swojego wieku i chociaż
zdawała sobie sprawę, że to jest dla nich zabawa albo też i normalność to dało
jej jakąś satysfakcję, że jest coś warta. Zastanawiał się tylko jakie
wiadomości ma Harry, czy coś wiadomo, ale musiała poczekać do zakończenia.
Draco, który siedział teraz pomiędzy przyjaciółmi
dziewczyny i jej ojcem był zmęczony i troszkę wkurzony. Jedyna rzecz jaka mu się podobała
to whisky, której w końcu mógł się napić., a marzył o tym od dawna. Nie
rozumiał o czym oni mówią, oczywiście wiedział już czym jest samochód, ale ich
rozmowa była o szybkości, jakiś koniach w tych samochodach. Czyli o czym? A gdy
się go zapytali jakim on jeździ, to kompletnie nie miał pojęcia co im odpowiedzieć,
ale wyręczyła go Granger mówiąc, że limuzyną i ma kierowcę. Wiec co to jest
limuzyna? Nie wiedział, ale się dowie tego.
Wieczór minął dosyć szybko i gdy wszyscy
kierowali się do swoich sypialni Paul przypomniał im, że o 6 mają być w
limuzynie.
Miona przekazała Malfoyom i Harremu,
żeby gdy się tylko przebiorą przyszli do jej pokoju. I nie minęło nawet 30
minut a wszyscy siedzieli już w jej magicznym pokoju. Narcyza i Draco byli pod
wrażeniem, ale ważniejsze było teraz tylko co do powiedzenia ma Harry.
-
No Potter, gadaj – powiedział zniecierpliwiony Malfoy
-
Kingsley chce się z wami spotkać. I mimo, że powiedziałem mu, że nic nie wiecie
to się uparł, więc nie ma wyjścia
-
Harry – odezwała się Miona – Tak myślałam, że będzie chciał nas odwiedzić.
Ciekawe tylko skąd Snape o tym wiedział. Niech przyjdzie w niedziele po 17,
wtedy służba ma wolne i będę mogła go wprowadzić bez problemu do domu. Trzeba napisać
też liścik do Snape, żeby był obecny. – mówiąc to wstała i podeszła do biurka
po papier i atrament. Napisała kilka słów i przyczepiła list do swojej sówki
Ateny, gdy to pisała Harry kontynuował
-
Oczywiście, nadal są na waszej posiadłości aurorzy, którzy szukają jakiś
dowodów. Podobno znaleźli jakieś książki, obrazy, które nie zostały zniszczone
więc namówiłem ministra żeby i to ze sobą zabrał, tak jak resztę rzeczy które
są czyste. Podobno w gruzach znaleźli kartkę, która była tak jakby podrzucona.
Na czystym pergaminie, zero śladów jakoby należała do waszego domu, bardziej
ktoś ją podrzucił. Były na niej nazwiska kilku osób, które zostały zamordowane w
ostatnim czasie i ostatnim nazwiskiem na tej liście był wasz ojciec. Więcej
niestety nie mogę powiedzieć. Może Kingsley wam powie, ja nie mogę.
A
teraz wybaczcie, ale muszę się wyspać, kto to wymyślił o 6 rano… - mówiąc to
wyszedł z pokoju dziewczyny i skierował się do siebie
Narcyza
i Draco byli zawiedzeni, że tak mało się dowiedzieli, zastanawiali się również
o co w tym wszystkim chodzi. Czyżby ich mąż i ojciec był w coś zamieszany.
Znali jego grzechy ale żeby aż tak… Czas to jedyne co im pozostało. Musieli czekać,
może w niedzielę coś będą wiedzieć. Rozeszli się do pokoi i każdy położył się
do łóżka mając mętlik w głowie.
Hahaha- Cyzia i Jane psiapsiółki!!!
OdpowiedzUsuńGenialne przemyslenia Draco.
i wogole batdzo fajny rozdzial.
swietnie rozumiem co czujesz z komentarzami. Mialam tak samo- do tego stopnia, ze tymczasowo zawiesilam bloga....
pozdrowienia!
Świetny rozdział! Dziękuję za dedyk :3 wybacz że tak późno ale w wakacje nie mam dużo czasu na czytanie. Oczywiście że będę czytala z chęcią twoje opowiadanie oby tak dalej! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń