Alexis jeśli chodzi o aktorów do wcześniejszego rozdziału to wybrałam tą dwójkę ze względu na ich wygląd. Potrzebowałam aktorów, która razem grała w filmie i oboje mieli jakieś fajne sesje. A że często natykam się na ich wspólne zdjęcia to wydawali mi się idealnym rozwiązaniem.
Przykład ich wspólnych zdjęć z sesji, czyż nie wyglądają uroczo?
A jeśli chodzi o kolejny rozdział to pewnie w sierpniu coś napiszę, ale kiedy to jeszcze nie wiem.
We wcześniejszym poście miniaturka, zachęcam do czytania
pozdrawiam
DRAMIONE - Świat magii istnieje w naszej wyobraźni, trzeba tylko ją umieć z niej wydobyć i przelać na papier...
poniedziałek, 28 lipca 2014
Miniaturka nr 1 :)
Moja pierwsza miniaturka, taka troszkę inna i tak naprawdę nie wiem czy się Wam spodoba. Mogę tylko powiedzieć, że to był mój sen jeśli chodzi o większość opowiadanka. Przyznaję się, że nie potrafię pisać, tak krótkich opowiadań, więc to nowość dla mnie.
Zapraszam do czytania
Zapraszam do czytania
Minęło 20 lat od pokonania Lorda Voldemorta, świat magiczny od tego czasu żył w ciszy i spokoju. Zero wojen, dziwnych morderstw i nienawiści do niemagicznych.
Cieple
powietrze sprzyjało wiosennym spacerom, o czym przekonała się Hermiona z
Harrym. Przechadzka po spokojnym osiedlu, gdzie mieszkali rodzice tej
filigranowej brunetki było milą odskocznia od dnia codziennego. Ich praca jaką wykonywali rzadko kiedy pozwalała się im spotkać. On szef działu aurorów a ona uznana na świecie magomedyk specjalizujący się w kardiochirurgi, również w świecie mugoli. Choć Miona bardzo rzadko odwiedzała rodziców to 18 urodziny siostry, były powodem jej przyjazdu a
przyjaciel ze szkoły wiedział, że taka okazja na spacer i spotkanie może się
długo nie powtórzyć.
Harry bardzo się ucieszył, że mógł spotkać się z nią. Postanowili, że będą spacerować po dzielnicy domków, gdzie mieszkali czarodzieje i ich rodziny mugolskie. Na tym jednym osiedlu mieszkali zarówno rodzice Miony z jej młodszą siostrą Aleksą, która również posiadała moc, jak i również po przeciwnej stronie osiedla mieszkał Ron z Luną. I tam się właśnie kierowali. Osiedle te w większości to alejki ogromnego parku, który był w centrum tej dzielnicy i był tworzony w liniach prostych i miał około po 5 km, dzięki czemu idąc prosto
przed siebie, mogli z łatwością trafić do kolegi ze szkoły.
Mimo,
że nie widzieli się od dawna, to na początku mieli problemy z rozmową, oboje nie
wiedzieli od czego zacząć, ale po pewnym czasie ich rozmowa potoczyła się
gładko, że aż doszli w rejony kamienic, które od domu rodziców Miony były oddalone o
jakieś 3 km, a mieszkał tam ich przyjaciel Ron ze swoją żoną Luną i czwórką dzieci. Przechodząc obok jednej z kamienic, Hermiona zaczęła oglądać i szukać pomysłu na wystrój balkonu, ale to co zobaczyła na jednym z balkonów zmroziło
jej krew. Krzyknęła i zbladła na twarzy. Harry się przestraszył:
-
Kochanie, co się dzieje? Dobrze się
czujesz?- nie mogąc odpowiedzieć wskazała palcem na jeden z balkonów. Chłopak
powiódł wzrokiem za nią i sam stanął z szokowany.
Minęło
kilka sekund zanim się ocknął i zaczął trzeźwo myśleć, wiedział że najpierw
musi się zająć przyjaciółką, żeby nie musiała dłużej patrzeć na to.
Widok
był straszny. Na 2 piętrze na tarasie był człowiek. Człowiek
samobójca, który się powiesił. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie jego
strój i wygląd, co było dosyć dziwne w tym wszystkim. Po kilku godzinach dla Hermiony najbardziej pozostało właśnie to w pamięci jak był ubrany. Troszkę dziwnie było
zobaczyć człowieka w takim stroju. Powiesił się mając na sobie brązowy
garnitur, w zielone liście, a do tego słomkowy kapelusz na głowie, z pod którego wystawały rude włosy. To było
straszne. A jego ubiór? Tak jakby chciał wyglądać dla kogoś elegancko, żegnając się z tym światem. Ale najgorsze było to, że tym samobójcą był Ron, ich najlepszy przyjaciel. Przyjaciel, którego również nie widzieli tyle lat, a dziś chcieli mu zrobić niespodziankę i odwiedzić go. Ale niestety spóźnili się okazało się, że jakieś 30 minut.
30 minut tyle wystarczyło a może by żył nadal. W rozmowie z Luna dowiedzieli się, że żona ich zmarłego przyjaciela zachorowała na raka piersi, którego zbyt późno wykryto a co za tym idzie zostało jej tylko kilka miesięcy życia i Ron nie był wstanie się z tym pogodzić. A że nie miał z nimi kontaktu to wszystko w sobie tłumił i to wszystko kiedyś musiało dać upust emocji i postanowił pisząc w liście, który zostawił, że to jest najlepsze pożegnanie z tym światem.
Pomimo 20 lat gdy się rzadko widzieli to jednak przyjaźń pozostała i ten wstrząs sprawił, że postanowili coś zmienić w swoim życiu. O tego czasu Harry z Mioną spotykali się raz w miesiącu zawsze w pierwszą sobotę miesiąca. Cały dzień poświęcali wspomnieniom i swoim emocjom, życiem, doszli do wniosku, że przyjaźń jest najważniejsza i tylko to pomoże im dożyc starości, zwłaszcza, że oboje byli samotni i wcześniej ich całym światem była praca i praca, której poświęcili wszystko. Teraz postanowili, że trzeba to zmienić. Mimo, że nie znaleźli swojej drugiej połowy to doszli do wniosku, że im będą starsi to tym częściej będą się spotykać, aż w końcu gdy oboje mieli około 60 lat zamieszkali razem, aby z kimś dzielić swoje życie na starość. Bo najważniejsze jest dzielić życie z kimś kto jest dla nas przyjacielem.
wtorek, 15 lipca 2014
Rozdział 14
Do końca nie jestem pewna jak to się stało, ale przed Wami kolejny rozdział. Cieszę się, że co dziennie jest po 10-15 odwiedzin mojej strony, ale proszę zostawcie czasami chociaż słowo zachęty.
Ten tydzień miałam lekki w pracy a do tego piękna pogoda sprawiła, że moja głowa oszalała.
Rozdział troszkę krótszy ale jest :D
Na koniec kilka zdjęć plenerów, miejsc, oraz sukni o których myślałam pisząc ten rozdział.
Zapraszam
Celine Jasmin Iza
Ten tydzień miałam lekki w pracy a do tego piękna pogoda sprawiła, że moja głowa oszalała.
Rozdział troszkę krótszy ale jest :D
Na koniec kilka zdjęć plenerów, miejsc, oraz sukni o których myślałam pisząc ten rozdział.
Zapraszam
Poranek dla wszystkich był ciężki. Wstać
po 5 rano, żeby o 6 być już w limuzynie, to nie było najlepsze rozpoczęcie dnia
zwłaszcza po wieczornej imprezie. Ale co zrobić, wszyscy się zgodzili. Jedyną
osobą która była szczęśliwa to Paul. Obudził wszystkich oczywiście jak to miał
w zwyczaju wskakując do łóżek swoich przyjaciół, jedynie ominął łóżka Harrego i
Draco. Nie znał ich na tyle dobrze, żeby od razu wskakiwać do ich łóżek.
Jeszcze dziś pamiętał chłodny głos bruneta z sypialni Miony. I mimo, że
wiedział o dobrym charakterze chłopaka to jednak zdawał sobie sprawy, że stoi
na straży prawa więc nie wiadomo czy przypadkiem nie ma gdzieś broni pod
poduszką. Postanowił pukać do ich drzwi aż usłyszał ich krzyk.
Wszyscy pięć minut przed umówioną
godziną zeszli do limuzyny zabierając ze sobą kawę, którą trzymał Lucas na tacy
przed drzwiami. Wyglądali strasznie, każdemu chciało się dalej spać a nie
siedzieć w aucie.
-
Po jaką cholerę my się zgodziliśmy na to. Paul ja cię kiedyś zabiję – odezwał
się Mark – i mam nadzieję, że Harry od sprawy zbrodni będziesz z daleka się trzymać – odezwał się Potter
-
O to się nie martw, nawet pomogę ci ukryć ślady zbrodni
-
Popieram cię braciszku. Nie pamiętam kiedy byłam ostatnio tak zmęczona –
ziewnęła Jasmin
-
Ale was chociaż nie bolą nogi i biodra, czuję się jakby ktoś walcem mi po nich
przejechał. Nie czuję nawet "jego" z tego bólu
-
Griffin – odezwała się Hermiona – nie czujesz swojego małego przyjaciela bo
zbyt dużo wczoraj tańczyłeś, ale to dziwne, że masz zakwasy – zastanowiła się
chwilę dziewczyna – zawsze mówiłeś, że masz kondycję jak mało kto a tu taka
niespodzianka. Kilka minut tańca i wysiadłeś. Czuję się zawiedziona
-
No dobra przyznaję się do tego kondycji nie mam, ale do innych rzeczy sama
wiesz jaka dobra – i uśmiechnął się chłopak
-
No dobra Paul – przewał im Harry – gdzie najpierw jedziemy?
-
Do ogrodu botanicznego, powinno wam się spodobać, wieczorem w apartamencie
kilka zdjęć a jutro w pałacu. Pogoda może i nie jest najlepsza i nie będzie
zbyt ciepło, ale cóż takie życie modeli.
-
Już nie mogę się doczekać, ale mam nadzieję, że jakieś śniadanie będzie na nas
czekało.
-
A ty tylko o jedzeniu Mark, ale tak czeka na was śniadanie
-
Jak tak to możemy jechać dalej. Draco? A czemu ty się nie odzywasz, powiedz coś
ciekawego o sobie albo o czym myślisz. - zwrócił się do blondyna Paul
-
Nie mam nic do powiedzenia oprócz tego jak uciec z tego miejsca
-
Dobre – zaczął śmiać się Mark z wypowiedzi blondyna – też o tym myślałem jak
jechałem pierwszy raz na sesję do magazynu sportowego. To była istna
katastrofa.
-
Pamiętam tą sesję twoją bracie. Ja jeszcze wtedy aż tak nie grałam dobrze,
żebym i ja musiała brać udział. Było komicznie uwierzcie mi. Wyobraźcie sobie,
że Mark stał jakby mu ktoś kij od miotły przyczepił do nóg i kręgosłupa. Nie
poruszał się, stał prosto, a mina jakby ktoś go obdzierał ze skóry. Dosłownie –
Jasmin zaczęła się śmiać a za nią reszta towarzystwa
-
No dobra kochani – odezwała się Miona – wydaje mi się, że trzeba spróbować się wyciszyć
ok.? Może uda się nam zdrzemnąć.
Reszta
drogi minęła w spokoju. Jedni jak Griffin i Mark siedzieli na smart fonie i
przeglądali pocztę i strony biznesowe bądź sportowe, dziewczyny próbowały zasnąć a Harry i Draco zastanawiali się co tu robią. Gdy dojechali na miejsce
poszli od razu do pokojów specjalnie dla nich przygotowanych. Dziewczyny które
szły przodem po przekroczeniu drzwi pisnęły z zachwytu i pobiegły do blondynki,
która już na nich czekała.
-
Celine, jesteś. Jak my się stęskniłyśmy – powiedziała Jasmin
-
Nie było mnie tylko kilka dni co będzie jak wyjadę na kilka miesięcy
-
Jak to co? Oczywiście, że odwiedzimy ciebie w USA.
-
To bardzo się cieszę, a teraz pozwólcie, ale pójdę się przywitać z panami – i
mówiąc to Celine podeszła do chłopaków i przywitała się z każdym. – Paul nawet
nie wiesz jak się cieszę, że mogę brać udział w sesji tej. Powiedziałam o tym
mojemu menagerowi i uznał to za świetną promocję. Tym bardziej, że odcinki z
moim udziałem będą na wiosnę tak samo jak ta sesja. Więc idealnie.
-
Chociaż ty jedna jesteś szczęśliwa z tego powodu
-
Hermi, Jasmin – zawołała przyjaciółki – a kim są ci wysocy przystojniacy,
stojący pod ścianą? Zwłaszcza ten brunet
-
To znajomi z mojej szkoły, chodź poznasz ich
Po krótkim przywitaniu, Paul kazał
wszystkim przebrać się w szlafroki a potem siadać przed lustra i tam każdą
osobą z osobna zaczęły zajmować się makijażystki i fryzjerzy. Po kilku minutach
przyszły również kolejne trzy osoby, które miały brać razem z nimi udział w
sesji. Celine szeptem powiedziała Mionie, że blondyn i brunetka, którzy właśnie
przyszli to znani amerykańscy aktorzy znani z SAGI zmierzch, a ruda wysoka
dziewczyna jest podobno jedną z lepszych polskich modelek.
Oczywiście panowie dosyć szybko przeszli
do następnego pokoju gdzie w spokoju mogli przymierzyć ubrania do pierwszej
sesji i zrobić minimalne przeróbki. Później mieli czas dla siebie, zanim
kobiety by się nie przygotowały. Panie natomiast siedząc przed lustrami
zajadały się owocami, piły wodę i rozmawiały. Okazało się, że aktorka nazywała
się Ashley i była bardzo miłą kobietą tak samo jak Polka Iza.
Dziewczyny tak były pogrążone w
rozmowie, że nawet nie zauważyły gdy ich wygląd był gotowy. Każda miała
rozpuszczone falowane włosy spięte z jednej strony. Do tego czerwone usta i
smoky eses. Gdy przeszły do tymczasowej garderoby od razu zaczęły się przebierać
w wieczorowe suknie. Suknie były piękne, ale oczywiście to Elie Saab więc czego
można się było spodziewać, do tego jeszcze szpilki od Jimmy Choo i dziewczyny były już gotowe.
Weszły do ogrodu i od razu podeszły do
przyjaciół.
-
Moje panie – zaczął Griffin – wyglądacie przepięknie – zwracając się do nowych
w towarzystwie – a was piękne panie nie miałem jeszcze przyjemności poznać.
Jestem Griifin a ci tutaj to Mark, Harry i Draco
-
Miło was poznać. Jestem Ashely
-
A ja Iza
-
A jestem Kellan, nie miałem jeszcze możliwości się z wami przywitać –
powiedział blondyn, podchodząc w idealnym granatowym garniturze Diora
-
Witaj Kellan – powiedziała z delikatnym uśmiechem Miona – jestem Hermiona, ta
blondynka to Celine a to jest Jasmin. Tak patrzę na całe te towarzystwo i coś
czuję, że będzie idealnie.
-
To co zaczynamy? – podchodząc do wszystkich powiedział Paul. I zaczęła się ciężka
praca.
Na co dzień Paul był miłym, zwariowanym
chłopakiem, lecz gdy był w pracy zamieniał się w człowieka wrednego, upartego i
do bycia dobrym brakowało mu dużo. Modele i modelki dostali w kość. Fotograf
był bezwzględny. Jego przyjaciele wiedzieli jak pracuje, bo widzieli go w
akcji. Kellan z Ashley mieli już nie jedną sesję za sobą tak samo jak Iza,
która tych sesji miała tyle, że nawet trudno jej zliczyć to.
Najgorzej było dla Malfoya, dla którego to
była pierwsza praca i teraz miał problem. Stać w danej pozycji albo poruszać
się tak jak chciał fotograf to było za dużo dla niego. Przecież nikt nie ma
prawa nim dyrygować, ale zgodził się i teraz nie może odejść bo jak to by
wyglądało. Potter i Granger wtedy mieliby radochę. A on jako prawdziwy Malfoy
jak coś postanowił to tak musi pozostać. Cieszył się jedynie, że modelka która
stała obok niego to była nowo poznana brunetka i nie należała ona do grona
przyjaciół Granger.
Zdjęcia w ogrodzie minęły im dosyć
szybko. Potem była przerwa na mały lunch i znów zmiana klimatu. Kobiety miały
bardziej szalone fryzury ciemniejszy makijaż do tego sukienki bardziej błyszczące.
Faceci zostali ubrani natomiast w ubrania typu sportowa elegancja. Kolejna
sesja został zorganizowana na wynajętym balkonie w centrum Londynu. Kilka ujęć
przy zachodzie słońca z drinkami i piwem. Luźna kompozycja miała na celu pokazać
przyjaźń między nimi.
Do domu wszyscy wrócili zmęczeni i
niestety wiedzieli, że czekają ich jeszcze dwa dni tej męki. Piątek i sobota
minęła im szybko. Pobudka z samego rana, limuzyna, styliści i sesja. Kolejne
ubrania, kolejne miejsca. Najbardziej cieszyli się z typowo sportowej sesji w
parku, na rowerach, rolkach, która miała
pokazać, że nawet w bluzie kobieta może wyglądać ciekawie. Natomiast ostatnia sesja
w sukniach ślubnych to już była ciężka praca. Paul połączył ich w pary: Harry z
Celine, Jasmin i Kellan, Ashley i Mark, Griffin i Iza oraz Miona i Draco.
Wszyscy oprócz ostatniej dwójki byli zadowoleni, a najbardziej cieszył się
Harry, któremu ta drobna blondyneczka wpadła w oko. Poustawiał ich w miejscu
gdzie było bardzo romantycznie. Dwie huśtawki po środku trzech dużych drzew
dały piękny widok. Celine i Iza na huśtawkach delikatnie były huśtane przez
swoich partnerów. W środku metr dalej za huśtawkami stał Kellan z Jasmin i
obejmował ją od tyłu. Z lewej Ashley z Markiem udawali, że tańczą w rytm
delikatnej melodii a z prawej Draco miał pocałować swoją partnerkę w czoło,
obejmując ją w talii. I z tym zadaniem było najtrudniej im na początku. Ale nie
minęło nawet kilka minut a muzyka która Grala w tle, włączona przez Griffina
prawiła, że każdy z nich wczuł się w swoją rolę. Niby taki zwykły pocałunek,
ale był bardzo czuły i słodki.
Na początku Draco był zły i
wkurzony, że niby on wielki Draco Malfoy ma całować szlamę? Nie ma nawet mowy,
nic nie jest wstanie skłonić go do tego. Owszem Granger wyglądała ślicznie i
tak niewinnie jak zobaczył ją pierwszy raz. Miał ochotę podejść do niej i
przytulic ją i pocałować, ale się opamiętał. Przecież on nie będzie się aż tak
nisko upadać. Teraz patrząc na wszystkie te pary jak tworzą i wcielają się w
przyszłych małżonków poczuł że i on chce aby to tak wyglądało. Zwłaszcza, że
Potter śmiał się i flirtował z tą blondynką. To co on nie potrafi? Wygra…
Hermiona po ostatnim śniadaniu w
środę gdy uzmysłowiła sobie, że uważa Malfoya za bardzo przystojnego faceta,
bała się. Bała się, że wyśmieje ją, bała się, że posunie się za daleko. W
czarnym garniturze Bossa wyglądał jak młody bóg, a ona mając na sobie tą piękną
suknię ślubną czuła się jak księżniczka. Podczas przymiarki o mało co nie
popłakały się zakładając te suknie, nawet żartowały śpiewając pieśni weselne. A
teraz ma być blisko z Malfoyem, no cóż nie ma wyjścia. Trzeba grac jak Paul
wymaga.
Nie było tak źle – oboje pomyśleli
po zakończeniu, zero kłótni, dogryzek. W końcu udawali przyjaciół ze szkoły
przed wszystkimi i mimo, że było trudno to dosyć dobrze im to poszło. Draco i
Miona pomyśleli również, że z chęcią by to powtórzyli. Oczywiście nie suknia i
cała oprawa, ale ta bliskość, ten dotyk, ten prąd który przebiegł po złączeniu
dłoni. To było coś nowego dla ich dwojga. Wiele razy byli w bliskich kontaktach
z innymi partnerami, ale pierwszy raz poczuli jakieś przyciąganie względem siebie,
czego się troszkę przestraszyli. Można powiedzieć, że sobotę kończyli z
mętlikiem w głowie, ale też zdali sobie sprawę z tego, że od teraz coś się
zmieni.
Przebierając się w swoje prywatne
ubrania i zmywając makijaż chcieli zaprosić na imprezę Ashley, Izę i Kellana
ale ci odmówili. Podobno Ash i Kellan mieli zaplanowane plany i tylko
dziewczyny domyśliły się, że ta dwójka chciała zostać sama. Z daleka było widać,
że ciągnie ich do siebie, te ukradkowe spojrzenia, uśmiechy… Iza natomiast
miała za 4 godziny samolot do Japonii i tam na kolejne sesje. Wypili jedynie
szampana i zjedli owoce i sery i każdy odjechał w swoją stronę.
Gdy wszyscy oprócz Paula siedzieli
już w limuzynie uznali, że spotkają się dopiero w poniedziałek wieczorem u
Griffina. Teraz byli za bardzo zmęczeni aby świętować zakończenie. Ale obiecali
sobie, że poniedziałek będzie ich. Gdy tylko Miona z Draco i Harrym wyszli z
samochodu pod rezydencją to każde z nich rozeszło się do swoich pokoi aby odpocząć
po ciężkich dniach.
Suknia Ashley i Jasmin
i na koniec suknie ślubne
Celine Jasmin Iza
Hermiona
wtorek, 8 lipca 2014
Rozdział 13
Zapraszam na kolejny rozdział
Notkę dedykuję Alexis. Mam nadzieję, że nadal będziesz z chęcią czytać moje opowiadanie.
Jakiś czas temu miałam 1500 wejść na bloga. Byłam bardzo zadowolona, bo już jakiś wynik. Żałuję jedynie, że tak mało osób komentuje, więc nawet nie wiem czy to czyta ktoś.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie dla tego
domu i tej szlamy. Jak ja jej nienawidzę. Z chęcią posłałbym Avadę w jej stronę
a potem uciekł w jakieś odludne miejsce. Nawet na drugi koniec świata, byle jak
najdalej od niej. Co ona sobie wyobraża, że jest pępkiem świata, że to jak jest
bogata czyni ją jakąś pieprzoną królową? I teraz może się wręcz litować nad
biednym, osieroconym człowiekiem, który chwilowo, powtarzam chwilowo jest bez
środków do życia. Niech tylko oddadzą nam dostęp do skrytki a zobaczy kto tak
naprawdę jest biedny. Ona i tylko ona. Jej majątek a mój to dwa odlegle światy.
Zobaczy co się stanie…
Mam jej dosyć i z chęcią wyszedłbym
teraz z tego domu i już nigdy nie wrócił. Tylko co z matką? Ona nie ucieknie,
jest za słaba, żeby powiedzieć dość i coś zmienić w swoim życiu. Więc muszę zostać
i się męczyć i znosić to całe towarzystwo wzajemnej adoracji. A będzie jeszcze
gorzej. Jak znów ci mugole jutro przyjdą to chyba harakiri urządzę sobie. Co
oni sobie myślą, że są pępkiem świata? Wchodzą jak do siebie i jeszcze ten w
sypialni Granger… Co on sobie wyobrażał podrywać mnie. Wiem, że każdy mnie
pragnie, ale bez przesady tylko brakowało żeby jakiś pedzio to robił i to
jeszcze w towarzystwie szlamy, która się z tego śmiała i tego pożal się Złotego
Chłopca. I on ma być tutaj jutro i nocować. Chyba trzeba będzie zamknąć się od
środka w pokoju… I pilnować matki oczywiście. Tyle mugoli, żeby nikt jej nic
nie zrobił. No dobra 1:0 dla Granger zostaję.
Ciekawe kiedy moja matka przyjdzie z
reprymendą, bo że przyjdzie to jestem tego pewny w 100 procentach. Ona i te jej
zasady kobiety idealnej i przykładnej czysto krwistej damy… Zawsze to
podziwiałem u niej, że nie ważne gdzie, ważne jak… Jej motto, wszędzie jesteś
damą teraz doprowadza mnie do furii.
Oho, chyba ich słyszę. Na pewno ktoś
wchodzi po schodach… No tak matka z resztą… Ciekawe o czym tak dyskutują.
Słyszę, że drzwi obok się zamykają czyli Potter jest u siebie a dalej nic się
nie dzieje. Nie zachodzi do mnie? Ciekawe… Pewnie jutro to zrobi. Jak tak to
niech tak będzie.
Malfoy od momentu wyjścia z salonu
zamknął się w swoim pokoju i prowadził monolog. Był zły i było to widać,
chodził po pokoju w kółko i miał chęć coś rozwalić. Z biegiem czasu ta złość
ustępowała, a gdy usłyszał kroki był już na tyle spokojny, że czekał już tylko
na matkę. Psychicznie nastawił się na jej słowa, a tu niespodzianka poszła
sobie dalej. Wiedział, że jeśli od razu nie przyszła, to później już nie będzie
jej i rozmowę odłoży do dnia następnego. Chłopak wziął prysznic i poszedł spać.
Następnego dnia zszedł przed 8 na
śniadanie oczywiście w ubraniach, które miał dzień wcześniej. Chciał się zapytać
kiedy będą nowe, ale był za bardzo dumny, więc usiadł przy stole i czekał.
Dopiero co wszystko było przez Amandę przygotowywane i podawane. Dowiedział się
również, że zaraz reszta też zejdzie na posiłek. Po chwili na śniadanie zeszła
Granger, która była już w pełni ubrana i gotowa wręcz do wyjścia. Zasiadła do
stołu i zaczęła od owsianki z owocami.
Malfoy musiał przyznać, że prezentowała
się świetnie. Sweter i spodnie, które miała na sobie wyglądały idealnie na niej.
A te wysokie buty? I jeszcze ten delikatny makijaż, dzięki niemu mógł zobaczyć
jakie ma wielkie brązowe oczy i te usta. Stworzone do całowania. Wiedziała co
robi nakładając na nie tylko błyszczyk. Czy ona zdawała sobie sprawę z własnego
wyglądu? Pewnie tak i to była jej broń na większość mięczaków… Ale nie na
niego…
-
Malfoy!!! – krzyknęła dziewczyna – Czy ty mnie słuchasz?
-
Yyyy, tak, ale powtórz co mówiłaś – ocknął się chłopak, tak się na nią
zapatrzył, że nie słyszał co do niego mówiła
-
Pytałam się, czy widziałeś się z matką. Po śniadaniu, jak Harry zejdzie i się
pośpieszy wybieramy się na miasto on do biura a ja po wczorajsze zakupy, które
zamówiłam – powiedziała biorąc do ręki croissanta i dżem brzoskwiniowy
-
I dlaczego mi o tym mówisz?
-
Może dlatego – zaczęła co raz bardziej tracić cierpliwość – że zamówiłam tobie
ubrania, w których będziesz chodzić. Zawsze coś może się im stać. Mogę na przykład
zmienić kolor na jakieś pastele, biel lub kupić ci ubranka różowe bądź w
kwiatki. I w takie piękne ciuszki ubierzesz się dzisiaj na imprezę i będziesz w
nich chodzić na co dzień.
-
Nie odważysz się
-
Oj żebyś wiedział, jaką mam ochotę na to. Z radością zobaczyłabym cię w
spodniach w arbuzy a do tego sweter z grubej wełny w małe koliberki.
-
Tylko spróbuj a zobaczysz co oznacza wściekłość Draco Malfoya
-
Oj się boję, biednego Draconka, któremu nie spodobały się spodenki – złość była
co raz bardziej widoczna w ich oczach, ale coś jeszcze się kryło w nich, jakby
lekka nuta rozbawienia, o której nie zdawali sobie sprawy
-
Co tam kochani? – przerwał im Harry
-
Kochani? – zapytała się dziewczyna
-
Naćpałeś się? – w tym samym czasie zapytał się blondyn
-
Mam dziś wspaniały humor – odpowiedział brunet i usiadł do stołu – To co Miona,
śniadanko i wyruszamy?
-
Jasne. Ja już kończę więc pośpiesz się. – Wiedziała, że ma jeszcze czas więc dolała
sobie kawy do filiżanki i popatrzyła na chłopaków. Musiała przyznać, że oboje
prezentowali się dobrze. Harry w białej koszuli i czarnych spodniach wyglądał
bardzo elegancko i przede wszystkim przystojnie. Ale to musiało z przykrością stwierdzić,
że Malfoy wyglądał bosko. Zwykle jeansy i czarna bokserka, do tego potargane
blond włosy. Z przykrością stwierdziła, że po raz pierwszy popatrzyła na niego
troszkę inaczej. To chyba wina tej kawy. Zawsze ją rozluźniała, ale żeby do
tego stopnia. Cholera jasna, on jest mega przystojny.
-
Harry – powiedziała z lekkim niepokojem dziewczyna
-
Tak Miona?
-
Będę czekała w samochodzie pośpiesz się
Dziewczyna szybko wyszła z salonu i
udała się do samochodu. Nie minęło nawet 5 minut a w samochodzie pojawił się
brunet i wyjechali z domu.
-
Hermi, czemu tak szybko uciekłaś z jadalni? – zapytał się chłopak
-
Nie rozumiem o czym mówisz
-
Jak to nie. Siedziałaś, piłaś kawę i w pewnym momencie o mało co nie wylałaś
jej. Wstałaś jakby goniło cię stado hipogryfów. Więc co się dzieje?
-
Nic Harry, zamyśliłam się. Zaraz tutaj jest park, więc wypuszczę cię i możesz
się aportować dalej.
-
Jasne, nie myśl, że jak teraz mi nie wyśpiewałaś swoich myśli to tak zostanie…
Znajdę sposób i dowiem się wszystkiego.
-
Nawet na to nie licz przyjacielu – uśmiechnęła się dziewczyna i gdy
przejeżdżali obok parku, zatrzymała samochód. Harry wysiadł a ona pojechała
dalej do centrum.
Harrods miejsce gdzie uwielbiała robić
zakupy, w którym czuła się jak w najlepszym miejscu na ziemi. Zaparkowała na
parkingu i poszła po swoje zamówienie. Na szczęście w sklepie gdzie odbierała
swoje rzeczy znali ją na tyle dobrze, że dosyć szybko udało jej się wszystko
zapłacić i sprawdzić czy jest. Obładowana torbami wróciła do samochodu.
Uważała, że czeka ją teraz nagroda więc po drodze zajechała na szybkie espresso
i makaroniki, które uwielbiała. Kupiła jeszcze ich na drogę i przede wszystkim
na jutrzejszą kawę z rodzicami. Była w wyśmienitym humorze, kochała zakupy a
jeszcze bardziej te małe ciasteczka makaroniki. Do tego wizja dzisiejszego
spotkania z rodzicami i już wiedziała, że nic a tym bardziej nikt nie zepsuje
jej tego dnia.
Wróciła szybciej niż się spodziewała,
dochodziła dopiero 13 więc miała jeszcze godzinkę do spotkania z przyjaciółmi.
Gdy weszła do mieszkania to pierwsze co zrobiła to zawołanie Draco. Okazało
się, że był w salonie w matką więc nie musiała wołać drugi raz
-
Czemu krzyczysz kobieto? – zapytał się chłopak
-
O dobrze, że jesteś. Musisz mi pomóc przynieść pakunki z samochodu – złapała go
za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
Chłopak był tak zaskoczony, że pozwolił
się prowadzić a do tego jeszcze nic nie mówił jak dziewczyna wepchnęła mu wręcz
do ręki pełno toreb. Ledwo niosąc to wszystko, położył wszystko w salonie.
-
Uważaj, tam są bardzo delikatne ubrania twojej mamy, no i kilka twoich – mówiąc
to dziewczyna zaczęła rozdzielać na kupki rzeczy, które zakupiła i tak każdy
dostał nowe ciuszki. Malfoy nawet nie podziękował, gdy brał swoje na górę ale
widziała w jego oczach zadowolenie. Narcyza wzięła swoje a brunetka wchodząc na
górę zabrała również Harrego. Ubrania chłopaka zostawiła w jego pokoju i poszła
do siebie aby się przebrać w coś wygodniejszego. Gdy to zrobiła zeszła na dół zobaczyć
jak wszystko wygląda. Była zadowolona. Jadalnia została przygotowana na kolację
dla 10 osób. W salonie i jadalni
wazonach stały świeżo ścięte róże i dało to idealny klimat w pomieszczeniach na
spotkanie w miłym gronie. Dziewczyna również zajrzała do kuchni i zobaczyła, że
praca idzie pełną parą. Pokoje rodziców również były już przygotowane. Nawet
nie zauważyła gdy doszła 14 i powoli zaczęli schodzić się przyjaciele.
Pierwsze co zrobili jej przyjaciele
to siłownia i zumba. Panowie byli zadowoleni, że jako pierwsi mogli używać jej
sprzętu. Uwielbiali ruch co można z łatwością było zobaczyć po ich ciele.
Trzech wysokich wysportowanych facetów czysty testosteron… A Miona i Jasmin to
uwielbiały. Gdyby była jeszcze Celine to już byłoby idealnie, ale niestety plan
zdjęciowy ważniejszy. Ważne, że dojedzie na sesję Paula. Dziewczyny natomiast
zajęły się tańcem, ale na początku zaczęły od jogi. Uważały, że krótkie
rozluźnienie pozwoli na im na ploteczki. Po 30 minutach gdy włączyły tańce i minęły
trzy kawałki zauważyły, że do tańca dołączyli się również panowie. Razem w
piątkę ich taniec wyglądał zabawnie, zwłaszcza ruchy bioder ich kolegów. Trzeba
powiedzieć, że mieli bardzo duży dystans do siebie a ich przyjaźń pozwoliła się
im bawić. Ich taniec z jednej strony zabawa, ale z drugiej ruchy dziewczyn przy
tańcach latino zwłaszcza biodra, piersi były wykonywane bardzo dokładnie,
co sprawiało namiętny taniec, który mógłby rozpalić nie jednego faceta. Tak
dobrze się bawili, że nie zauważyli nawet jak ktoś przyglądał się im zza
przeszklonych drzwi. Dopiero po jakimś kawałku i obrocie Mark zauważył
dodatkową widownię. Szepnął słówkiem do Griffina i obaj pod pretekstem pójścia
po wodę podbiegli do drzwi i zaciągnęli Malfoya do środka. Miona nacisnęła
pauzę i wszyscy odwrócili się do blondyna
-
No Draco – odezwała się Jasmin – zapraszamy do tańca
-
Ja nie tańczę – odezwał się chłopak
-
Nie wierzę, masz ciało stworzone do ruchu i tańca – powiedział Paul do niego i
mrugnął do niego
-
Dajcie mu spokój – odezwała się Miona – jak nie chce to nie, nie będziemy go zmuszać
-
Choć raz mówisz mądrze – przerwał jej Malfoy
-
Oczywiście, że mówię mądrze, w końcu po co mamy kazać ci tańczyć jeśli po
prostu tego nie potrafisz, albo po prostu moja ulubiona freteczka tchórzy –
uśmiechnęła się do niego wyzywając go do potyczki słownej
-
Ja nie potrafię tańczyć? Chyba śnisz kobieto. Jestem w tym najlepszy – powiedział
troszkę zirytowany chłopak, co jak co, ale on wiedział co to taniec.
Gdy był
młodszy uczył się kroków ale to było kiedyś a tutaj będzie musiał powtarzać
ruchy za kimś czymś co było w tym plastiku na ścianie. Ale powiedział sobie, że
im pokaże. Na szczęście założył już nowe ubrania i czuł się o wiele lepiej
mając na sobie coś czego nie miał wcześniej Złoty Chłopiec. Niby to tylko
spodnie dresowe i czarna bokserka i zwykle adidasy, ale były nowe a to się
liczyło najbardziej. Teraz stanął obok nich i doszedł do wniosku, po jakiego
czorta wszedł na piętro byłej Gryfonki. Ciekawość zgubiła go. Słyszał muzykę i
krzyki i był ciekawy jak bawią się mugole a to co zobaczył na piętrze było
dziwne. Sala gdzie byli wszyscy była duża. Jakiś sprzęt pod ścianą odgrodzony
szybą. A piątka mugoli stała w drugim końcu sali i skakali, albo tańczyli.
Owszem kobiety tańczyły, a to co wyprawiali faceci trudno nazwać było tańcem
bardziej jakąś zabawą. Teraz i on sam stał razem z nimi obok Granger i musiał
tańczyć. I wszystko dlatego, że nazwała go fretką i to do tego tchórzliwą. Ale
zobaczą, że Malfoy zawsze wszystko robi najlepiej, więc 1:1 mamy.
Brunetka znowu włączyła
zumbę i wszyscy zaczęli się bawić. Na samym początku najwięcej z siebie dawali
oczywiści Granger i Malfoy. Mimo wielu pomyłek jak na pierwszy raz wychodziło
im co raz lepiej wszystko. Energia jaka przechodziła pomiędzy nimi była jak
iskra namiętności. Reszta zauważyła, że coś pomiędzy jakby iskrzyło. Co chwilę
zauważali ukradkowe spojrzenia tej dwójki i mimo rywalizacji na twarzach
widzieli również nutkę rozbawienia. Po 20 minutach treningu wszyscy padli na
podłogę
-
Czuję się jakby ktoś przejechał po mnie walcem – odezwał się pierwszy Griffin
-
Bo trzeba coś więcej robić na siłowni a nie jedyny twój trening to sex –
odpowiedział mu Mark, który wstał i poszedł po wodę dla każdego – popatrz tylko
na mnie - pokazał swój umięśniony brzuch - same mięśnie zawdzięczam ciężkiej pracy, ćwiczeniom i teraz nawet nie
czuję się zmęczony, a nie tylko sex i sex
-
Ty i sex? – odpowiedział mu – Przecież to jest coś czego ci brakuje w
życiu
-
Dobra panowie, spokój – odezwała się Jasmin – My z Mionką idziemy się przygotować
-
Masz rację kochana – Hermiona i Jasmin wstały – przypominam wam, że o 19 wszyscy
spotykamy się w salonie, żeby przywitać rodziców. Tylko ładnie się ubierzcie –
dodała z uśmiechem i wyszła z Jasmin
W
Sali ćwiczeń zostali sami chłopacy i pierwszy rozmowę zaczął Draco
-
Dobra ja też się zbieram
-
Poczekaj Draco, mam pytanie do ciebie – powiedział Paul
-
Jakie?
-
Jest taka sprawa i tak naprawdę już każdy się zgodził nawet Harry. Potrzebuję
osób do pewnej pracy. I chciałem się zapytać czy byś się zgodził
-
Nie.
-
Nie? Ale dlaczego? Proszę musisz się zgodzić – padł przed nim na kolana –
jesteś moją jedyną nadzieją. Błagam... Zrobię wszystko co mi tylko rozkażesz. Zrób to. Proszę...
-
A co miałbym robić? – zapytał z ciekawości blondyn
-
Ładnie wyglądać
-
I tylko tyle? – był ciekawy ale również miał wielką ochotę go prosić by w końcu
przestał klęczeć przed nim, co innego gdyby to była kobieta ale nie ten facet,
więc wolał się zgodzić, a jeśli nie musi nic robić trudnego to co mu szkodzi.
-
Tak tylko tyle.
-
Zgadzam się – i wyszedł zanim by Paul coś jeszcze powiedział
-
Udało się – ucieszył się fotograf i doszedł do wniosku, że najbliższa sesja
będzie idealna
-
Tylko nie skacz z radości za bardzo – odezwał się Griffin i zaproponował - To
co teraz basen? – Panowie poszli na basen i czas przygotowań minął wszystkim dosyć szybko.
Kilka
minut przed 19 Hermiona zeszła na dół gdzie zobaczyła, że w salonie siedzi już
Narcyza w pięknej długiej zielonej sukni a obok niej są jeszcze Paul, Griffin i
Mark. Gdy dziewczyna weszła do środka chłopaki aż gwizdnęli z podziwu.
Wyglądała świetnie, specjalnie na tą okazję wybrała biało – czarną sukienkę i
koronkowe szpilki.
Po
chwili przyszła również Jasmin w delikatnej miętowej sukience.
Dziewczyny
prezentowały się wyjątkowo i teraz mając w dłoniach kieliszki z białym winem
czekały na rodziców Miony i Harrego, który powinien już dawno wrócić z pracy.
Po
19 przyjechali rodzice i Hermiona była w siódmym niebie. Jej szczęście było
wypisane na twarzy i Draco musiał przyznać, że dawno nie widział jej tak
zadowolonej i szczęśliwej. Powitaniom nie było końca, wszyscy przyjaciele dziewczyny
również z radością witali się z Państwem Granger. Dziewczyna przedstawiła
również im Narcyzę i Draco i powiedziała, że później wszystko im wyjaśni. Gdy
zasiedli do stołu wpadł zdyszany Harry i od razu pobiegł na górę. Wziął szybki
prysznic i zszedł na dół. Przywitał się z gospodarzami a na pytanie Jasmin jak
minął mu dzień w pracy odpowiedział, że miał dużo papierkowej roboty. Spojrzał
znacząco na Hermionę i już wiedziała, że wieczorem będą mieli o czym rozmawiać.
Wieczór minął im spokojnie.
Narcyza dosyć dużą część tego czasu spędziła
w towarzystwie Jane Granger, która okazała się bardzo miłą kobietą i miały
jedną wspólną miłość czyli modę i podróże. Pani Malfoy musiała przyznać, że
bawiła się dobrze. Te spotkanie było inne niż te w do których była
przyzwyczajona. Tutaj była radość, zabawa i szacunek i nie było tak sztywno jak
w Dworze Malfoyów. Owszem zauważyła klasę i elegancję rodziców Hermiony i
cieszyła się, że to w tym miejscu jest teraz, tym bardziej, że to dom na
podobnym poziomie do jakiego była przyzwyczajona. A dzisiejsza rozmowa z tymi
trzema młodymi chłopakami dała jej jakąś nadzieję na lepsze jutro. Adorowali
ją, rozmawiali normalnie i poczuła się wyjątkowa mimo swojego wieku i chociaż
zdawała sobie sprawę, że to jest dla nich zabawa albo też i normalność to dało
jej jakąś satysfakcję, że jest coś warta. Zastanawiał się tylko jakie
wiadomości ma Harry, czy coś wiadomo, ale musiała poczekać do zakończenia.
Draco, który siedział teraz pomiędzy przyjaciółmi
dziewczyny i jej ojcem był zmęczony i troszkę wkurzony. Jedyna rzecz jaka mu się podobała
to whisky, której w końcu mógł się napić., a marzył o tym od dawna. Nie
rozumiał o czym oni mówią, oczywiście wiedział już czym jest samochód, ale ich
rozmowa była o szybkości, jakiś koniach w tych samochodach. Czyli o czym? A gdy
się go zapytali jakim on jeździ, to kompletnie nie miał pojęcia co im odpowiedzieć,
ale wyręczyła go Granger mówiąc, że limuzyną i ma kierowcę. Wiec co to jest
limuzyna? Nie wiedział, ale się dowie tego.
Wieczór minął dosyć szybko i gdy wszyscy
kierowali się do swoich sypialni Paul przypomniał im, że o 6 mają być w
limuzynie.
Miona przekazała Malfoyom i Harremu,
żeby gdy się tylko przebiorą przyszli do jej pokoju. I nie minęło nawet 30
minut a wszyscy siedzieli już w jej magicznym pokoju. Narcyza i Draco byli pod
wrażeniem, ale ważniejsze było teraz tylko co do powiedzenia ma Harry.
-
No Potter, gadaj – powiedział zniecierpliwiony Malfoy
-
Kingsley chce się z wami spotkać. I mimo, że powiedziałem mu, że nic nie wiecie
to się uparł, więc nie ma wyjścia
-
Harry – odezwała się Miona – Tak myślałam, że będzie chciał nas odwiedzić.
Ciekawe tylko skąd Snape o tym wiedział. Niech przyjdzie w niedziele po 17,
wtedy służba ma wolne i będę mogła go wprowadzić bez problemu do domu. Trzeba napisać
też liścik do Snape, żeby był obecny. – mówiąc to wstała i podeszła do biurka
po papier i atrament. Napisała kilka słów i przyczepiła list do swojej sówki
Ateny, gdy to pisała Harry kontynuował
-
Oczywiście, nadal są na waszej posiadłości aurorzy, którzy szukają jakiś
dowodów. Podobno znaleźli jakieś książki, obrazy, które nie zostały zniszczone
więc namówiłem ministra żeby i to ze sobą zabrał, tak jak resztę rzeczy które
są czyste. Podobno w gruzach znaleźli kartkę, która była tak jakby podrzucona.
Na czystym pergaminie, zero śladów jakoby należała do waszego domu, bardziej
ktoś ją podrzucił. Były na niej nazwiska kilku osób, które zostały zamordowane w
ostatnim czasie i ostatnim nazwiskiem na tej liście był wasz ojciec. Więcej
niestety nie mogę powiedzieć. Może Kingsley wam powie, ja nie mogę.
A
teraz wybaczcie, ale muszę się wyspać, kto to wymyślił o 6 rano… - mówiąc to
wyszedł z pokoju dziewczyny i skierował się do siebie
Narcyza
i Draco byli zawiedzeni, że tak mało się dowiedzieli, zastanawiali się również
o co w tym wszystkim chodzi. Czyżby ich mąż i ojciec był w coś zamieszany.
Znali jego grzechy ale żeby aż tak… Czas to jedyne co im pozostało. Musieli czekać,
może w niedzielę coś będą wiedzieć. Rozeszli się do pokoi i każdy położył się
do łóżka mając mętlik w głowie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)