-
Czy ja właśnie podjąłem decyzję i przyjąłem twoją matkę do pracy? - zapytał się
zdezorientowany Malfoy
-
Chyba tak - i oboje zaczęli się śmiać
-
A teraz na poważnie, co mam zrobić z tym wszystkim?
-
Z czym dokładnie Malfoy? Nie chcesz mojej matki? - zapytała Hermiona
-
Nie o to mi chodzi Granger. Zrobiłem przed chwilą szybką kalkulację i uważam,
że twoja mama będzie dobrą opcją dla małej. Jest sama więc może przyjść w
każdej chwili. Podaj mi jej numer telefonu, żebym mógł zadzwonić do niej
wieczorem - zaskoczona dziewczyna powiedziała mu numer, który szybko wpisał do
spisu numerów - A teraz Granger musisz się ubrać ciepło i wychodzimy do mojego
domu. W końcu trzeba wykonać telefon do Giny.
Gdy
ubrali się, a Miona dała zmniejszony wcześniej gruby sweter dla Amandy wyszli z
domu i skierowali się w stronę posiadłości blondyna. Okazało się, że jego dom
oddalony jest tylko o kilka posiadłości. Brunetka była zdziwiona widokiem. Była
pewna, że zobaczy wielką rezydencję, z podjazdem, fontanną i mimo zimy idealnym
ogródkiem. Zamiast tego zobaczyła ładny piętrowy dom rodzinny, troszkę większy
od jej własnego, ale tak samo zadbany i nie wyróżniający się z ogółu domków na osiedlu.
Stanęli kilka metrów od płotu, w cieniu drzew i Malfoy wyjął telefon:
-
Gina? To ja. Za jakieś dziesięć minut podjeżdżam pod dom. Ubierz małą, zabieram
ją ze sobą.
Rozłączył
się i czekali. Nie minęło może pięć minut, jak usłyszeli krzyk kobiety
wołającej Amandę, a potem z domu wyleciała wysoka blondynka skąpo ubrana, która
zaczęła biegać po podwórku szukając dziecka. Dali jej 2 minuty i wtedy
Malfoy wyszedł z małą i Hermioną do niej. Na początku gdy niania zobaczyła
blondyna zbladła, a gdy zobaczyła nieznaną jej kobietę z dzieckiem zbladła
jeszcze bardziej. Zdawała sobie sprawę, że mała jej zniknęła, nie było jej w
domu mimo nawoływania. A tu takie zaskoczenie.
-
Gina czy masz mi coś do powiedzenia? - zapytał cicho Malfoy
-
Ależ Draco, co miałabym ci powiedzieć. Bawiłam się z księżniczką w chowanego i
widzisz jak się schowała? - dość szybko zmieniła strategię i zwróciła się do
dziecka - Gdzie się schowałaś kochanie? Nie mogłam ciebie znaleźć.
-
Nie jestem twoją księżniczką i nie bawię się z tobą. Tato jak chcę do Sisi.
-
Nie teraz. Wejdź do środka z Granger i poczekajcie tam na mnie, dobrze? A ja
sobie porozmawiam z Giną.
Gdy
weszły do domu, usiadły w salonie i nie minęły nawet dwie minuty jak usłyszały
głośny kobiecy płacz z korytarza i uśmiech Malfoya. Drzwi zatrzasnęły się z
hukiem gdy kobieta wybiegła z domu.
Hermiona
wstała z salonu i wyszła do blondyna
-
Malfoy, ja wychodzę. Zadzwoń do mojej mamy.
-
Nie zostaniesz na obiad? - szybciej powiedział niż pomyślał, ale cóż stało się
i zapytał się dziewczyny
-
Mówisz serio? Może innym razem dziś nie dam rady - i z tymi słowami wyszła do
swojego domu.
Przez
kilka następnych dni dziewczyna nie widziała się z Malfoyem. Oczywiście jej
mama dzwoniła do niej z nowinami, jak i wychwalaniem małej i jej ojca. Jacy to
oni uroczy, kochani, a mała wprost jest jej teraz ukochaną wnuczką. Miona przez
ten czas ciężko pracowała. Zima była okresem urlopów i zwolnień, dlatego też co
raz częściej w szpitalu spędzała po 3-4 dni. Wracała zmęczona i marzyła wtedy
tylko o kąpieli i łóżku.
Tak
samo było w sobotę gdy wróciła po nocce do domu. I wszystko byłoby dobrze,
gdyby ta nocka nie kończyła się po południu. Operacja się przedłużyła, więc
czas pracy tak samo. W takich momentach
Miona nienawidziła swojej pracy. Wróciła do domu przebrała się w luźne rzeczy i
z filiżanką kawy usiadła przed kominkiem, który rozpaliła za pomocą magii.
Włączyła delikatnie muzykę i zamknęła oczy. Ale cisza nie mogła trwać wiecznie,
bo ktoś jej w tym przeszkodził.