Nie wiem jak, ale przed Wami 16 rozdział. Kiedy następny nie wiem, ale zaglądajcie co jakiś czas może się pojawi :D
Hermiona
kierowała się do swojego pokoju gdy na schodach spotkała Harrego, który
wyglądał strasznie. Cały był w kurzu i wyglądał na bardzo zmęczonego.
-
Harry? Jak ty wyglądasz? Co się stało?
-
Kolejne morderstwo, ta sama ekipa co u Malfoyów – odpowiedział jej chłopak – choć
do mnie to ci opowiem
-
Był u nas minister – zaczęła brunetka – powiedział o rodzinie Brooks i
dzieciach…
-
To był przerażający widok – zaczął chłopak i usiadł na łóżku – byłem u
Griffina, jak dostałem wezwanie na lusterko i udałem się tam. Oczywiście
zamiast domu same gruzy, ciało Brooksa po Avadzie w miejscu gdzie kiedyś był salon, ale przed tym jak to rzucili to były jeszcze tortury, czyli dodają rozwijają
się. A potem gdy przeszliśmy na coś co kiedyś było podwórzem, placem zabaw to
również okazało się, że i dzieci i matka zostały zamordowane. Na szczęście
tylko Avada.
-
To straszne
-
A powiedz mi co mówił Kingsley?
-
Wersja oficjalna czy prawdziwa?
-
Prawdziwa i jak zdobyta? – zapytał ze zdziwieniem brunet
-
Umysł człowieka jest fascynujący. Niektórzy mówią, że wszystko co robią jest
dla naszego bezpieczeństwa a tak naprawdę mają pomysł. Złapać przestępców podając im
świeże mięso na talerzu pod nos.
-
Czekaj, czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że Kingsley chciał wydać Malfoyów?
-
Jesteś taki mądry Harry – powiedziała dziewczyna z uśmiechem
-
Wymyślił sobie, że jeśli Malfoy będzie z matką w innym miejscu to może mordercy
pójdą do nich i wtedy będzie można ich złapać. Bo wg niego w domu Lucjusza nie
zabili wszystkich.
-
Skąd to wiesz?
-
Leglimencja plus Snape i wiemy wszystko
-
No cóż muszę powiedzieć, że to był dobry pomysł, że chciał tu być. Ale
rozumiem, że Malfoy zostaje u nas?
-
Oczywiście i o 19 idziemy na akcję, wiesz jeśli czujesz się na siłach to
zapraszam do wzięcia udziału
-
Jaka akcja?
-
Odwiedzimy dom Malfoya i szukamy ich rzeczy. Niby Kingsley przyniósł co nie co,
ale wiesz jak to jest. Nie zawsze wszystko Auror weźmie to co ma znaczenie dla
rodziny. Wzięli same rzeczy, które wg niego mogły mieć jakieś powiązania z Lucjuszem i jego ekipą wzajemnej adoracji. Jedziemy moim autem, więc robimy wycieczkę – uśmiechnęła się
dziewczyna i wstała – a teraz weź prysznic, przebierz się w czyste ubrania i za
15 minut widzimy się na kolacji. Pamiętaj to tajna misja – dokończyła szeptem i
wyszła z pokoju kierując się do siebie, gdzie przebrała się w czarną bluzę,
białą bokserkę, niebieskie jeansy i czarne conversy. Do tego tylko czapka z
daszkiem i była gotowa.
Zeszła na kolację, gdzie przy stole już
czekali na nią jej rodzice. Usiadła i czekała na resztę, streszczając rodzicom
plany na wieczór. Po chwili zeszła Narcyza z synem i profesorem, a tuż za nimi
zjawił się również Harry. Gdy dziewczyna popatrzyła na nich roześmiała się.
Obaj młodzi chłopacy wyglądali identycznie. Czarne spodnie, czarne bluzy i
czarne adidasy
-
Brakuje wam tylko kominiarek i moglibyście iść na akcję
-
A ty nie wyglądasz lepiej, również na czarno – odpowiedział jej brunet
-
Ale ja mam niebieskie spodnie – powiedziała z uśmiechem dziewczyna i zaczęli
jeść posiłek. Po posiłku Miona poszła po samochód a panowie czekali na nią pod
drzwiami. Gdy pojazd podjechał Snape usiadł z przodu, a młodzi z tyłu.
Normalnie nie wsiadłbym do samochodu
– myślał Snape – ale chyba już oszalałem na starość. Nie dość, że siedzę w
pojeździe, który prowadzi gryfonka to jeszcze uznałem, że jej plan jest dobry.
Ale byłem tak wściekły na Kingsleya, że chciałem mu zrobić krzywdę, bardzo
wielką krzywdę. Nawet nie powiedziałem im o jego wszystkich myślach. Mam
nadzieję, że z jego strony to były zwykłe głupoty, ale chyba trzeba powiadomić
Granger, że może spodziewać się jakiś aurorów lub też tajnych agentów Ministra
pod peleryną w okolicach swojego domu. Czemu ten człowiek nie weźmie się za
morderców a nie ubzdurał sobie, że Narcyza i Draco mu wszystko podadzą na srebrnej
tacy. Co za dureń z niego…
A
jeśli chodzi o durniów to ma teraz na głowie trzech młodych zadowolonych z
najbliższej przyszłości dzieciaków na głowie. Jedyna pozytywna rzecz w tym
wszystkim jest to, że mogę zobaczyć jak działają pod presją i przede wszystkim
jak to traktują i niestety tylko Granger ma jakieś pojęcie. A Draco i Potter z
tego co widzę, traktują wszystko jak zabawę. Kto niby pozwolił być Potterowi
aurorem, jeśli reszta ma taki sam charakter co on to nie dziwię się, że to sami
idioci pilnują porządku w naszym świecie. Wątpię, żeby jakiekolwiek
niebezpieczeństwo na nas czyhało, ale niech mają się na baczności i będą
również uważać na co dzień.
-
Profesorze? – odezwała się dziewczyna – proszę otworzyć ten schowek nad pana
nogami, dobrze? – gdy to zrobił mówiła dalej – widzi pan tą małą sakiewkę?
Proszę ją otworzyć i wyjąc z niej zawartość i rozdać każdemu po jednej
Gdy Snape wyjął z sakiewki mniejsze
sakiewki od razu domyślił się, że dziewczyna pomyślała o wszystkim. Każda
sakiewka była tak zaczarowana, że można było do niej wszystko włożyć.
-
Dobry pomysł - powiedział – Wkładajcie do nich wszystko co uznacie za
przydatne. Musimy być tam jak się da najkrócej. Macie godzinę i ani minuty
więcej. Więc żadnych zabaw, rozczulania, zastanawiania – i w myślach dodał zero
kłopotów, choć pewnie i tak nie będzie żadnych a to, że ich nastraszy będzie
miało lepszy wpływ na ich pracę i szybciej wróci do zamku by móc w samotności napić
się Ognistej
Gdy wjeżdżali w najbliższą wioskę od
dworu Draco, dziewczyna zwolniła i jechała jak najwolniej się dało. Otworzyła
okno i krzyknęła
-
populi quaerere – z różdżki wystrzelił biały promień, który uformował się w
mgłę.
Mgła osiadła na najbliższym otoczeniu i w
miarę jak się posuwali samochodem do dworu mgła posuwała się razem z nimi
tworząc szpiegującą barierę. Pozostała w miejscu dopiero gdy wjechali za
miejsce gdzie kiedyś była brama. Miona zaparkowała samochód jak najbliżej
rozpoczęcia się gruzów. Na szczęście zaklęcie nic nie wykazało, więc bez
problemu wysiedli z samochodu. Dziewczyna rzuciła wtedy atque hospitum modo
exercitui i wiedzieli, że nawet jeśli ktoś się zjawi w okolicach ogrodzenia to
będą mieć czas by uciec.
Rozdzielili się i każdy zaczął chodzić
po gruzach co chwilę schylając się aby coś podnieść. Dzięki zaklęciu Lumos
mogli mieć dobra widoczność, po kilku minutach Miona zebrała kilka książek, a w
jednym miejscu gdzie było dużo potłuczonej porcelany naprawiła ją i okazało
się, że były to 3 filiżanki w delikatne różyczki. Zamieniła kamień w szkatułkę
i włożyła je do środka a potem do sakiewki. Chodząc dalej zobaczyła ramkę ze
zdjęciem. Wzięła je do ręki i okazało się, że na fotografii była Narcyza z
małym blondynkiem. Oboje uśmiechali się i huśtali się na w cieniu drzew.
Hermiona uśmiechnęła się i również schowała to. Idąc dalej zauważyła wystające
z gruzów wieko, podeszła i rękoma próbowała dostać się do tego. Okazało się, że
to był kuferek, może nie był największy, ale był pięknie ozdobiony, oczyściła
go i również wrzuciła do sakiewki. Później już nic nie znalazła. Po kilku
minutach usłyszała jak Snape woła wszystkich więc poszła do samochodu i wsiadła
za kierownicą. Po chwili wróciła reszta. Spojrzała w lusterku i zauważyła
smutek w oczach blondyna, do tego były zaczerwienione wyglądał jakby płakał,
ale nic nie mówiła. Doszła do wniosku, że potrzebuje ciszy, nie tylko on.
Dlatego też włączyła cicho radio i spokojnie wrócili do domu.
Snape był zadowolony, że mogą wrócić.
Wiedział, że będzie spokój i nic się nie stanie. Był zdziwiony tym co zastał we
dworze, kiedyś to miejsce było tak piękne, bogate i eleganckie. Wszędzie było widać
pieniądze i historię rodziny. Jedynie czego brakowało to ciepło. Dom był zimny
tak jak jego gospodarz i emanował bogactwem jak Lucjusz. Wszędzie obrazy,
zbroje, popiersia i inne rzeczy, które kosztowały majątek lub były ich
dziedzictwem. Co innego teraz jak podjeżdżali pod dom Granger. Również wielki,
bogaty i elegancki dom, ale jak inny. Czuć w nim ciepło i miłą, przyjazną
atmosferę. Nie dziwił się, że Narcyza tak dobrze się poczuła w domu Granger, choć
troszkę go to niepokoiło.
Profesor Snape wysiadł z pojazdu, gdy
brama się otwierała, oddał swoją sakiewkę dla dziewczyny i aportował się do
zamku, a Miona i chłopaki weszli do domu i każdy skierował się do swojego
pokoju. Wcześniej ustalili, że sakiewki wyjmą po śniadaniu w Sali treningowej. Miona
weszła do swojej czarodziejskiej komnaty i wyszła na balkon w celu rzucenia
zaklęcia populi quaerere. Wiedziała, że dzięki temu będzie wiedziała czy jakiś czarodziej nie pojawi się w otoczeniu jej posiadłości.
Kolejny dzień zaczął się dosyć
słonecznie. Hermiona wstała dosyć późno, wiedziała, że na śniadanie jest już
spóźniona, dlatego też postanowiła najpierw pójść ćwiczyć. Przebrała się w
szorty i stanik sportowy.
Wzięła sakiewkę swoją i profesora i poszła na
trening. Zostawiła rzeczy w sali a samo poszła do drugiej do drugiego
pomieszczenia z przyrządami. Na początku włączyła muzykę i troszkę porozciągała
się a potem weszła na bieżnię. 20 minut szybkiego biegu dobrze jej zrobiło,
jeszcze tylko orbiterek i mogła zakończyć kilku minutami jogi. Nawet nie
zauważyła jak pewien blondyn był zafascynowany jej osobą. A nawet nie tyle jej
idealnym ciałem w czasie biegu a właśnie tym biegiem na maszynie.
-
Granger? – wszedł do środka – jak to działa?
-
Co takiego? – odpowiedziała mu zdyszana dziewczyna
-
No to, że możesz biegać, też chcę spróbować
-
Nic prostszego, musisz wejść i wcisnąć jedynie start. A tymi strzałkami
zwalniasz lub zwiększasz tempo. Tak samo na tym co teraz ja ćwiczę, to samo robisz.
-
I co tak zawsze ćwiczysz? – zapytał się z ciekawością blondyn
-
Jak jest brzydka pogoda, lub mróz, albo nie chce mi się wychodzić z domu. Ale
biorąc pod uwagę, że sprzęt jest od tygodnia w tym miejscu to dopiero zaczynam
– uśmiechnęła się i powróciła do ćwiczeń
-
A sakiewki z wczoraj gdzie masz?
-
Są już na drugiej Sali. Tam jest najwięcej miejsca więc pomyślałam, że może
będzie wam tam lepiej wszystko zobaczyć. Chociaż nie wiem co macie w środku.
-
Dobra dzięki
Draco obiecał sobie, że dziś wieczorem jak
Granger wyjdzie z Potterem to on przyjdzie tutaj. Wszystko będzie idealnie na
pierwszy raz jak będzie sam oczywiście. Popatrzył jeszcze na gryfonkę i wyszedł
po matkę. Dostał już od Pottera worek i teraz wystarczyło obejrzeć. Chociaż nie
liczył na swoje ubrania lub też swoje rzeczy, to miał nadzieję, że chociaż coś
będzie…
Gdy wrócił z matką zauważył, że Granger
musiała wyczarować stolik i dwa fotele i dzbanek z kawą i filiżanki. W myślach
podziękował jej, nie musiała tego robić a jednak zrobiła. Poczuł, że będzie
musiał jej to wynagrodzić.
Zaczęli wszystko wykładać z sakiewek. On
ze swojej wyjął jakieś wazoniki, które udało mu się na miejscu złożyć, kilka figurek, porcelany i
barek jedyna rzecz z której się ucieszył, że ją znalazł. Oczywiście to co było
w środku zostało stłuczone ale ważne, że jest barek.
Po kilku minutach zauważył, że matka
patrzy się smutno w jakieś zdjęcie. Gdy podszedł bliżej zauważył, że na tym
zdjęciu jest on jak miał około czterech lat wraz z matką. To był jeszcze czas
radości w domu, gdy bez obaw mógł się bawić z matką i przebywać z nią. Później
z roku na rok było co raz gorzej, ale w końcu teraz jest już wolny.
Siedzenie
nad tymi rzeczami zajęło im ponad 3 godziny i mimo, że nie było tego dużo to
każda jedna rzecz miała jakąś wartość. Narcyzie bardzo spodobały się rzeczy
znalezione przez gryfonkę. Zwłaszcza kuferek, w którym miała swoje pamiątki…
Sam kuferek dostała od Syriusza na zakończenie szkoły i była to jej jedyna
rzecz od brata. W środku znajdowały się zdjęcia z dzieciństwa jej synka, jakieś
listy, stara biżuteria i inne rzeczy, które miały dla niej znaczenie. Do tego
udało się odzyskać filiżanki, mimo, że tylko trzy sztuki to zawsze coś,
uwielbiała i teraz mogła z przyjemnością zabrać je do swojej sypialni.
Pośród rzeczy znalezionych było jeszcze
kilka książek przeważnie romanse, kilka staroci do których tak bardzo nie byli
przywiązani, więc w końcu doszli do wniosku, że to co nie jest potrzebne
zostanie w sakiewkach a te rzeczy które mają znaczenie zabierają do pokoi.
W czasie obiadu Narcyza podziękowała
bardzo Hermionie, za czas, za pomysł i przede wszystkim za to co znaleźli.
Brunetka nie spodziewała się tego i jedynie skinęła głową. Posiłek minął im dosyć
szybko, chociażby dlatego, że obecna była tylko Hermiona, Narcyza i Draco.
Harry od rana był w Ministerstwie, tak samo jak państwo Granger, którzy chcieli
odwiedzić kilka swoich klinik w tym tygodniu w Wielkiej Brytanii i zrobili
sobie taki wypad kilku dniowy. Po obiedzie kobiety poszły do salonu na
filiżankę herbaty i przy okazji włączyły telewizor, gdzie leciał właśnie
pierwszy odcinek serialu Duma i Uprzedzenie. Narcyza była zafascynowana
serialem i tym jak w takim cienkim pudełeczku można coś zobaczyć. Po jakimś
czasie Hermiona udała się na górę aby przygotować się do imprezy. Wzięła kąpiel,
upięła włosy w kok, przeszła do garderoby i wybrała z szafy czarną koronkową
sukienkę i do tego siwy żakiecik. Jeszcze tylko czarne buty, torebka i
biżuteria i była gotowa.
Napisała sms do Harrego, żeby przyszedł
jak wróci do Griffina i wyszła przed dom czekać na Paula, który miał po nią zajechać.
Gdy przyjechali do sąsiada dziewczyny, Miona weszła do domu a Paul powiedział,
że zaraz wejdzie. Okazało się, że wszyscy goście już byli i tylko czekali na
nich. Po chwili Paul wszedł do domu z wielką torbą, z której wystawały
prostokątne zawinięte w szary papier paczki. Oczywiście dziewczyny pisnęły, bo
już domyśliły się co może być w środku. Mark i Griffin natomiast podeszli do
barku i nalali sobie podwójną whisky. Wiedzieli, że bez mocnego trunku nie
przeżyją najbliższych godzin. W tym momencie żałowali, że wzięli udział w
sesji.
-
Tak sobie myślę – rozpoczął Paul – że z prezentem ode mnie poczekamy na Harrego
ok.?
-
Nie wiem czy jest sens, wczoraj dostał pilne wezwanie i dziś od rana miał znów
pracować dłużej. Nawet nie wiem czy uda mu się urwać i być dzisiaj –
powiedziała Miona
-
No to rozdawaj – powiedziała uśmiechnięta Celine, choć troszkę posmutniała na wieść, że może nie być Harrego – jestem ciekawa jak wyszłam,
ale jak udało ci się to zrobić w tak szybkim czasie?
-
Cały wczorajszy dzień i dziś siedziałem nad tym i jak na razie każdy dostanie
po 2 wyrobionych zdjęciach, więc mam nadzieję, że wybaczycie. Ale są gotowe na
wasze ściany i mam nadzieję, że się tam znajda
-
Z chęcią je powieszę, jeśli będą na nim same nasze panie – powiedział Griffin
-
I najlepiej w samej bieliźnie, ale wtedy bez mojej siostry – dodał Mark i
stuknął się szklanką whisky z kolegą
-
No to was niestety muszę zapewnić, że nie ma bielizny tylko ostatnia sesja –
mówiąc to Paul rozdał dla każdego pakunek z ich imieniem.
Dla Miony dał 3 pakunki, żeby mogła je
dać również dla Harrego i Malfoya. Każdy rozwinął swój prezent i okazało się,
że podostawali jedno grupowe zdjęcie w sukniach i każdy osobne z partnerem.
Miona patrząc na grupowe rozczuliła się. Musiała przyznać że wszyscy wyglądali
pięknie i wiedziała, że na 100% te zdjęcie będzie miała w sypialni. Drugie
natomiast z Draco. Paul uwiecznił ich ostatnie chwile gdy w końcu udało im się połączyć.
Ona z delikatnym uśmiechem na ustach i on pochylony do niej i składający
całusa. Doszła do wniosku, że i ten obraz powiesi ale to już w jej magicznej
sypialni, tak aby nikt nie widział.
Po
30 minutach gdy zaczęli imprezować przyszedł Harry, był zmęczony było to widać już z daleka, ale nie
przeszkodziło mu to w flircie z Celine. Wszyscy uśmiechnęli się widząc tą parkę
czule rozmawiającą w koncie salonu. Popijali wino i rozmawiali zbliżając się co
raz bliżej do siebie, więc tylko chwila dzieliła ich od pocałunku, ale tego już
nie chcieli oglądać. Dali im prywatność. Jako, że Harry był bardzo zmęczony to
wrócił wcześniej do domu zabierając zdjęcia nie tylko swoje ale i również Miony
i Malfoya. Gdy wychodził impreza trwała nadal, uważał, że troszkę Miona przesadza
już z alkoholem ale w tym przypadku nic nie mógł powiedzieć.
Dziewczyna koło drugiej w nocy została
odprowadzona do domu przez Marka. Była pijana i to bardzo, chłopak czekał aż
wejdzie do domu i dopiero wtedy wrócił do domu Gryffina. Troszkę trwało zanim
przebyła drogę od bramy do drzwi, bo co chwilę zbaczała z drogi. Gdy weszła do
domu usiadła na chwilę na schodkach i zamknęła oczy opierając głowę o ścianę. I
tak zastał dziewczynę Malfoy, którego obudził się w nocy i usłyszał zamykanie
się drzwi wejściowych. Postanowił sprawdzić czy to ktoś ze służby czy jak, więc
założył szybko spodnie od dresów i zabrawszy ze sobą różdżkę zszedł cicho na
dół. Widok jaki ujrzał rozbawił go. Granger spała na schodach… w krótkiej
sukience, żakiecie i w szpilkach skuliła się i spała. Musiało być jej nie
wygodnie i zastanawiał się co zrobić. Obudzić ją, żeby weszła na górę czy
samemu zanieść. Postanowił, że zaniesie ją. Wziął ją delikatnie na ręce i
musiał przyznać, że była leciutka. Gdy wchodził na górę to dziewczyna wtuliła
się w niego i zrobiło mu się gorąco. Jak wchodził do jej sypialni i miał już
zamiar ją położyć do łóżka, Miona otworzyła oczy
- Draco? Gdzie ja jestem? – zapytała szeptem
-
W swoim pokoju, zasnęłaś na schodach
-
Aha. Dziękuję
-
Świat schodzi na psy, bo Granger mi dziękuję. Ale nie ma za co
-
Jest za co. Jesteś silny i przystojny, a nawet mogę powiedzieć, że wręcz
McSteamy wiesz o tym? Pewnie wiesz… Chce mi się spać – i mówiąc te słowa,
odwróciła się i zasnęła. Malfoy jednym zaklęciem zmienił jej sukienkę w srebną koszulkę nocną z wielkim zielonym smokiem i również zaklęciem zdjął jej buty. Wyszedł po cichu z pokoju a
gdy był już u siebie zaczął się śmiać.
-
Ciekawe czy jutro będzie pamiętać, że nazwala mnie silnym i przystojnym, tylko
co oznacza to McSteamy? – i z tymi słowami również poszedł spać
*McSteamy
– dla tych co nie oglądali serialu Chirurdzy to można to przetłumaczyć jako
Mega Ciacho