wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 11

Pięć dni po ostatnim poście, dodaję kolejny rozdział. Jestem z niego bardzo zadowolona i mam nadzieję, że również wam się spodoba. 
W weekend blog przekroczył 1000 wyświetleń, pewnie z 1/5 jest moja, ale i tak jestem zadowolona z tej liczby. Żałuję tylko jednego, tyle wyświetleń, czasami dziennie po 20 a komentarzy bardzo mało. Czasami wystarczy tylko jedno słowo, aby sprawić, żeby autor dostał skrzydeł i pisał dalej.

Kolejny rozdział dopiero za jakiś miesiąc, wyjeżdżam na dwa tygodnie na urlop i obawiam się, że po powrocie będę miała tyle pracy, że mogę mieć problem aby napisać coś nowego.

Początek to przemyślenia Draco, a później wszystko z perspektywy głównej bohaterki.

zapraszam do czytania

pozdrawiam


Draco:


             To chyba najdziwniejszy dzień w moim życiu. Granger jest bogata. Nigdy, ale to nigdy nie powiedziałbym, że mogłaby ona mieć pieniądze. Przecież w szkole wyglądała jak dziecko biedoty. Rozciągnięte, stare swetry, wyciągnięte, workowate spodnie, a do tego ta szopa na głowie, przez to wyglądała gorzej niż strach na wróble. A teraz? Niech ktoś mnie zabiję, bo muszę przyznać jedno, jestem pod wrażeniem. Nie tylko wyglądu mugolki, swoją drogą te nogi i ten tyłek w tych obcisłych spodniach, pobudzający widok... Ale i reszta jest zadziwiająca.
Rezydencja jest ogromna, wystrój ciekawy. A mój pokój,  może to nie jest Malfoy Manor, ale muszę powiedzieć, że to jest coś godnego mojej jakże skromnej osoby. Dosyć duży pokój w odcieniu zielonym, a łazienka została połączona z pokojem i mimo, że nie była największa, to trzeba przyznać, że urządzona z gustem. Meble i akcesoria w pokoju są wystarczające, szkoda jedynie, że nie posiadam teraz moich ubrań i kilku dodatków. Muszę jakoś wykombinować barek, a jeśli nie zapełniony barek to chociaż skrzynkę ognistej. Jestem pewien jednego, bez alkoholu będzie trudno tu przeżyć.
Wydaję mi się, że matka dobrze się poczuła tutaj, nawet rozmawiała z Granger, a przecież w zamku w ogóle się nie odzywała, a tu niespodzianka. Nawet pozwoliła, żeby te dwie trzecie złotej trójcy mówiły do niej po imieniu. Nie wiem jak mogła pozwolić na to, ale teraz już nic nie zrobię. Nie była przy kolacji smutna, wręcz mogę powiedzieć, że zadowolona. Co jest dziwne, bo znajdujemy się wśród mugoli. 
Ta wojna zbyt dużo zmieniła w jej życiu, aż czasami zastanawiam się czy wszystko jest w porządku z nią. Już w czasie wojny zauważyłem zmianę w jej zachowaniu. Przygasła, co raz mniej się udzielała, co raz rzadziej ją widywałem. Dobrze, że Sam- Wiesz- Kto uznawał tak naprawdę tylko jedną kobietę, moją szaloną ciotkę, bo matka uczestniczyła tylko wtedy gdy była wezwana. Żadnych tortur, akcji niczego, ale może to i dobrze. Dzięki temu nie była karana. Tylko, że coś się w niej zmieniło, ale co takiego? Tego nie wiem. Muszę jakoś z nią pogadać. Boję się o nią i muszę ją pilnować. Tylko jak to zrobić będąc na nieznanym terenie mugoli.
No właśnie mugole i ich życie. Te jakieś ich dziwne maszyny, zakaz magii, pełno nowych rzeczy, nawet nie wiem co czym jest. Ale przecież nie pójdę się zapytać do Granger lub Pottera do czego one służą. Teraz leżąc w łóżku muszę powiedzieć jedno, mugole to mają pomysły. Dlaczego tak sobie utrudniać życie? Ok, przyznaję im rację, jeśli chodzi o łazienkę i to coś do włosów. Teraz już wiem do czego służył ten plastikowy przedmiot leżący na szafce w łazience. Dobrze, że nikt mnie nie widział. Ale włosy są suche, tylko ile to trwało, jakby nie można było użyć prostego zaklęcia. Teraz leżąc w łóżku mogę jedynie śmiać się z tej sytuacji. No dobra muszę zasnąć, jutro nie tylko ma przyjść Snape, ale i znajomi Granger, więc trzeba ochraniać matkę.


Następnego dnia Pottera i Malfoya obudził dziwny dźwięk i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tym dźwiękiem nie była jedna z symfonii Beethovena. Na początku oboje chłopaków zdziwiło się, ale po chwili usłyszeli jak ktoś głośno biegnie po schodach kierując się na drugie piętro, gdzie znajdowała się sypialnia pewnej dziewczyny. Oboje wyskoczyli z łóżek i co może się wydawać dziwne w tym samym czasie z różdżkami w rękach otworzyli drzwi.
- Malfoy, też to słyszałeś?
- Jasne, trzeba zobaczyć co się tam dzieje. – gdy tylko Draco odpowiedział, usłyszeli krzyk dziewczyny – Dobra Potter nie stój tak w miejscu, tylko trzeba iść. Choć to twoja przyjaciółka, to pomogę ci. Może w końcu będzie można się rozerwać.
            Razem tych dwóch chłopaków, nie patrząc na swój strój wbiegła po schodach do pokoju Hermiony. Obrazek, który tam zastali nie był zbyt przyjemny. Zobaczyli, że jakiś nieznany im facet siedział okrakiem na dziewczynie, która jedną ręką próbowała pozbyć się oprawcy z siebie. Oboje wyciągnęli różdżki i Potter powiedział
- Zostaw ją, bo pożałujesz
- Co takiego? – odezwał się nieznajomy
- Rob co on ci mówi, bo nie przeżyjesz – powiedział Draco
- O co wam chodzi? Nie rozumiem
- Jak z niej zejdziesz to zrozumiesz. Chyba, że wolisz abyśmy ci pomogli, co? – powiedział Potter, a jego głos był na tyle stanowczy i zimny, że chłopak nic nie mówiąc zszedł z łóżka Hermiony i kontynuował – Miona? Jesteś cała, nic ci nie jest?
- Ej to jakaś pomyłka – próbował powiedzieć chłopak, stojąc i wpatrując się w bruneta i blondyna – Kochanie powiedz im coś – powiedział do Hermiony
- Kochanie? – zapytał się brunet
- Tak Harry, zostawcie Paula, to jest mój przyjaciel – odezwała się cicho dziewczyna
-  Przyjaciel? – zapytał się Draco
- Tak jestem przyjacielem Miony, a wy to kto? I co robicie w samych bokserkach w jej domu – odpowiedział im Paul, na jego słowa również Hermiona usiadła w łóżku i spojrzała się na facetów – ale muszę przyznać, że podoba mi się taki widok, a co ty kochana o tym sądzisz? – zapytał się dziewczyny
- Paul, a co ja mogę powiedzieć? Jest – spojrzała najpierw na prawie nagich gości a potem na zegarek – dopiero siódma rano i nie myślę o niczym innym jak pójść spać. Więc nie wiem zrób coś z sobą – mówiąc to znów położyła się i zakryła kołdrą, aby nikt nie zobaczył rumieńca na jej twarzy – śniadanie będzie o dziewiątej, więc Harry, ty i Malfoy też idźcie już z mojego pokoju. I schowajcie te patyki, na zbira z rózgą chcieliście wyskoczyć?
- Ja się nigdzie nie ruszam – odpowiedział jej nowy gość – chyba, że do łazienki, gdzie przygotuję ci kąpiel i do garderoby, aby wyszukać ci coś ładnego – mówiąc to poszedł do łazienki
- Miona? – odezwał się Harry, podchodząc do jej łóżka i siadając na nim – bo ja czegoś chyba nie rozumiem, kim jest ten koleś i co w tym chodzi?
- Ja śpię Harry, a to już mówiłam to jeden z moich przyjaciół. Ten fotograf.
- A to już wiem kto. To chyba wyszliśmy na idiotów.
- Mów za siebie Potter, to ty zarządziłeś tą akcję - powiedział Draco, nadal stojąc w drzwiach
- Ja? A kto mówił, że trzeba sprawdzić co się dzieje?
- Na pewno nie ja – i z tymi słowami Draco opuścił sypialnię dziewczyny
- To on powiedział jako pierwszy, że trzeba ci pomóc, zwłaszcza jak usłyszeliśmy twój krzyk – powiedział Harry
- No i wparowaliście tutaj w samej bieliźnie? No powiem ci Harry, że wyrobiłeś się przez te lata – gdy to powiedziała i spojrzała na przyjaciela zauważyła rumieńce na jego twarzy
- A na mnie zrobiliście piorunujące wrażenie – powiedział Paul wchodząc do pokoju – Muszę przyznać, że nie spodziewałem się Miona, że twoi przyjaciele są wręcz idealni, myślisz, że któryś mógłby?
- Z tego co widziałam to niestety nie. Ale nie martw się Paul – widząc zawiedzioną minę fotografa – troszkę będą w tym domu więc…
- No to super, a teraz ciebie Mionka zapraszam do łazienki, kąpiel już gotowa, a ty przystojniaku może lepiej idź się ubierz, bo kto wie co lub kto czyha za rogiem – dokończył mrugając do bruneta, który w szoku uciekł z pokoju przy okazji wpadając na ścianę.
- Paul, co ty robisz? Przez ciebie mój przyjaciel jeszcze ucieknie – dziewczyna powiedziała wstając z łóżka i kierując się do łazienki – mam nadzieję, że piany jest dużo
- Tak jak zawsze Mionka, tak jak zawsze.
Gdy już dziewczyna siedziała w wannie, a Paul usiadł na krześle, chłopak zapytał się
-  Musisz mi wyjaśnić co robi w twoim domu dwóch facetów. Chociaż imię Harry coś mi mówi
- Oczywiście, że powinieneś wiedzieć kim jest Harry. To mój przyjaciel ze szkoły.
- A więc to ten znany twój przyjaciel, ale co robi w twoim domu z blondasem
- No i z matką blondasa, nie zapomnij o niej – dopowiedziała dziewczyna – wyobraź sobie, że pojechałam wczoraj do Harrego na nowe mieszkanie, potem spotkałam się z moją byłą dyrektorką ze szkoły no i ona poprosiła mnie i Harrego, żeby ta dwójka u mnie się zatrzymała, ze względu na mój duży dom. Dzięki temu nikt nikomu nie będzie aż tak przeszkadzać.
- Ale dlaczego u ciebie? No i przede wszystkim, czemu muszą gdzieś zamieszkać, nie mają swojej posiadłości?
- No właśnie nie za bardzo. Nie wiem jakiś wybuch czy coś takiego – na szybko musiała wymyślać jakąś historyjkę – i ich dom został zrównany z ziemią, a że byliśmy w tej samej klasie i tak naprawdę mało osób z naszej szkoły było z Londynu to padło na mnie – chyba się udało coś powiedzieć – A tak w ogóle co takiego sprawiło, że dziś śniadanie u mnie?
- A to będzie niespodzianka, dobra wychodź z tej wanny – mówiąc to podał jej ręcznik, dziewczyna wyszła i owinęła się nim i razem przeszli do garderoby
- No powiedz… Tak ładnie proszę – i zrobiła słodkie oczka do chłopaka
- Przecież wiesz, że te marne próby nie działają na mnie
- Zawsze trzeba mieć nadzieję, że w końcu się uda – odpowiedziała troszkę zawiedziona dziewczyna
- No dobra bo czasu mamy co raz mniej, wydaje mi się, że wystarczy ta czerwona tunika, do tego oczywiście legginsy o i te boskie buty. Idź ubierz się – podając Hermionie ubrania, Paul przeszedł do szafek gdzie leży biżuteria i próbował coś wybrać.



Gdy dziewczyna wróciła z łazienki, wzięła łańcuszek od chłopaka i razem zeszli do jadalni. Jako, że przyjaciele jej i Paula mieli przyjść dopiero na dziewiątą to mieli jeszcze ok. trzydzieści minut do przybycia gości, więc nalali sobie po filiżance kawy i usiedli na tarasie.
- Szkoda, że dni są co raz zimniejsze, takie poranki zaraz się skończą – powiedziała Hermiona, przykrywając ramiona kocem
- Też tego żałuję, sesje są co raz gorsze… Chociaż, gdy przyjdzie jesień i parki będą pełne kolorów to wtedy zdjęcia wyglądają pięknie
- Wyobrażam sobie. A jak tam ostatnia sesja?
- Była świetna. Niby dla niemieckiego magazynu, ale za to z polską modelką. Dziewczyna ma niesamowite rude włosy, wyszły genialne.
- To bardzo się cieszę. Widzę, że Narcyza właśnie zeszła razem z synem. Chodź musisz poznać ich – razem wstali i udali się w stronę gości. Po krótkim i szybkim przedstawieniu gości, usłyszeli również dzwonek do drzwi. Okazało się, że to byli przyjaciele Miony. Gdy wszyscy usiedli do stołu, poczekali jedynie kilka sekund na Pottera, który przedstawił się i odpowiedział mu chórek – Witamy cię Harry, jak się dziś czujesz? – Te słowa tak rozbawiły go, że Grifiin zapytał się go o co chodzi.
- Spóźniłem się bo, oglądałem w telewizji program o uzależnieniach. I tam też osoby obecne na sesji mówiły tak jak wy. Poczułem się jak jakiś chory człowiek z uzależnieniem.
Śniadanie minęło im spokojnie, po nim rodzinka M poszła na górę, a Harry z Mioną i jej przyjaciółmi usiedli na tarasie z dużą porcją kawy.
- No dobrze Paul – zaczął Mark – co takiego się stało, że kazałeś nam dziś tutaj przybyć. Nie mam nic przeciwko spotkania z wami, ale przeważnie o 9 rano powinniśmy mieć z Jasmin odnowę w SPA a nie...
- No więc chodzi o to, że potrzebuję waszej pomocy
- W jakiej dziedzinie – zapytał się Griffin
- W modelingu? – cichutko powiedział jakby pytaniem Paul
- Pytasz się nas czy tego chcesz – odpowiedziała Jasmin
- Pytam się?
- Dobra Paul – zaczął Griffin – nie mam czasu na żarty, więc mów o co chodzi. Jakieś morderstwo czy jak? Mamy pomóc ci zwłoki zakopać?
- Zwłoki? – zapytał Mark – jeśli już to my musielibyśmy zabić. W końcu kto tu jest prawdziwym facetem jak nie my, co Griffin? – wszyscy zaczęli się śmiać z żartów chłopaków – a teraz mów o co chodzi
- Tak jak wspomniałem, potrzebuje modeli i chcę was
- Nie rozumiem, jak to chcesz nas. Przecież pracujesz z najlepszymi modelkami świata, więc po co my?
- Bo są strajki w Stanach Mark i nikt oprócz dwóch osób które są już od kilku dni w Londynie nie dojedzie do czwartku.
- Ale jak to sobie wyobrażasz? – zapytała się Hermiona – przecież my nie jesteśmy modelami, nie znamy tego świata no i przede wszystkim nikt nie będzie chciał kupić nas
- Pytałem się szefowej magazynu. Powiedziałem jej kim jesteście, że Celine zaczęła pracę na planie, są też tenisiści znani na świecie.
- I do tego ja bezrobotna i finansista, który jak widać nie robi nic – powiedziała z uśmiechem Miona mrugając do Griffina
- No i właśnie się zgodziła. Mówią, że dzięki temu pokażą kilka rzeczy. Tylko Miona nie obraź się, ale pokazałem szefowej zdjęcia was wszystkich i się zgodzili. Więc w czwartek są przymiarki a w piątek rano zaczynamy zabawę na planie. A ty Harry też możesz brać udział. Potrzebuję więcej modeli niż modelek
- Eeeee że ja? – zapytał się głupio chłopak
- Oczywiście, jako stróż prawa, będziesz wyglądać świetnie. Tym bardziej, że myślę, że super będziesz wyglądać razem w parze z Celine. No i zastanawiam się czy blondyna waszego nie zabrać również
- Chyba lepiej nie – zaczęła Hermiona
- Dlaczego? Z jego jasną karnacją i tymi blond włosami będzie wyglądał bosko
- Ale nie wiem czy się zgodzi, musisz zrozumieć ta tragedia troszkę nimi wstrząsnęła i teraz bardziej potrzebują spokoju
- Zróbmy tak Miona, ja się go zapytam jutro na imprezie i jeśli się zgodzi to weźmie udział
- Ok. niech tak będzie, a kiedy sesja wyjdzie na światło dzienne?
- Oczywiście w kwietniu, przypominam wam, że zawsze tak się robi
- No to super. Jak tak to możemy ci pomóc – zgodziła się Jasmin a z nią reszta - a teraz Miona musisz nam wybaczyć, ale musimy iść na basen. Niestety ten sport to cały czas praca i ćwiczenia – mówiąc to razem z bratem wstali i pożegnali się, dodając na koniec – to co jutro o 14 będziemy? Miona tak myślę, że jeśli jutro impreza a w czwartek i piątek moda, to jeśli nie masz nic przeciwko to nocujemy u ciebie, ok.?
- Jasne nie ma sprawy, nawet miałam wam to wszystkim zaproponować.
- To super, Mionka to ja zamówię na czwartek i piątek limuzynę, to wtedy razem pojedziemy jednym samochodem i to z kierowcą. Więc będzie łatwiej – powiedział Griffin
- Ale ty masz swoje mieszkanie, kilka domów dalej – powiedziała Miona
- Może i mam, ale u Ciebie lepsze jedzenie – uśmiechnął się chłopak – ja również się zbieram, muszę do City, mam spotkanie w banku centralnym. Nie mówiłem wam, ale idę na rozmowę. Bank Centralny jest mną zainteresowany, więc może jeszcze coś dodatkowego będę robić, bo czasami mi się nudzi
- To super – uśmiechnęła się Miona – daj znać jak poszło
- Jasne, do jutra – Griifin wyszedł, zostawiając na tarasie tylko Hermionę, Harrego i Paula.
- Kochanie – zwrócił się Paul do Miony – ja też muszę już uciekać, mam troszkę pracy dziś, musze przygotować kilka rzeczy do sesji, więc widzimy się jutro – i wyszedł całując w policzek dziewczynę – Pa Mionka, Harry
- To co Hermi, zostaliśmy sami teraz i co robimy?
- Ja muszę zejść do kuchni i pogadać z Sookie i Amandą. Na jutro trzeba przygotować wszystko. A później może siłownia?
- Chyba o czymś a raczej o kimś zapomniałaś – mówiąc to chłopak wstał a za nim również dziewczyna i weszli do domu
- Tak? A o czym?
- Snape?
- Masz rację zapomniałam o nim. To siłownia wieczorem, wszystko jest nowe a ja jeszcze jej nie używałam zbytnio.
- To plany na dziś mamy – chłopak spojrzał na zegar wiszący w salonie – Miona? Dochodzi 12, więc zaraz będzie nasz gość.

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 10

Przed Wami kolejny rozdział. Mój najdłuższy, jestem z niego bardzo zadowolona i mam nadzieję, że i Wam się spodoba. W tym rozdziale jest też troszkę rozmyśleń Narcyzy, rozmyślenia Draco będą w następnym i już wiem, że wtedy będziecie się też musieli nastawić na dużą dawkę humoru.

Musicie, wybaczyć, że tak długo nic nie było, ale przyznaję, że dużo czasu spędziłam, aby wyszukać opowiadania, które czytałam. Niestety nadal nie znalazłam wszystkich, mam dopiero dziesięć, które uwielbiałam, a co z resztą? Chyba będę musiała się pożegnać z nadzieją, że jeszcze je zobaczę. 

Mildredred, kompletnie zapomniałam o czymś takim jak pasy bezpieczeństwa. Wiem to straszne, bo mając dobrych kilka lat prawko i auto powinno się pamiętać. Ale teraz już tego nie zmienię. Chociaż może to i dobrze... Obawiam się, że Draco w pasach dostałby zawału i musiałabym zakończyć opowiadanie, a tego byśmy nie chcieli prawda?

Mam nadzieję, że uda mi się napisać następny rozdział do czwartku. Później wylatuję do Azji i liczę na to, że wrócę cała i zdrowa i powrócę do pisania. Jeśli w ciągu tygodnia nie dodam nic nowego to następnego spodziewajcie się dopiero w czerwcu.

A teraz zapraszam do czytania.


                Hermiona wprowadziła swoich gości do holu, odwracając się do nich zauważyła zdziwienie na ich twarzach. W duchu ucieszyła się z ich reakcji, a najbardziej z reakcji Malfoya. Tyle jego narzekań, słów na temat jej osoby doprowadzało ją do płaczu a teraz niech on zobaczy co ona posiada. Gdyby tylko nie bała się, że może on coś wykręcić. Ale cóż, może jakoś uda się przeżyć najbliższe dni. Dopiero po chwili zorientowała się, że w holu nie są sami i przy ścianie stoi Lucas.
- Pani Narcyzo, Harry, Draco - zwróciła się do gości - poznajcie, proszę najważniejszą osobę w tym domu. To jest Lucas, gdybyście czegoś potrzebowali to zwracajcie się do niego. - odwracając się do lokaja mówiła dalej - Lucas to moi goście. Czy wszystko jest już gotowe?
- Tak panienko, pokoje przygotowane, a kolacja zostanie podana za pół godziny
- Dobrze, możesz odejść. A ty Harry weź z Draco wasze walizki z bagażnika, dobrze?
Gdy Harry z Draco wyszli, dziewczyna zwróciła się do Narcyzy.
- Pani Narcyzo, mam nadzieję, że będzie się pani dobrze czuła w moim domu. Jutro pokażę pani gdzie mieści się biblioteka. Oczywiście ogród i inne miejsca są również do pani dyspozycji.
- Dziękuję. Hermiono wydaje mi się, że w zaistniałych okolicznościach powinnaś mi mówić po imieniu, zwłaszcza gdy znajdujemy się w twoim domu.
- Oczywiście Narcyzo - słysząc wracających chłopaków, odwróciła się do nich - troszkę wam to zajęło z bagażami. Ale teraz zapraszam na pokoje. Dziś nie będzie chyba zbytnio czasu, żeby pokazać wam wszystko co gdzie się znajduję, więc zrobię to jutro. - mówiła to wchodząc po schodach - Jak widzicie są dwa skrzydła. Ten prowadzi do komnat rodziców, a ten do moich. Pokoje dla was przygotowałam na pierwszym piętrze. Musicie uważać z czarami, bo znajdują się tutaj również pokoje moich przyjaciół, są podpisane więc nie ma problemu, żebyście je pomylili.
- Narcyzo - dziewczyna zwróciła się do kobiety - twój pokój jest na samym końcu. Wybrałam ci liliowy, jest najbardziej kobiecy z tych, które się tutaj znajdują. Mam nadzieję, że spodoba ci się. A dla was chłopaki są te dwa pierwsze pokoje - powiedziała, otwierając drzwi pierwszych pokoi równoległych - Malfoy, twój jest zielony, a Harry dla ciebie mam niebieski pokój. Ale wejdźmy wszyscy najpierw do pokoju Harrego dobrze?
Gdy wszyscy weszli do pokoju i Miona zamknęła drzwi mówiła dalej - Jak wiecie, dużo osób niemagicznych kręci się po moim domu, więc żeby nie było problemu, żebyście mogli czarowali to mogę wam pomóc.
- O czym ty mówisz kobieto? - odezwał się po raz pierwszy Draco - Jak chcesz nam pomóc, co? Zabrać różdżki? Bo nie widzę innego wyjścia, żeby nikt nas nie nakrył na magii.
- Oj Malfoy, Malfoy, jakiś ty niemądry. Przecież jesteśmy czarodziejami, jak myślisz jak mogłam przeżyć tyle lat bez magii, co?
- No nie wiem, nie korzystałaś z niej? - odpowiedział ironicznie chłopak
- Bardzo śmiesznie. Z moim umysłem było prosto, po prostu użyłam go i stworzyłam
zaklęcie, które za pomocą muzyki mówi, że ktoś wchodzi po schodach na moje skrzydło.
- Czyli co masz na myśli Hermiono? - odezwała się Narcyza
- To proste. Widzicie te czarne pudełko na komodzie? To jest sprzęt muzyczny, na który mówi się wieża. I gdy jakiś pracownik, czy też po prostu mugol wejdą po schodach, to automatycznie się włącza. Muszę jedynie rzucić zaklęcie na wasze pokoje.
- To jest świetne Miona - ucieszył się Harry - jesteś genialna, u mnie musisz to zrobić.
- Jasne Harry, a dla ciebie Narcyzo?
- Narcyzo? Nie pozwalasz sobie na zbyt dużo? – odezwał się Draco
- O co ci chodzi? Mam ci przypomnieć Malfoy, że to mój dom i moje zasady?
- O tym nie musisz mi przypominać. Uwierz widać, że to dom mogolski. Bardziej chodzi mi o to, że to moja matka i nakazuję ci szacunek względem niej.
- Nakazujesz mi? Proszę, nie rozśmieszaj mnie – odpowiedziała wręcz uśmiechnięta dziewczyna
- Kochani uspokójcie się – wtrąciła się Narcyza – Synu pozwoliłam zwracać się Hermionie po imieniu, to samo tyczy się pana, panie Potter.
- Oczywiście Narcyzo, ale tylko pod warunkiem, że i ty będziesz mi mówić po imieniu – mówiąc to ukłonił się przed panią Malfoy, po sekundzie odwrócił się w stronę Malfoya – no cóż, masz chłopie pecha, a teraz Miona wydaje mi się, że chyba nie mamy za dużo czasu, więc rzucaj to zaklęcie, żebyśmy nikogo nie wystraszyli czarami
- Jasne, zapomniałam o tym – wyciągając różdżkę i celując w wieżę powiedziała – Da mihi signum. No teraz będzie działać. Wiesz jak się wyłącza, więc nie będę ci pokazywać. A dla was również podłączyć? – zapytała się rodzinkę M
- U mnie nie musisz, pozwól, że pójdę do pokoju i odświeżę się.
- Oczywiście, za 20 minut zostanie podana kolacja na dole. We wszystkich łazienkach powinny być wszystkie podstawowe przybory. Narcyzo, a jakieś nowe ubrania chcesz teraz czy może później? Bo dopiero jutro zamówię dla was ze sklepu kilka nowości.
- Dopiero na jutro potrzebne będą. A chwilowo te co mam na sobie mogę sobie sama zmienić w coś innego, chociaż nigdy wcześniej tego nie trzeba było robić – odpowiedziała ze smutkiem w głosie i wyszła do swojego nowego pokoju
- To co Malfoy, chodź zobaczysz swoją celę – uśmiechnęła się dziewczyna, wychodząc z pokoju Pottera – a ty Harry przygotuj się, widzimy się za kilka minut.
Hermiona podeszła do drzwi naprzeciwko pokoju Harrego i otworzyła je. Wchodząc do środka rozejrzała się tak jak wcześniej w pokoju przyjaciela, czy wszystko jest na swoim miejscu. Odwróciła się do gościa
- I co Malfoy chcesz to zaklęcie? Tylko proszę cię szybko, bo jestem zmęczona już
- Tak chcę
- No i świetnie, podejdź tylko tutaj to zobaczysz jak wyłączyć sprzęt ten. – Tak jak wcześniej rzuciła zaklęcie na wieżę, gdy podszedł do niej chłopak powiedziała – widzisz tutaj ten przycisk? Nim wyłączysz tą muzykę. Wieża jest tak zaprojektowana, że przy mugolach automatycznie włącza się muzyka poważna, więc na 100% zobaczysz różnicę. A teraz zostawię cię samego.
Dziewczyna zostawiła chłopaka samego i wchodząc po schodach do swojego pokoju, zastanawiała się jak teraz potoczy się jej życie, w pewnej chwili zaczęła prowadzić monolog wewnętrzny
- Mam pod dachem z jednej strony przyjaciela, ale i również rodzinę M. Do tego rodzice wracają za dwa dni i jeszcze moi przyjaciele. Zapowiada się wesoło. Jak to przeżyję to będzie super. No, ale nikt nie mówił, że jak zginie Voldzio, to życie będzie łatwiejsze. A teraz zmieńmy strój na kolację. – mówiąc to weszła do garderoby i pierwsze co zrobiła to zdjęła szpilki – Oh jak cudownie, wreszcie czuję, że jeszcze żyję. Kocham was szpileczki, ale wybaczcie mi, zbyt długo na obcasach sprawia wręcz mi ból. Chyba mi odbiło, rozmawiam do butów – zaczęła się śmiać – ale lepiej do butów niż bym miała z tą fretką rozmawiać. No dobra pomyślmy, zmienię tylko bluzkę i zakładam baleriny i można zejść na dół. Tylko co teraz będzie mi pasować. O już wiem zwykła biała bluzka i będzie idealnie, do tego te srebrne balerinki i teraz mogę już mogę znów pokazać się światu. Chyba znów się powtarzam, podobno to przejaw zmęczenia. Jeśli tak to jest to prawdą. No dobra czas na kolację.
Mówiąc to zeszła do jadalni, gdzie stół został już nakryty dla czterech osób i kolacja czekała na nich. Oczywiście była pierwsza, zajęła swoje miejsce i czekała. Jako pierwszy przyszedł Harry.
- Miona, pokój jest cudowny. A łazienka, boska. Ale większej wanny nie miałaś? Muszę ci powiedzieć, że to połączenie wanny z prysznicem jest genialne i do tego radio w środku.
- Dobrze, że ci się podoba. No właśnie nie mieli większych. – uśmiechnęła się – mam nadzieję, że będzie ci się dobrze mieszkało. Przyjdź po kolacji do mnie do pokoju, musimy porozmawiać o rodzince M. no i przede wszystkim o twojej pracy.
- Też się nad tym zastanawiałem, co z tym zrobić. Przecież nie ma mowy o teleportacji
- No właśnie, ale jakoś temu zaradzimy – gdy Miona to mówiła do jadalni zeszli jej pozostali goście – O już jesteście, to cudownie. Zapraszam do stołu. Oczywiście musicie wybaczyć, braku jakiejś bardziej wykwintnej kolacji. Sookie, moja kucharka, chwilowo całą swoją kreatywność zostawia na środę. Wracają moi rodzice, więc szykuje się mały poczęstunek.
- Ależ Hermiono, to co jest tutaj nam wystarczy. Mamy za sobą ciężki dzień i nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo zmęczona i moim marzeniem jest odpocząć. – powiedziała Narcyza – dziękuję ci za pokój, jest piękny, a widok na ogród prześliczny
- Miałam nadzieję, że ci się spodoba
- No dobrze miłe panie – przerwal im Harry – ale może tak zacznijmy posiłek?
- Oczywiście. Smacznego wszystkim – odpowiedziała mu Hermiona
            Kolacja trwała w ciszy. Mimo skromnej kolacji, wszyscy najedli się. Hermiona musiała przyznać, że niestety towarzystwo rodzinki M., zbytnio nie przeszkadzało jej. Z daleka było widać ich arystokratyczne pochodzenie. To jak jedli, jak siedzieli i jak zachowywali się, było jak dalece od rodziny jej Ginny. Weasley przy stole to była grupa zabawna, głośno rozmawiająca, robiąca sobie dowcipy a tutaj? Cisza, spokój i słychać tylko krojone potrawy. Ale mimo, że lubiła rodzinne posiłki w Norze, to zawsze wolała pełne elegancji i dobrego wychowania momenty, tak jak teraz.
             Po posiłku wszyscy rozeszli się do pokoi. Miona razem z Harrym poszli do niej do komnaty.
- I jak bracie? Podoba ci się? – zapytała się dziewczyna gdy weszli do jej mugolskiej sypialni
- Jasne, jest bardzo elegancka, ale z tego co zobaczyłem duże jest te piętro, więc co tu jeszcze chowasz?
- Jedynie salę do ćwiczeń, garderobę, siłownię i takie tam. No i jest też mój pokój prywatny i gabinet do eliksirów.
- Tylko pozazdrościć. No ale Miona musimy pogadać, jak to wszystko rozwiążemy, wspólne życie nie będzie takie łatwe z nimi pod dachem.
- Wiem Harry i tego się obawiam. Ale najbardziej zastanawiam się, jak potoczy się twoja praca teraz.

- Też się zastanawiałem nad tym. Zbytnio nie ma wyjścia i jutro powiadomię ministra. Dobrze, że został nim Kingsley Shacklebolt, bo jest nadzieja, że nikt nie będzie ciebie tutaj niepokoić. Zrobię wszystko, żebyś miała nadal swoją prywatność i nikt jej nie zakłócił.

- Byłoby super, ale Harry a jak ty się będziesz do pracy teleportować?  

- No właśnie nie wiem, ale chyba będę musiał z ulicy jakoś.

- Tylko, że jedyną możliwością jest, że musisz iść aż na drugi koniec ulicy i dopiero koło parku, bo inaczej jesteś na widoku. Tylko to jest jakiś kilometr. Pamiętaj, że każdy dom ma wszędzie kamery zamontowane. Trzeba ci załatwić jakiś transport. Jeździłeś autem?

- Tylko jako pasażer. Ale własne auto to chyba nie dla mnie. Wolałbym coś innego, tylko nie wiem czy jest sens…

- A co takiego?

- To głupie, wyśmiejesz mnie.

- No powiedz Harry, proszę…

- Motor.

- Motor?

- Tak, to jest moje marzenie. Chcę jak Syriusz poczuć tą wolność, o której on mówił kiedyś. Tylko trzeba by było kupić maszynę, no i muszę wiedzieć jak się nim jeździ, a nie mam czasu, żeby ktoś mnie nauczył.

- Z kupnem to nie problem. W czwartek możemy się wybrać po twojej pracy, jeśli masz ochotę. A jeśli chodzi o naukę, to też nie ma problemu. Griffin nauczy cię. Sam ma motor, który uwielbiam, ale rzadko z nim jeżdżę.

- Naprawdę? Byłoby super. Jesteś genialna. – z uśmiechem na ustach przytulił dziewczynę – to co chyba pora się zbierać. Jutro wizyta Snape.

- Masz rację, zapomniałam o nim. I pamiętaj o moich przyjaciołach. Będą na śniadaniu, więc mam nadzieję, że i ty będziesz na czas.

- Jasne, że będę. Mam zamiar wstać wcześniej, żeby skorzystać z siłowni. – z tymi słowami Harry wstał z małej kanapy, która znajdowała się w jej kanapie i wyszedł do swojego pokoju.

            Dziewczyna wzięła szybki prysznic i w koszulce, którą kiedyś zabrała od Gryffina położyła się spać.


            W czasie gdy Hermiona i Harry rozmawiali, Narcyza przez długi czas stała w oknie wpatrzona w niebo i w ogród i rozmyślała. Owszem nigdy nie sadziła, że ta mugolka, której tak nie lubił jej ukochany syn może być z jednej strony taka bogata, a drugiej strony taka dobra i naprawdę inteligentna. Te zaklęcie, które wymyśliła, żeby wiedzieć, kiedy może spodziewać się, że jakiś mugol wchodzi. To jest coś. Teraz odwracając się tyłem do okna podziwiała swój nowy pokój, w którym spędzi pewnie troszkę czasu. Delikatne liliowe ściany, a do tego duże łoże i kilka mebli w starym francuskim stylu, tworzyło naprawdę przyjemne pomieszczenie, w którym można było poczuć się jak w domu. A teraz tylko tego potrzebowała. Ciszy i spokoju i wiedziała, że tutaj może się tak poczuć. Chociaż z ciszą może być problem. Te ciągłe sprzeczki jej syna z Hermioną… Gdyby nie to, to by było miło. Ale tak patrząc na to z boku, musiała przyznać, że wyglądają uroczo jak się kłócą.


I z tymi myślami, udała się do łazienki. Musiała przyznać, że nawet łazienka jest pięknie zrobiona. W ciepłych beżowych barwach, dużą wanną po środku pomieszczenia, wyglądała świetnie. Do tego ktoś gdy była na kolacji przyniósł do łazienki i jej sypialni świece i świeże kwiaty, co sprawiło, że teraz biorąc kąpiel mogła zapalić je i poczuć się wspaniale. Wyczarowała sobie do tego lampkę czerwonego wina i poczuła się cudownie. Wiedziała, że dzięki temu nabierze sił na kolejny dzień.