sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 2

Drugi rozdział przed wami. Troszkę krótki, ale taki był pomysł na niego.

Zapraszam do czytania 
Pozdrawiam Z


Wsiadając do samochodu Miona zaczęła się zastanawiać nad swoim życiem, każdy z jej przyjaciół miał jakieś plany, pasję, sport, modę które realizował. Nawet jej przyjaciele z Hogwartu mieli plany na życie. Ginny i jej miłość do mody, ostatnio pisała, że dostała się na staż w Paryżu u Marcusa De Cobano, który był jednym z najlepszych projektantów mody w świecie magii. Harry został aurorem, a Ron wyjechał do Egiptu zająć miejsce pracy po bracie.
- Każdy ma jakiś plan, a ja? – mówiła do siebie dziewczyna, nie patrząc jak szybko jedzie, instynktownie prowadziła omijając inne auta – może będę pomagać rodzicom, albo magomedycyna, a może w ogóle pomyślę o prawie czarodziejskim, a do tego bym połączyła ze sobą prawo mugolskie. Tak to jest dobra myśl – z uśmiechem na ustach dodała gazu i już po kilku minutach była przed bramą swojego domu.
            Chociaż tak naprawdę trudno nazwać ten budynek zwykłym domem, bardziej rezydencją, albo pałacem. Prawda jest taka, że rodzice Hermiony byli bogatymi ludźmi, owszem dentyści, ale mający swoją własną sieć salonów dentystycznych. Kliniki Granger były nie tylko w Wielkiej Brytanii ale i również za granicą nawet w odległej Australii, gdzie właśnie Państwo Granger otwierali swoją 4 klinikę. Hermiona zawsze była bogata, ale nigdy nie należała do osób, które będą się tym chwalić na prawo i lewo. Zwłaszcza w szkole chciała uszanować swoją prywatność uznając to za największą tajemnicę. Uważała, że lepiej, aby ludzie szanowali ją za to jaka jest a nie ile posiada.
            Wysiadła z samochodu i przywitała się z Artusem, który przycinał róże
- Witaj Artus. Jak tam twoje plecy?
- Dzień Dobry panienko. Już lepiej. Ta maść od panienki zdziałała cuda – ogrodnik był starszym człowiekiem i mimo, że miał do pomocy Rose i Nel to zawsze sam wszystko wykonywał, co niestety wiązało się z bólem pleców. Hermiona traktowała go jak i resztę pracowników jak swoja własną rodzinę i dzięki temu oni dbali o nią i o dom jak najlepiej potrafili.
- Cieszę się, jeśli maść się skończy, to daj znać a postaram się o kolejną porcję.
- Dobrze panienko i dziękuję.
            Miona wchodząc do domu była zadowolona, że jej wysiłek w przyrządzeniu maści się udał i ból minął. Oczywiście byłoby gorzej, gdyby musiała powiedzieć gdzie został kupiony i jakie składniki są w nim, a przecież magia jest tajemnicą.
            Dom dziewczyny był 2-piętrowy i miał dwa oddzielne skrzydła. Wchodząc do środka na prawo znajdowała się kuchnia i pomieszczenia gospodarcze (pokoje służby), na lewo zaś salon, jadalnia i biblioteka. Piętro w zachodnim skrzydle zostało przeznaczone dla gości rodziców, 6 dużych sypialń. Pierwsze piętro w tym skrzydle to był azyl Państwa Granger: sypialnia, biuro, łazienka, garderoba i prywatny salonik.
            Skrzydło wschodnie było tylko i wyłącznie do dyspozycji Hermiony. Piętro zostało podzielone tak jak w przypadku rodziców na sypialnie dla przyjaciół, ale że Hermiona musiała dla wybranej piątki mugoli zrobić oddzielne sypialnie wg ich stylu, to na tym piętrze miała nie 6 a 9 sypialni. I mimo, że były mniejsze niż te po zachodniej stronie to i tak miały swój urok i klimat. Drugie piętro to było dzieło samo w sobie. Nikt ze służby nie miał dokładnie możliwości zobaczenia wszystkich pomieszczeń tego piętra od momentu 16 urodzin dziewczyny. Wcześniej była tutaj tylko wielka sypialnia, łazienka, garderoba, pokój do tańca i pomieszczenie obok tej sali, w której marzyła jej się mała siłownia, a teraz piętro posiadało również salę do eliksirów, oraz drugą sypialnio-biuro ukrytą za garderobą. Aby dodać się do dodatkowej sypialni trzeba było przejść w garderobie przez przejście za lustrem, co właśnie uczyniła. Dziewczyna kochała te swoje gniazdko i do dziś nie mogła się nacieszyć tym co udało się jej stworzyć. W porównaniu do nowoczesnej fioletowej mugolskiej sypialni, ta magiczna była 2x większa. Trzy ciemnoniebieskie ściany i czwarta cała oszklona z widokiem na ogród była czymś niezwykłym. Do tego ciemno brązowe artefakty, lampy w stylu Tiffany, różnego rodzaju artefakty i dosyć dużo regałów zapełnionych magicznymi księgami. To wszystko tworzyło wręcz magiczny klimat. Oszkloną ścianę udało jej się tak zaczarować, że nie była widoczna z zewnątrz, tak samo jak taras, który przylegał do tego pokoju. W pewnym momencie Hermiona siedząc na łóżku, gdzie lubiła odpoczywać usłyszała lekkie pukanie do drzwi tarasowych. Otworzyła drzwi i do pokoju wleciały cztery sowy, z czego znała tylko Hedwigę. Wyczarowała im miseczki z wodą i krakersy. Zabrała pierwszy list i usiadła na łóżku. Okazał się, że pierwszy był od Ginny:

Kochana Hermi!!!
Tu jest bosko, Paryż jest boski, Marcus jest boski. Czy nie za dużo jest słowa boski? Oh, Hermi nawet nie wiesz jak się cieszę, że pojechałam na ten staż. Rzadko mam czas dla siebie, wszędzie chodzimy grupkami. Paryż nocą jest taki piękny. Oprócz mnie Marcus przyjął jeszcze 4 stażystów, więc nie jestem sama. A co u Ciebie? Słyszałam, że zdałaś egzaminy, więc gratuluję. I jakie masz plany teraz? Pewnie jakieś wielkie, co?
Miona za 3 tygodnie na fashion week Marcus będzie mieć pokaz i zabiera nas wszystkich. Jeśli tylko znajdziesz czas to przyjdź. Marcus powiedział, że dla wojennej bohaterki znajdzie się najlepsze miejsce.
Odpisz proszę czy znajdziesz czas i czy miałabyś ochotę. Dzięki temu po pokazie możemy się spotkać na after party.
Całuję Ginny

Czytając list od Ginny, Hermiona miała cały czas uśmiech na twarzy. Pomysł pójścia na magiczny pokaz mody wydał się jej czymś godnym rozważenia, a że nigdy nie uczestniczyła w czymś takim, to od razu odpisała

Ginny,
Nawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś mi tym listem. Cieszę, się, że jest bosko J
Z przyjemnością spotkam się z Tobą na i po pokazie, więc załatwiaj wejściówkę.
Co do mnie zastanawiam się nad prawym. Chciałabym połączyć mugolskie z prawem czarodziejskim i działać w tych dwóch światach. Ale to pogadamy jak się spotkamy.
Buziaczki Hermi

Zapieczętowała list i podeszła do sówek. Jedna z nich jasno- brązowa przybliżyła się do dziewczyny, więc Miona doczepiła jej liścik

- zanieś to Ginny – otworzyła okno a sówka odleciała, więc Miona odwróciła się i wzięła kolejny list. 

3 komentarze:

  1. witaj! Dziękuję Ci bardzo za komentarz u mnie.
    Twoje opowiadanie dopiero się rozkręca, ale zapowiada się bardzo ciekawie.
    Dodaje Cię zatem do linków!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Te opowiadanie różni się od.. Z braku lepszego słowa.. Norm. Ale to dobrze :)) lubię czytać coś nowego w świecie Dramione, ale to strasznie nie często się zdarza.
    Ann

    OdpowiedzUsuń