Wesołych Świąt!!!
Jako, że jutro Wigilia i zaczynają się święta, które uwielbiam dodaję dziś miniaturkę. Można powiedzieć, że świąteczną, ale tak nie do końca. Z jednej strony widać w niej zarys świąt, a z drugiej można ją nazwać epilogiem do opowiadanka Bahamy. Ale też ma w sobie to co mamy właśnie w Polsce, czyli święta bez śniegu...
Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
A teraz życzę Wam Wesołych i Pogodnych Świąt.
Mam nadzieję, że prezenty już spakowane i potrawy przygotowane. Ja zrobiłam sobie przerwę żeby dodać miniaturkę pomiędzy ubieraniem choinki a pieczeniem ciast.
Mój brat doszedł do wniosku, że osoby czytające powinny mieć swoją własną choinkę i o to rezultat jego starań :)
Zapraszam do czytania...
- Amy, na balkonie.
Dziewczynka udała się za głosem matki i wyszła na balkon. Gdy kobieta usłyszała kroki córki odwróciła się do niej. Można było zauważyć podobieństwo między kobietami. Obie zgrabne, ładne brunetki z magią w piwnych oczach. Młodsza usiadła obok matki i przyglądała się oceanowi.
- Mamo, cieszę się, że tu jestem, ale... nie brak ci czasami śniegu?
- Skąd takie pytanie kochanie?
- Jutro mamy Wigilię i tak jakoś dziwnie jest. Jak zostałam w tamtym roku w Salem na święta to było magicznie i wyjątkowo. Było dużo śniegu i zabawy. A dzisiaj jest jakoś tak dziwnie.
- Jakoś nigdy nie przeszkadzało ci to. Zawsze się cieszyłaś z takiej pogody. Amy co się dzieje?
- Mamo, ja chyba kocham zimę. A tu jej nie ma. - Kobieta tylko się uśmiechnęła
- Amy, ja też czasami tęsknię za aurą zimy, zwłaszcza gdy są święta. Magia wtedy jest bajeczna. Ale przyzwyczaiłam się do tego jak jest, nic nie mów Draco, ale czasami troszkę, żałuję, że mieszkamy na Bahamach. Ale pamiętaj, że to nasza tajemnica - mówiąc to uśmiechnęła się i przytuliła córkę - A teraz powiedz mi jakie masz do mnie pytanie.
- Skąd wiesz, że chcę cię o co zapytać?
- Jestem twoja matką, wiem wszystko. A tak naprawdę widzę to w twoich oczach. Jesteś bardzo podobna do mnie, gdy byłam w wieku szkolnym.
- Wiem, tato mi to zawsze powtarza i ciocia Ginny też. Masz rację mam pytanie o święta w Hogwarcie jak wtedy wyglądały u was w szkole?
- Święta w Hogwarcie? Kochanie były magiczne. - kobieta zamknęła oczy i z uśmiechem na twarzy zaczęła opowiadać - Zamek jest wielki i jakby wyjęty z baśni o królewnach, to tak jakby ucieleśnienie marzeń każdej młodej kobiety. Nie spędzałam świąt w szkole, przeważnie wyjeżdżałam do rodziców lub do rodziny Ginny. Tylko jedne święta spędziłam, te na ostatnim roku. Oczywiście zawsze było w ostatni wieczór pożegnanie z genialnym jedzeniem, wśród drzewek choinkowych ubranych w kolory wszystkich domów. Tak samo w naszych pokojach wspólnych stały wielkie choinki. Wujek Harry, o którym ci tyle opowiadaliśmy bardzo często zostawał na święta w szkole. Mówił wtedy, że czuł się samotny.
- A jak wyglądał ten twój jedyny raz?
- Zostałam wtedy w szkole z Ginny i bawiłyśmy się świetnie. Gdy wstałyśmy, prezenty leżały w nogach naszych łóżek, było ich dosyć dużo ale przede wszystkim były to słodycze, zapakowane pojedynczo w paczki. Później schodziło się na śniadanie, spacer wokół zamku. Zabawy na śniegu. Dopiero wieczorem była wspólna kolacja przy jednym stole dla wszystkich, którzy zostali.
- I to był ten romantyczny czas dla cioci?
- Tak, tam właśnie na kolacji wigilijnej dla tych zostających, Ginny i Blaise po raz pierwszy się lepiej poznali i zakochali. No może nie tak zakochali, ale zrobili ten pierwszy krok.
- Czyli jaki?
- Blaise robił jakieś głupie uwagi względem Ginny, więc ona rzuciła w niego jedzeniem.
- Naprawdę? - Amy zaczęła się śmiać - I co zrobiła reszta osób przy stole?
- Również zaczęła się obrzucać jedzeniem. Profesorowie uciekli dosyć szybko z Wielkiej Sali, a młodzież miała zabawę.
- I ty też razem z tatą się tam polubiliście?
- To jeszcze nie był ten czas, ale owszem wtedy na kilka minut staliśmy się sojusznikami.
- Jak to? - Amy była bardzo ciekawa tego co mówiła jej mama Hermiona
- Oboje z Draco jak tylko zobaczyliśmy co się dzieje, schowaliśmy się pod stołem i można powiedzieć, że do końca tej walki tam siedzieliśmy pod zaklęciem kameleona.
- I nikt was nie słyszał?
- Nie lubiliśmy się wtedy z twoim ojcem więc nie pisnęliśmy słówkiem do siebie. Poczekaliśmy aż skończy się jedzenie i wszyscy wyjdą z sali i wtedy też my wróciliśmy do siebie, żegnając się jedynie skinieniem głowy. Taki milczący pakt.
- I to był jedynie czas miłości cioci i wujka?
- Można tak powiedzieć. To były fajne czasy. Ale nie pod względem świątecznym, cieszę się, że tylko raz spędziłam je z dala od rodziny. Wiesz córciu? Nawet tutaj jak jesteśmy, jest upał, plaża, i ocean to brakuje mi moich rodziców. Święta z młodości miały swój urok i były to idealne dni. Szkoda, że nie miałaś możliwości poznać swoich dziadków. Byliby zachwyceni taką wnuczką, ale nie zmienimy przeszłości.
- Mamo, nie smuć się w tym roku jestem z wami. Tylko w tamtym roku musiałam zostać w szkole, ale takie są wymagania Salem. Było miło, ale tęskniłam za wami i za żartami wujka Blaise. - mówiąc to Amy wstała i przytuliła się do matki - Jak myślisz co tato wymyślił w tym roku dla gości hotelowych?
- Podobno ma to być niespodzianka. Ale jak go znam pewnie wielka kolacja ze wszystkimi gośćmi i jedyna różnica to menu. Będziemy wszyscy siedzieć przy basenie i świetnie się bawić, będą kolędy, albo jakieś inne świąteczne piosenki, wszyscy pracownicy będą razem z nami, więc jest co robić. Ale najważniejsze Amy, że jesteśmy razem, w rodzinie i możemy te święta spędzić z kochającymi się ludźmi.
- Tylko bez śniegu.
- Niestety bez śniegu, ale jak chcesz na któryś weekend stycznia możemy w Alpy na narty się wybrać, wtedy zobaczysz swojego ojca w akcji.
- Nie rozumiem, tato nigdy przecież nie jeździł na nartach.
- No właśnie, tylko musimy pamiętać o kamerze, żeby to uwiecznić - Obie kobiety zaczęły się śmiać, wyobrażając sobie Draco Malfoya pierwszy raz na nartach. - A teraz chodźmy go poszukać i powiedziemy mu o nartach.
- A może jeszcze niech wujek Blaise z nami jedzie?
- To jest dobry pomysł. Musimy wtedy zabrać ze sobą dwie kamery. - kobiety śmiejąc się i obejmując wyszły z apartamentu i skierowały się na poszukiwania ich męża i ojca w jednej osobie...