Jest, udało się.
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział, jest krótki, ale to tylko dlatego, że zawarte są w nim przemyślenia Draco. Wybaczcie za błędy, ale nadal nie mam Worda i jest ciężko.
Niestety, nie wszystko wyszło jak chciałam, utraciłam kilka rzeczy, nadal nie mam większości programów. Jest ciężko.
Najbardziej żałuję, że utraciłam wszystkie blogi, które czytałam, więc błagam podajcie w komentarzach swoje blogi. Mam tylko może 4 z komentarzy które były dodawane przy wcześniejszych rozdziałach.
A teraz Draco i jego droga ku zagładzie :D
Mój koszmar, bo mogę to chyba tak nazwać zaczął się w momencie wyjścia przez kominek. Wychodzę z niego i co widzę? Potter i Granger siedzą sobie na fotelach i rozmawiają z dyrektorką jak gdyby nic się nie działo.
Cały weekend przesiedziałem sam w komnatach widząc matkę jedynie przy posiłkach. Już nie jest tą kobietą jaką była wcześniej. Zawsze idealnie ubrana, piękna. Teraz gdy patrzę na jej oczy widzę tylko smutek. U niej smutek, a u mnie złość. Mega wielka złość na cały świat a największa na Granger. Po pierwsze jak ona mogła tak wyglądać, a po drugie za jakie grzechy świata mam z nią mieszkać wśród mugoli.
Wyprowadziła nas z zamku, idąc na przodzie w tych swoich obcisłych spodniach i mega wysokich obcasach. Gdy byliśmy już na dole to stanęła przed czymś co nazwała samochodem. Może nie była to jakaś mała rzecz, ale to było coś do czego ta Gryfonka kazała nam wsiadać. I jeszcze mówi, że pokocham jej świat. Chyba zbyt często parzy sobie jakieś ziółka, swoją drogą muszą byc mocne jak ma ona taki stan szaleństwa jak teraz. I jeszcze nazwala mnie fretką. Jak zobaczyłem, że moja matka bez problemu wchodzi do samochodu to myślałem, że zaraz walnę jakąś klątwę w Pottera. Tylko ze względu na matkę wsiadłem do tego czegoś. Gdy zamknęły się drzwi myślałem, że dostanę klaustrofobii. Było strasznie. Za mało miejsca, nawet nie można się wyciągnąć, nie rozumiem, jak można w czymś takim podróżować.
Jedna rzecz mnie zdziwiła a mianowicie, że istnieje coś takiego jak tunele aportacyjne, nawet nie wiedziałem. Tylko jeśli one istnieją to dlaczego do jasnej cholery co roku do szkoły jeździliśmy cały dzień. Nie można było takim tunelem? Przy okazji zapytam się Snape, powinien wiedzieć.
Ale zaraz powiedziała o jakimś głośniku, a potem pojawił się głos. Nie wiedziałem co się dzieje, starałem się mieć cały czas maskę obojętności i chyba tylko matka widziała prawdę co się dzieje. Ten głos nawet nie wiem skąd się wydobył, nie było żadnej koperty a tym bardziej wyjca. Może to jakieś zaklęcie? Chociaż wątpię.
Oho, chyba coś jest nie tak. Zbladła i zatrzymała się na poboczu i wyszła z maszyny. I to wszystko przez to, że kilka mugoli ma przyjść do niej? Nawet nie mam zamiaru opuszczać pokoju, bratać się z nimi. Tak nisko jeszcze nie upadłem. Nie dość, że pewnie zamieszkam w miejscu, pewnie takim jak dom tych zdrajców krwi to jeszcze miałbym poznać kogoś. Ale za to teraz miło jest popatrzeć jak Granger zbladła i dostała jakiegoś ataku paniki. W końcu. Jak ja na to długo czekałem.
A później jakieś głupie pytania. Ubrania Pottera? Ja go chyba avadą kiedyś walnę, jego pierwszego albo nie Granger, bo to jej wina. Albo oboje na raz, jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale to zrobię. Ja chcę do domu... Mam nadzieję, że to się szybko zakończy wszystko. Dobrze, że znów jedziemy, bo jeszcze chwila i... W oddali widzę już chyba Londyn...
Nareszcie, zaraz wyjdę z maszyny i odpocznę. Zbyt dużo czasu nie minęło gdy wjechaliśmy do jakiegoś budynku i Potter wysiadł, by wrócic po kilku chwilach z walizką w ręku. I ruszyliśmy ku zagładzie, mojej zagładzie. Wyjechaliśmy z centrum, czego mogłem się spodziewac, że nie będzie mieszkac w miejscu cywilizowanym, tylko na poboczu, z daleka od wszystkiego.
Dziwne, to jest dziwne. Spojrzałem się na matkę i również w jej oczach widzę zdziwienie i szok. Te osiedle jest no cóż fajne. Teraz gdy jedziemy wolno po jakimś osiedlu widzę same bogate domy. Wielkie domki w których mógłbym zamieszkac. Tylko co Granger tu robi? Chyba, że to jest jakiś koszmar i jej rodzice tu pracują w którymś z tych domów, jeszcze zmusi nas do pracy i będziemy na sianie spac. Zajechaliśmy pod jakiś dom i muszę powiedziec, że jest niezły. Brama się otworzyła, więc pewnie jakieś zaklęcie otwierające. Zajechaliśmy pod główne drzwi i wysiadamy. Jestem pod wielkim wrażeniem. Dom jest boski, w takim mógłbym zamieszkac, ale przy moim szczęściu pewnie za głównym jest jakaś mała klitka, w której będą kazali mi spac. Ile bym dał za powrót do swojego dworu...
- Witajcie w moich skromnych progach - doszedł do mnie głos Granger - I co Malfoy zatkało? Czy mój skromny dom będzie ci pasowac?
- Że co? - czy ja właśnie pisnąłem krzycząc, odkaszlnąłem i znów przybrałem maskę obojętności - Ty chyba sobie żartujesz, że niby to twój dom?
- Mój i nikogo innego, ale jak wspomniałam mieszka tutaj kilka mugoli, więc zaklęcia tylko w pokojach, a teraz zapraszam do środka - Granger mówiąc to otworzyła drzwi do mojego piekła.
DRAMIONE - Świat magii istnieje w naszej wyobraźni, trzeba tylko ją umieć z niej wydobyć i przelać na papier...
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
czwartek, 17 kwietnia 2014
Błagam o wybaczenie
Żeby nie było nie zamykam ani nie zawieszam bloga.
Niestety, ale na rozdział trzeba będzie poczekać jeszcze z 2 tygodnie. Jak wiadomo człowiek nie ma wpływu na większość rzeczy. I tak też jest w moim przypadku.
Komputer odmówił mi posłuszeństwa i padł system w nim cały. Oczywiście jest już w naprawie i panowie walczą o odzyskanie danych. Na 99,9 % będę musiała kupić nowy komputer dlatego tyle czasu potrzebuję.
Wczoraj napisała do mnie Stella Jones, poniżej jej wiadomość
Stella Jones :
Hej :) Zapraszam do Hogwartu :) To blog oparty na Stowarzyszeniu DHL, ale otwarty dla wszystkich bloggerów :)
http://projekt-hogwart. blogspot.com/ Jeżeli byś mogła to napisałabyś o tym w następnej notce? I szukamy Prefektów :))
Wydaje mi się, że może to być ciekawa strona jak się rozkręci wszystko
życzę wszystkim Wesołych Świąt
pozdrawiam
Niestety, ale na rozdział trzeba będzie poczekać jeszcze z 2 tygodnie. Jak wiadomo człowiek nie ma wpływu na większość rzeczy. I tak też jest w moim przypadku.
Komputer odmówił mi posłuszeństwa i padł system w nim cały. Oczywiście jest już w naprawie i panowie walczą o odzyskanie danych. Na 99,9 % będę musiała kupić nowy komputer dlatego tyle czasu potrzebuję.
Wczoraj napisała do mnie Stella Jones, poniżej jej wiadomość
Stella Jones :
Hej :) Zapraszam do Hogwartu :) To blog oparty na Stowarzyszeniu DHL, ale otwarty dla wszystkich bloggerów :)
http://projekt-hogwart.
Wydaje mi się, że może to być ciekawa strona jak się rozkręci wszystko
życzę wszystkim Wesołych Świąt
pozdrawiam
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Rozdział 8
Przed Wami kolejny rozdział. Miałam lekkie opóźnienie, ze względu na pracę i niestety trudno było mi coś napisać. Ale wczoraj udało mi się i liczę na pozytywne komentarze. Przez cały tydzień nie miałam zbytnio na nic czas czasu, nawet na przeczytanie Waszych opowiadań, ale liczę na to, że w tym tygodniu nadrobię wszelkie zaległości. Jeśli chodzi o następny rozdział, to obawiam się, że dopiero za dwa tygodnie będzie. Zbyt mało czasu mam na przyjemności. Za to ten jest chwilowo najdłuższy z tych, które się pojawiły.
pozdrawiam
McGonagall postawiła nas no cóż w
trudnej sytuacji. Jedna chwila i niespodzianka, człowiek z którym jestem w
stanie wojny od dobrych kilku lat ma u mnie zamieszkać. Teraz gdy wyszli z
kominka i gdy patrzę na nich, widzę w ich oczach niepewność tak to chyba to się
czai w ich stalowoszarych oczach. Widać po kobiecie zmęczenie i smutek, w końcu
straciła męża, są bez domu. A Draco, trudno powiedzieć, bo szybko założył swoją
maskę obojętności, ale niepewność była. Zgodziłam się więc teraz chyba nie ma już
wyboru, dobrze, że Harry zgodził się zamieszkać ze mną, a raczej powinnam
powiedzieć z nami. – rozmyślała Hermiona, w momencie gdy zobaczyła wychodzące
towarzystwo z kominka.
-
Witam profesorze, Pani Narcyzo, Draco – odezwała się po krótkiej chwili
dziewczyna
-
Dobrze, że już jesteście – powiedziała do nich McGonagall – odbyłam rozmowę z
Hermioną i Harrym i postanowiliśmy, że zamieszkacie wszyscy razem. Niestety nie
mam dziś za dużo czasu, ale w tym tygodniu jeszcze was odwiedzę, a jutro mam nadzieję,
że ty Severusie odwiedzisz dom panny Granger
-
Ależ naturalnie Minerwo – powiedział Snape z widocznym grymasem na twarzy.
- Pani dyrektor – odezwała się Miona – proszę tylko pamiętać, że tylko
ja i dziś jeszcze dodam Harrego możemy was wpuścić na teren. Więc będziecie
musieli poczekać aż po was wyjdę. A i najważniejsze ubrania, o panią pani
profesor nie martwię się, ale pan, panie profesorze, proszę pamiętać, że będzie
pan w domu gdzie są mugole… Mam nadzieję, że to nie będzie kłopot – dodała z
uśmiechem
-
Proszę uwierzyć panno Granger, że wiem jak mam wyglądać i jak się ubrać. Będę
jutro w południe, mam nadzieję, że do tego czasu będziecie żyli – dodał Snape
-
Jeśli wszystko jasne, to życzę wam dobrej drogi i powodzenia. – powiedziała McGonagall
i wstała odprowadzając ich do drzwi
Gdy wszyscy się pożegnali i wyszli z
jej biura, Severus powiedział tylko jedno zdanie
-
Mam nadzieję, że wiesz co robisz Minerwo – i wrócił kominkiem do swoich komnat.
Reszta towarzystwa w milczeniu
zeszła na dół. Każdy myślał i mówił sam do siebie o czymś innym. Draco
zastanawiał się co takiego złego uczynił w swoim życiu, że jego karą będzie
zamieszkanie z Granger i Potterem. Mimo, że musiał przyznać, że dziewczyna się
wyrobiła to nadal była w 100% tylko mugolką i nikim więcej. Chociaż nie, uważał
teraz też, że była jego całym złem, na jaki został skazany. Jak on ma wytrzymać
z nią? A no i z Potterem, który do tego zajmował się sprawą jego ojca. Istny
kataklizm. Jeśli to przetrwam to chyba będę ubiegać się o Order Merlina, za
przeżycie z nimi. Ale z drugiej strony obiecał Severusowi, że będzie prawdziwym
sobą. Ale chwila, chwila, co oznaczało, że mówiła, że w domu są mugole?
Przecież jej rodzice wiedzą kim ona jest, czyżby mieszkali jeszcze z innymi
ludźmi? To jak się mają wszyscy zmieścić w jednym domku. To jest chore jakieś.
Narcyza natomiast mimo, że była
nadal w żałobie i była smutna, to z drugiej strony zapaliła jej się w sercu
jakaś iskierka nadziei na lepsze jutro. Wiedziała, że tylko dzięki Potterowi,
ona i jej syn zostali uniewinnieni, musiała mu podziękować. Dzięki niemu
dostali drugą szansę, ale postanowiła, że zrobi to jak zostaną sami. A do
Granger, wiedziała, że jest wybitną czarownicą, mimo swojego pochodzenia. Co wg
niej było dziwne, bo przecież taki umysł i moc mogą być tylko u tych którzy
mają czystą krew, więc może jednak miała przodków czarodziei. I może nie będzie
tak źle teraz. Ale czas pokaże.
Hermiona miała najgorzej, jej myśli
były tylko jedne jak wszyscy zareagują na wszystko. Z jednej strony nowi
domownicy a z drugiej pełno przyjaciół, którzy przychodzą niespodziewanie.
Będzie trzeba pomówić o tym z Malfoyami o pewnych zasadach. Tylko czy się na to
zgodzą? Będzie ciężko.
Gdy zeszli do holu na parterze
odezwała się Narcyza
-
Panno Granger?
-
Proszę mówić mi po imieniu.
-
Dobrze, Hermiono jak się dostaniemy do twojego domu? Aportacja łączna? –
zapytała się gdy już byli na zewnątrz zamku
-
Nie, mam lepszy środek transportu. Nie wiedziałam, że będę z kimś wracać
dlatego dziś przyjechałam samochodem i to właśnie nim wrócimy do Londynu. A o
to i on – pokazała na samochód
-
Czym jesteś? Co to niby jest? – zapytał się blond włosy chłopak – i niby jak
chcesz dostać się do Londynu czymś innym niż pociąg lub aportacja?
-
Proszę cię Malfoy nie udawaj głupiego jakbyś nie wiedział o czymś takim jak
samochód. To najlepszy środek transportu jaki istnieje. Nie mówię już o tym, że
z niektórymi rzeczami będziesz musiał przywyknąć. Bardziej mugolskiego miejsca
niż mój dom nie zobaczysz – ostatnie zdanie powiedziała z nutka ironii w
głosie, a po chwili dodała niemal szeptem – zobaczysz pokochasz ten świat
-
Ja? Miałbym pokochać coś co jest … - chłopak się zawachał
-
No dokończ? Co miało być tam, czyżby szlamem? Mogę ci powiedzieć jedno:
będziesz wręcz w nim cały umazany, gwarantuję ci – dziewczyna powiedziała to
niskim głosem, który mroził krew w żyłach
-
Skończcie już, proszę was – odezwała się Narcyza – zachowujecie się jak dzieci,
a nie dorośli ludzie. Macie po 22 lata i przydałoby się, żebyście się w końcu
tak zachowywali, a teraz Hermiono, chciałabym już wsiąść do tej maszyny i
wyruszyć do twojego domu.
-
Oh, oczywiście – odpowiedziała troszkę speszona dziewczyna
Odblokowała samochód, a Harry otworzył
drzwi pojazdu Narcyzie i sam usiadł z przodu. Draco natomiast nawet nie ruszył
się z miejsca. Tylko stał i patrzył się na maszynę.
- Jeny Malfoy wsiadaj do auta, to
przecież nie jest potwór jakiś, który może cie zjeść. To tylko pojazd,
zobaczysz będziesz fajnie. Chyba, że tchórzysz fretko – ostatnie zdanie dodała
z kpiącym uśmieszkiem.
To jedno zdanie sprawiło, że chłopak
otrząsnął się i szybko wsiadł z tyłu obok matki. Gdy tylko Miona zajęła miejsce
to ruszyli przed siebie.
Narcyza była zaskoczona, że można
tak przyjemnie podróżować, oczywiście widziała te pojazdy, ale bardziej myślała
o nich jak o klatkach, gdzie jest niewygodnie, a teraz była nawet zadowolona.
Było przyjemnie, ciepło, wygodnie. Widziała, że jej syn był chyba lekko
przestraszony podróżą, ale niestety nie mogła się mu dziwić. Chłopak tak bardzo
przez całe swoje życie był wpatrzony w Lucjusza, że nie dopuszczał do siebie
myśli, że mugole robią ciekawe rzeczy i ładne. Ona w porównaniu do męża i syna
czasami nawet robiła zakupy w mugolskim Londynie, chociaż od dawna tego nie
robiła, to jednak pamięć o pięknych sukniach i butach pozostała. Teraz siedząc
była ciekawa tylko jednego jak się dostaną do domu dziewczyny.
-
Hermiono, mam jedno pytanie. Jak w tak krótkim czasie dostaniemy się do ciebie?
-
No tak wy nie wiecie. To proste. W całej Europie są tak zwane tunele
aportacyjne dzięki, którym można wyjechać w różnych miejscach, a nawet krajach.
Dzięki nim podróż ze szkoły do Londynu zajmuję normalnie ok. trzech godzin, ale
mi wystarczą dwie. Muszę zadzwonić do domu, więc wybaczcie mi ale będę
rozmawiać na głośniku
-
Na czym? – zapytał się Draco
-
Malfoy, mugole są tak mądrzy, że stworzyli coś takiego jak telefon, w każdym
miejscu na ziemi możesz się dzięki niemu porozumieć z innymi ludźmi. A na głośniku,
czyli będziecie słyszeć rozmowę. Proste? Proste. Więc nie krzycz jak usłyszysz
inny, nowy glos. A teraz wybaczcie. Harry jeśli możesz, wyjmij mi telefon z
torebki, dobrze? I wykręć dom – gdy chłopak zrobił to o co poprosiła
dziewczyna, to po kilku sekundach odezwał się w samochodzie głos
-
Tak, słucham
-
Lucas, to ja Hermiona.
-
Witam panienko
-
Mam do ciebie prośbę. To jest bardzo ważne. Oznajmiam ci, że od dziś
zamieszkają u mnie 3 osoby, dlatego też musicie na szybkiego przygotować pokoje
dla nich. Wydaje mi się, że liliowy, niebieski i zielony będą najlepsze, w moim
skrzydle oczywiście. Będziemy po 20, więc kolacja na 21 dla nas, dobrze?
-
Oczywiście panienko, już się zabieramy do pracy. Aha byłbym zapomniał. Był dziś
u nas panienki przyjaciel, Paul. Prosił abym przekazał, że zostawił na planie
zdjęciowym swój telefon i nie mógł przez to zadzwonić. Powiedział, że jutro
przyjdą wszyscy na śniadanie i ma bardzo ważną informację.
-
Śniadanie? Jutro? – Hermiona zbladła do tego stopnia, że aż musiała zjechać na
pobocze i wysiąść z samochodu – Dobrze, a czy mówił coś jeszcze?
-
Nie, wpadł jak burza i nie miał za dużo czasu. Powiedział tylko o śniadaniu. A
i wspomniał o imprezie dla panienki rodziców, że wszyscy również będą.
-
Nie no super, ja to mam szczęście. Jeśli tak ma być to jutro śniadanie dla 8
osób. Pewnie na godzinę 9, bo przeważnie o tej wszyscy są.
-
Dobrze panienko, będziemy czekać.
Dziewczyna skończyła rozmawiać z
lokajem i musiała się oprzeć o maskę samochodu. Była zestresowana i to bardzo.
Spotkanie jej przyjaciół z Malfoyem to było coś czego nigdy nie pragnęła
zobaczyć a tym bardziej przeżyć. Nawet nie zauważyła kiedy Harry wyszedł z
samochodu i objął ją ramieniem
-
Hermi, kochanie co się dzieje?
-
Nie słyszałeś? Moi przyjaciele będą jutro i ich poznają… Wiesz co to oznacza?
Dowiedzą się kim jestem. I co ja wtedy zrobię? Będę musiała im usunąć pamięć.
Nie dam rady chyba z tym wszystkim. Harry i co teraz? – dziewczyna co raz
bardziej panikowała
-
Kochanie, spójrz na mnie – Miona odwróciła się w stronę Harrego – a teraz mnie
posłuchaj, jesteś wielką i mądrą czarownicą, ludzie lubią cię za to jaka
jesteś. Pamiętaj, że ja ciebie nigdy nie opuszczę a twoi przyjaciele też na
tyle ciebie kochają, że nie zrobią ci krzywdy. Jeśli chodzi o Malfoya, to nie
martw się. Po pierwsze pewnie wpadnie w depresję, że musi żyć w twoim domu, a
po drugie jak coś zamkniesz go w pokoju na różne te twoje nowe zaklęcia i
będzie po kłopocie – dokończył uśmiechając się – a teraz zrób trzy głębokie
wdechy i jedźmy do ciebie. Ale wydaje mi się, że jeśli i ja mam zamieszkać u
ciebie, to musimy zajechać do mnie po ubrania
-
Ubrania? – krzyknęła dziewczyna
-
No ubrania, przecież muszę w czymś chodzić
-
Harry nie chodzi o twoje ciuchy, ale o nich. Przecież nie mogą chodzić po moim
domu w szatach. – mówiąc to dziewczyna podeszła do drzwi po stronie Narcyzy i
otworzyła je
-
Pani Malfoy, teraz mi się przypomniała ważna rzecz, troszkę głupio mi się o to
pytać, ale czy macie jakieś rzeczy ze sobą, jakieś ubrania, które będą nadawały
się wśród mugoli? – zapytała z pewnym wahaniem dziewczyna
-
Jeśli myślisz Granger – wciął się Draco – że myśleliśmy o ubraniach albo
pamiątkach to chyba sobie kpisz z nas, nie miałem nic lepszego do roboty tylko
spakować ubrania, bo wiedziałem, że będę mieszkać Panną Mądralińską
-
Synu, uspokój się – zwróciła się Narcyza do syna – Hermiono, niestety nie mamy
nic ze sobą, żadnych ubrań, żadnych dodatków. Jak wychodziliśmy z domu byliśmy
pewni, że do niego wrócimy
-
No to mamy problem. Nie możecie w moim domu chodzić w szatach
-
Hermi – odezwał się Harry – ja mogę na jutro pożyczyć ubrania dla Malfoya a dla
pani, pani Narcyzo najwyżej weźmie się ubrania od mamy Miony. Najwyżej zaklęciem je
dopasujemy, a jutro weźmiesz i zamówisz troszkę ubrań. Co o tym myślisz?
-
To chyba dobry pomysł.
-
Jeśli myślicie, że będę nosić ubrania po tobie Potter, to się mylisz. Za nic w
świecie nie nałożę nic takiego taniego i tandetnego
-
Naprawdę Malfoy? To zobaczymy jak będziesz po domu nagi chodzić.
-
Marzysz Potter
-
Nawet nie wiesz jak bardzo czekam na to, jak się ośmieszysz, no chyba, że cały
swój pobyt spędzisz zamknięty w pokoju. To nas by bardzo ucieszyło prawda
Miona?
-
Jasne Harry – uśmiechnęła się zapytana dziewczyna – ale chyba musimy takie
rozmowy zostawić na później, bo spóźnimy się na kolację, a jeszcze zajedziemy
do ciebie po twoje ubrania. Ale musimy jakoś pokazać pracownikom, że macie
zamieszkać, więc musicie mieć walizki – dziewczyna podniosła dwa kamyczki i
zamieniła ja na dosyć ciężkie walizki, które z pomocą Pottera schowała do
bagażnika. I ruszyli ku stolicy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)